W czasie procesu czterech żołnierzy oskarżonych o zamordowanie w grudniu ub. roku byłego żołnierza Michaela Roarka i jego przyjaciółki, 17-letniej Tiffany York, prokurator ujawnił, że podsądni utworzyli grupę anarchistów, którzy planowali obalić rząd i zabić prezydenta.
Jeden z oskarżonych, szeregowiec Michael Burnett, przyznał się do winy. Burnett powiedział sędziemu, że Roark musiał być zlikwidowany, ponieważ za dużo wiedział i za dużo mówił.
Według prokuratora, Isabel Pauley, grupa wydała $87,000 na broń i materiały wybuchowe. Anarchiści planowali opanować Fort Stewart w stanie Georgia, zbombardować kilka obiektów w pobliskiej Savannah i w stanie Waszyngton oraz zgładzić prezydenta.
O problemie ekstremistów w amerykańskim wojsku media wspominają coraz częściej. Na "naukę strzelania i robienia bomb" zgłaszają się do armii członkowie ulicznych gangów, skinhedżi, biali suprematyści i przedstawiciele wszystkich innych ekstremistycznych ugrupowań.
Biura rekrutacyjne armii i piechoty morskiej są na ten problem szczególnie uczulone teraz, gdy zakończyła się wojna w Iraku, a wojna w Afganistanie dobiega końca.
W połowie pierwszej dekady obecnego stulecia, zapotrzebowanie na nowych ludzi było tak duże, że nie przykładano specjalnej uwagi do tego, kim są rekruci.
(HP – eg)








