Tym, co ocaleli
Chicago (Inf. wł.) – W niedzielne popołudnie, dwudziestego listopada, sala Jana Pawła II Jezuickiego Ośrodka Milenijnego w Chicago rozbrzmiewała poezją Krystyny Świrniak-Mateuszuk, autorki niezwykłej doświadczeniami młodości i dorosłego życia.
Mając dziewięć lat wraz z mamą i bratem trzynastego kwietnia 1940 roku została zesłana do Kazachstanu. Oczyma dziecka oglądała okropności zsyłki rodaków na nieludzką ziemię i dzieliła wraz z nimi losy pełne prześladowań i ludzkiej krzywdy.
Po sześciu latach pełnej upokorzeń i nędzy tułaczki w rok po zakończeniu wojny powróciła do kraju, w którym osierocona musiała się zmagać z tragicznym dzieciństwem i nie mniej trudną młodością. Wrażliwa doświadczeniami zesłania nie mogła o nich ani mówić, ani pisać w niby wolnym kraju. Wszystko to nie załamało przyszłej poetki, a wręcz ją zahartowało i uodporniło na wszelkie zło kształtując jednocześnie wrażliwość na ludzkie cierpienie, na konieczność przychodzenia z pomocą bliźnim. Wiedząc dobrze co znaczy ból, strach i śmierć zdecydowała się w dorosłym życiu być blisko chorych i cierpiących. Wybrała zawód pielęgniarki.
Po przemianach lat dziewięćdziesiątych gromadzone w sercu wspomnienia i przeżycia zaczęła przelewać na papier. Jak przysłowiowe grzyby po deszczu powstawały kolejne utwory, które wyrażały ból, smutek, miłość i wiarę w Boga. W 1994 roku wydała własnym sumptem tomik „100 wierszy”. W kolejnym tomiku „Poezja i życie” starała się wykrzyczeć to wszystko, co czuła i myślała.
O swojej poezji autorka mówi, że nie ma ram, jak książka, i podkreśla, że jest wolna i uskrzydlona. – Moje wiersze są bardzo smutne, ale nie są trudne. Wiersze najprostsze muszą być czytane wielokrotnie i za każdym razem odkrywa się w nich coś nowego – stwierdza.
Autorka opiewa w swej twórczości szeroki wachlarz różnorodnych tematów, ważnych dla człowieka, świata i przyrody, nie czyniąc przy tym żadnych upiększeń i poprawnych politycznie przemilczeń. W utworach i ukazuje różne odcienie i barwy życia codziennego, w szczerej aż do bólu prawdzie.
Mogli się o tym przekonać uczestnicy niedzielnego popołudnia literackiego w JOM, który został w głównej mierze zadedykowany tym, którzy zostali na nieludzkiej ziemi, i tym, którzy przetrwali gehennę zsyłki, oraz doświadczonym przez „uroki” komunizmu.
Wiersze lubelskiej poetki czytali aktorzy: Alicja Szymankiewicz i Stanisław Wojciech Malec. Oraz Maja Soroborska i Alina Szymczyk. Postać autorki przybliżył Władysław Panasiuk. Słowo wstępne wygłosił duchowy opiekun literatów o. Jerzy Karpiński. Śpiewem wieczór uświetniła Anna Mazur Krawczyk, która śpiewała utwory Fryderyka Chopina, Stanisława Moniuszki, Zygmunta Noskowskiego i Franciszka Schuberta. Śpiewaczce akompaniował Bartek Ciężobka. Wieczór został zorganizowany z inicjatywy Anny Holmberg, przyjaciółki córki poetki, która na zakończenie zaprosiła wszystkich na spotkanie przy kawie i ciastkach.
Tekst i zdjęcia:
AB/NEWSRP
(Zdjęcia są na stronie: www.newsrp.smugmug.com)








