W ub. roku liczba ubogich zwiększyła się o 200,000 rodzin. Mimo, że mają zatrudnienie nie mają pieniędzy na podstawowe potrzeby. Najwięcej ubogich Amerykanów mieszka na południu i zachodzie USA.
Choć w 2011 roku wielu ludzi powróciło do pracy, to większość znalazła zatrudnienie w niskopłatnych usługach, jako kasjerzy, kucharze, sprzątacze, kelnerzy, pokojówki itp., oferujących krótkie godziny pracy i niskie świadczenia.
W rezultacie grupa tzw. "pracujących ubogich" wzrosła. Około 10.4 miliona takich rodzin – 47.5 miliona ludzi – żyje na progu ubóstwa. Oznacza to, że ich dochody wynoszą mniej niż 200% oficjalnego poziomu ubóstwa, który wynosi $22,811 rocznie na 4-osobową rodzinę.
"Wielu ludzi było zmuszonych do przyjęcia pracy z niższymi zarobkami niż te, jakie mieli przed ekonomicznym kryzysem. Blisko 1/3 pracujących rodzin nie jest w stanie sprostać podstawowym potrzebom. Wraz z poprawą gospodarki spodziewano się poprawy sytuacji rodzin z niskimi dochodami. Niestety nie zanotowano spadku liczby ubogich. Korzyści płynące z poprawy stanu gospodarki ominęły tych ludzi, w tym wielu należących niegdyś do średniej klasy", czytamy w raporcie The Working Poor Project, prywatnej grupy działającej na rzecz poprawy sytuacji finansowej tej części społeczeństwa.
Statystyki wskazują, że największy wzrost liczby "working poor" nastąpił na południu w takich stanach, jak Georgia i Karolina Południowa i na zachodzie kraju, w tym w Arizonie i Newadzie.
W 2011 roku około 23.5 mln (37%) dzieci żyło w ubogich rodzinach, o 2.5 mln więcej niż w 2007.
Dzieci te często są pozostawione samym sobie, ponieważ rodzice pracują po południu i wieczorem, zazwyczaj za minimalne stawki płac ($7.25 na godzinę). Choroba dziecka lub rodzica niejednokrotnie pozbawia rodzinę środków na opłacenie rachunków, a nawet na żywność.
(R – eg)