Wieczór czterech poetek w Jezuickim Ośrodku Milenijnym
Chicago (Inf. wł.) – Podczas konkursu poetyckiego zorganizowanego przez panią Teresę Makowską z okazji „Dnia Matki” pani Maria Helena Pawlik, mówiąc o potrzebie wyrażania swoich uczuć poprzez pisanie i nieprzewidywalności rozwoju talentu, przyrównała całą sytuację do trzepotu skrzydeł motyla, który może przerodzić się w wicher, a wręcz wulkan poetyckiej twórczości. Myślę, że każdy, kto czuje potrzebę wyrażania swoich uczuć pisząc, powinien dać sobie szansę, która w taki wulkan się przerodzi – powiedziała o potrzebie tworzenia pani Grażyna Migała, uczestniczka „Wieczoru czterech poetek”, który osiemnastego marca odbył się w Jezuickim Ośrodku Milenijnym w Chicago.
W poetyckim spotkaniu, zorganizowanym przez Zrzeszenie Literatów im. Jana Pawła II i prowadzonym przez prezes Zrzeszenia Alinę Szymczyk, obok wspomnianej już Marii Heleny Pawlik udział wzięły: Maria Mili Purymska, Anna Konarska i Stefania Murawska. Podczas wieczoru otwartego przez duchowego opiekuna środowiska artystycznego ojca Jerzego Karpińskiego poetki wspierane przez Mirę Zaniewską i Danutę Drążkowską zaprezentowały po kilkanaście swoich utworów.
Urodzona na Dolnym Śląsku Maria Helena Pawlik studiowała filozofię, teologię i komparatystykę w Warszawie i Bayreuth. Przez wiele lat mieszkała i pracowała w Niemczech i Szwajcarii. Od 2005 roku mieszka w Chicago, gdzie prowadzi małe, niezależne wydawnictwo, którego celem jest rozpowszechnianie współczesnej wartościowej literatury o przesłaniach etycznych i wspieranie nowych talentów literackich, zwłaszcza z krajów afrykańskich.
W centrum jej zainteresowań stoi człowiek w różnych aspektach swojej egzystencji. Kocha piękno w każdej jego postaci, jednak najbardziej potrafi ją zachwycić to, co w dzisiejszym świecie bywa często mniej zauważalne, piękno ludzkiego charakteru.
Wdzięczna za polską duszę i dziedzictwo kulturowe pielęgnuje je, czując się jednocześnie obywatelem świata. Od wiosny 2009 wróciła do tworzenia w języku polskim. Jej pierwsze utwory literackie spotkały się z uznaniem. Zostały nagrodzone dwukrotnie w konkursie literackim Związku Polek w Ameryce, konkursie Zrzeszenia Literatów Polskich w Chicago pod tytułem: “II wojna światowa i jej konsekwencje” oraz konkursie literackim Radia WNVR 1030 AM “Moja Ameryka”.
Maria Mili Purymska jest malarką i poetką. Pochodzi z Podlasia, jest absolwentką Uniwersytetu Warszawskiego. W 1991 roku przyjechała do Stanów Zjednoczonych na krótki okres, który trwa aż po dzień dzisiejszy. Maluje pejzaże, portrety, kwiaty i anioły, co ma odbicie w jej wierszach. Poprzez swoją twórczość chce inspirować ludzi do transformacji, do osiągania wyższego poziomu duchowego. Wiele jej wierszy i obrazów ma charakter religijno-patriotyczny. Przygotowuje własny tomik poezji.
Anna Marzena Konarska miała okazję zwiedzić w życiu różne strony świata i tym, co podczas tych podróży zobaczyła, pragnie się podzielić z innymi pisząc poezję.
– Możliwość poznawania różnych kultur i ludzi nauczyła mnie tolerancji wobec innych, starania się być dobrym wobec otaczającego świata, życia w harmonii z Bogiem i umiejętności pogodzenia prozy życia z poezją duszy, to odkrywanie wartości, o których zagoniony człowiek nie myśli, bo nie ma na to czasu. Moje wiersze to odbicie tego, co jest we mnie, raz smutno, raz wesoło, poważnie i mniej poważnie. Każdy wiersz to inna przygoda. Los podarował mi szansę podzielić się nimi. Jeśli spodobają się tobie, kochany słuchaczu lub czytelniku, będzie to dla mnie największa nagroda – powiedziała o swojej twórczości pani Anna.
Stefania Murawska swoje dzieciństwo, młodość oraz edukację związała z Gorzowem Wielkopolskim, gdzie przez wiele lat pracowała jako dekorator wnętrz. Jej wrażliwość artystyczna znalazła też odbicie w poezji, której niedoścignionymi mistrzami są dla pani Stefanii Wisława Szymborska, Adam Asnyk i Leopold Staff. Zafascynowana jest też poezją Marii Pawlikowskiej Jasnorzewskiej. Jej twórczość z lat minionych trafiała do przysłowiowej szuflady, z której teraz próbuje ją wydobyć. Swoje poetyckie zainteresowania i pasje realizuje do dziś. Prezentowała swoją twórczość podczas przeglądów poetyckich i konkursów.
Wiersze bohaterek piątkowego wieczoru ukazały się w antologii poetów chicagowskich 2009 “Czy może być inaczej” oraz w najnowszej książce Zrzeszenia „Droga do światła”.
Na zakończenie spotkania głos zabrał znany w polonijnym środowisku poeta Władysław Panasiuk, który mówiąc o poezji koleżanek podkreślił, że zaprezentowane wiersze były bardzo różnorodne w formie, tematach i treści.
– Cztery panie, cztery różne poezje. Nie będę filozofował i mówił stereotypów o tym, jakie są wiersze, które są lepsze, które są gorsze. Wszystkie wiersze, które piszemy, są piękne. Każdy z nas jest poetą, bo każdy coś w życiu napisał. Jeżeli nie wiersz, to przykładowo list lub felieton, które również mogą być poezją. Jeśli powiem, że wszystkie wiersze są podobne, to posądzicie mnie o komunizm, jeżeli wyróżnię wiersze jednej lub drugiej pani, to może być potraktowane jako kumoterstwo, dlatego powiem, jakie powinny być wiersze, a państwo sami ocenią te, które usłyszeli.
Wiersze nie powinny być pisane „mechanicznie“, nie powinny być wyrwane z serca, lecz z niego wypływać. Wiersz powinien mieć duszę i melodię. Powinien być jasny jak spojrzenie oczu i prosty jak podanie dłoni. W pewien sposób nasza poezja jest podobna do narodzin owocu. Najpierw rozkwita w naszej głowie myśl o tym, jaki to będzie wiersz, dla kogo go chcemy napisać. Bierzemy do ręki pióro i ta myśl przeobraża się w wiersz, jak pąk, który najpierw staje się kwiatem, a następnieowocem, który dojrzewając nabiera koloru, blasku i smaku. I tak samo jak z owocem ważne jest, żeby tego naszego wiersza zbyt wcześnie nie zerwać. Powinniśmy dać mu szansę dojrzeć – podkreślił Władysław Panasiuk.
Tekst i zdjęcia:
Andrzej Baraniak
(Zdjęcia na stronie: www.newsrp.smugmug.com)








