Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
poniedziałek, 8 grudnia 2025 11:24
Reklama KD Market

Spadek dla szpitala w Tarnowie od polonusa z Kanady

Milion złotych otrzymał w spadku Szpital im. Edwarda Szczeklika w Tarnowie od zmarłego w Kanadzie polonusa – Leona Ligusa. – To niespotykany przypadek na skalę naszego kraju, że jednostka taka, jaką jest szpital otrzymała tak pokaźny zastrzyk pieniędzy od osoby prywatnej – wyjaśnia Marcin Kuta, dyrektor "starego" szpitala. Szpital ma bowiem 175 lat. W jego długiej historii leczyli się tu różni ludzie. W 1943 roku do lecznicy trafiła kobieta chora na raka wątroby. Doceniając troskę personelu, w latach 70. jej syn – Leon Ligus...
Milion złotych otrzymał w spadku Szpital im. Edwarda Szczeklika w Tarnowie od zmarłego w Kanadzie polonusa – Leona Ligusa.
– To niespotykany przypadek na skalę naszego kraju, że jednostka taka, jaką jest szpital otrzymała tak pokaźny zastrzyk pieniędzy od osoby prywatnej – wyjaśnia Marcin Kuta, dyrektor "starego" szpitala. Szpital ma bowiem 175 lat. W jego długiej historii leczyli się tu różni ludzie. W 1943 roku do lecznicy trafiła kobieta chora na raka wątroby. Doceniając troskę personelu, w latach 70. jej syn – Leon Ligus, polonus z Kanady, chciał podziękować lekarzom „Szczeklika” za opieką, jaką otoczyli jego umierającą matkę. Jednak wtedy przekazanie pieniędzy nie było możliwe. Dzięki tak pokaźnemu spadkowi możliwa była renowacja oddziału Chirurgii Ogólnej i Naczyń. Połowa przekazanej kwoty pokryła koszty modernizacji wnętrz. Pozostałe pieniądze przeznaczono na wyposażenie oddziału, a także doposażenie w sprzęt bloku operacyjnego. – Wujek zapisał 20 proc. swojego majątku na rzecz "starego" szpitala – wyjaśnia realizatorka ostatniej woli Leona Ligus – prof. Elżbieta Kuta – i choć w ciągu wielu lat jego życia testament był wielokrotnie zmieniany, ten zapis pozostał od początku bez ingerencji. Ponad trzy lata trwały procedury spadkowe. Komplikacje powodowały kwestie kanadyjskiego obywatelstwa donatora, a nawet zbieżność nazwisk obecnego dyrektora "szczeklika" z realizatorką ostatniej woli zmarłego – Elżbietą Kuta. – Musieliśmy udowodnić, że nie jesteśmy ze sobą w żaden sposób spokrewnieni – dodaje Marcin Kuta. A wszystko zaczęło się od krótkiego maila, który trafił na skrzynkę pocztową szpitala. – Z początku myśleliśmy, że to żart, albo nowy rodzaj spamu, który jest tak powszechny we współczesnym Internecie – wyjaśnia dyrektor "starego" szpitala. Z czasem okazało się jednak, że okoliczności przedstawione w poczcie elektronicznej nie są fikcyjne. – Nasza wdzięczność dla rodziny donatora jest ogromna. Włożyli ogromny bagaż pracy, zaangażowania i przede wszystkim serca w sprawne wykonanie testamentu swojego wujka – wyjaśnia dyrektor Kuta. Finał tej niezwykłej historii, która zaczęła jeszcze w czasie II wojny światowej docenią najbardziej pacjenci, którzy na wyremontowanym oddziale będą leczeni w najlepszych warunkach. Na oddziale odsłonięto także pamiątkową tablicę, ku czci zarówno donatora jak i jego matki. Źródła: tarnow.net.pl, rynekzdrowia.pl
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama