W dniu, w którym demokratka z Kalifornii, sen. Diane Feinstein, wniosła propozycję odnowienia zakazu sprzedaży broni typu wojskowego, który wygasł w 2004 roku, Legislatury stanowe na Południu kraju robią wszystko, by rozszerzyć prawa posiadaczy broni.
Na przykład Senat stanu Arkansas przystąpił do głosowania nad propozycją wydania zezwoleń na wnoszenie ukrytej broni do kościołów. Plan pozostawia kościołom ostateczną decyzję co do tego, czy życzą sobie, by wierni przychodzili na nabożeństwa z bronią.
Przedstawiona 2 lata temu identyczna propozycja senatora stanowego, republikanina Bryana Kinga, została odrzucona przez stanowy Senat. Tym razem zyskała poparcie senackiego Komitetu Sądownictwa.
Gubernator Arkansas, demokrata Mike Beebe, zasygnalizował, że jeśli zostanie przyjęta przez Senat, to podpisze ją bez dalszych oporów.
Prezydent Obama wydał 23 dekrety o kontroli broni, lecz żaden z nich nie redukuje ilości broni, która już znajduje się w rękach Amerykanów.
Według międzynarodowych badań, przeprowadzonych w 2007 roku ludność cywilna w USA posiadała w tym czasie 270 milionów sztuk różnego rodzaju broni palnej. Obecnie, gdy populacja wzrosła do 315.2 miliona, na każde 100 osób przypada 86 sztuk broni, znacznie więcej niż w jakimkolwiek innym kraju na świecie. Nawet w otoczonym przez nieprzyjaźnie nastawione państwa Izraelu na każdych 100 mieszkańców przypada 7.3 sztuk broni, a broń wojskowa jest ściśle kontrolowana.
Na pierwsze miejsce USA wybijają się również pod względem liczby zabójstw z użyciem broni. Inne kraje NATO przewyższamy dziesięciokrotnie, co przeczy logice wezwań National Rifle Association, które utrzymuje, że więcej broni w rękach cywilów zapewnia większe bezpieczeństwo.
(FN, HP – eg)