Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama KD Market

Bez pochwalnych peanów

Ameryka od środka




Zgon prezydenta Wenezueli, Hugo Chaveza, wywołał wiele komentarzy na całym świecie. Niektóre z nich graniczyły z groteską, bo upatrywały w zmarłym “najbardziej postępowego” i “genialnego” przywódcę. W USA krótkie oświadczenie zawierało jedynie wyrazy poparcia dla narodu wenezuelskiego, ale o Chavezie prawie nie wspominało. I słusznie.


 


Przez ostatnie 14 lat Chavez bawił się w swoim kraju w socjalizm – wprawdzie nie taki, jaki drzewiej “uprawiano” w Europie Wschodniej, ale pod wieloma względami podobny. “El Commandante” nacjonalizował na prawo i lewo co ważniejsze gałęzie gospodarki i szastał nie tylko populistycznymi obietnicami, ale również pieniędzmi. A mógł sobie na to pozwolić niemal wyłącznie dzięki ropie naftowej, której w Wenezueli jest w bród i której eksport podpierał fiskalnie wszystkie co głupsze pomysły Chaveza.


 


Wenezuelski przywódca znany był również z tego, że przyjaźnił się ostentacyjnie z takimi ludźmi jak Fidel Castro, Baszar al-Assad, Kim Dżong-il, Muamar Kadafi, a wcześniej również Saddam Husajn. Tworzył wraz z nimi przedziwny klub zamordystów, których łączyła wrogość do Zachodu w ogóle, a do USA w szczególności.


 


Jednak “występy” Chaveza na arenie międzynarodowej nigdy nie miały większego znaczenia. W czasie swoich prezydenckich kadencji Chavez skutecznie zaprowadził swój kraj na skraj ruiny. Wenezuela jest dziś państwem, którego infrastruktura sypie się w gruzy, przemysł ledwo zipie, a niewydolna i przerośnięta biurokracja paraliżuje skutecznie codzienne życie przeciętnego obywatela kraju. W znacjonalizowanych zakładach przemysłowych próbowano wprowadzać “neo-marksistowskie” zasady zarządzania, co dało fatalne rezultaty. Chavez robił też wszystko, by utrudniać życie indywidualnym rolnikom, inwestując jednocześnie wielkie pieniądze w “spółdzielnie rolne”, które działają od lat z taką samą bezsensownością jak PGR-y za czasów komuny w Polsce.


 


Wenezuela, która teoretycznie powinna być dość zamożnym krajem, dziś zmuszona jest importować znaczne ilości żywności, a energia elektryczna bywa okresowo racjonowana. Za to każdy mieszkaniec kraju może zatankować samochód za sumę jednego dolara, bo resztę realnej ceny paliwa dopłaca państwo. Chavez miał z tego powodu wielu zwolenników, ale polityka ogromnych subsydiów państwowych na rynku paliwowym doprowadziła do gigantycznych korków na drogach i katastrofalnej sytuacji ekologicznej kraju. Jeśli dodać do tego wszystkiego astronomicznie wysoki poziom przestępczości, spuścizna Hugo Chaveza daleko jest od peanów wygłaszanych tu i ówdzie na jego cześć.


 


W ostatecznym rozrachunku Chavez dostarczył światu jeszcze jeden dowód na to, iż socjalizm ekonomiczny jest fatalną receptą na organizację struktury państwa. Dawnym mieszkańcom PRL-u liczne zjawiska życia publicznego w Wenezueli do złudzenia przypominają to, co działo się za czasów tzw. “socjalizmu realnego”, poczynając od rządów Gomułki, a kończąc na zupełnym upadku kraju pod koniec lat 80. minionego stulecia.


 


Populizm Chaveza przyniósł mu sporą popularność. Ludzie biedni i pozbawieni przywilejów upatrywali w nim niemal zbawcę, który miał im dać dobrobyt i godność. Do dziś nie zdają sobie sprawy z tego, że w rzeczywistości pogłębiał tylko ich ubóstwo. Jak każdy przywódca “rewolucji socjalistycznej”.


 


Andrzej Heyduk

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

ReklamaDazzling Dentistry Inc; Małgorzata Radziszewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama