Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama KD Market

Cmentarz Maryhill, czyli Wzgórze Marii

Na polskim cmentarzu św. Wojciecha (St. Adalbert) ok. 1960 r.  zaczynało brakować miejsca; Archidiecezja Chicago pilnie szukała terenu na jego poszerzenie. Takim, niemal naturalnym miejscem było pole golfowe w Niles, nieco dalej na północ przy tej samej ulicy Milwaukee. To tu w połowie XX w. powstał cmentarz Maryhill, którego nazwa – Wzgórze Marii – nawiązuje do Jasnej Góry w Częstochowie. 


O niełatwych początkach transakcji zakupu Dempster Golf Course opowiada nam Andrew Przybyło, właściciel restauracji White Eagle, znajdującej się naprzeciwko cmentarza.


– Pole golfowe rozwijało się słabo, więc wystawiono je na sprzedaż. Było dwóch kupujących: Kościół katolicki, czyli Archidiecezja Chicago, i nowo powstały Oakton Community College. Uczelnia miała mocną pozycję, bo kupującym był rząd stanowy. Jednak mój ojciec, Ted S. (Tadeusz Stanisław - przypis red.) Przybyło, który uważał stworzenie polskiego cmentarza za sprawę wielkiej wagi, wykorzystał sytuację, że mieszkańcy tej spokojnej okolicy obawiali się wzmożonego ruchu drogowego, hałasu i innych spraw związanych z obecnością masy studentów, i zaczął organizować akcję protestów, pociągając za sobą sąsiadów – bliższych i dalszych. W wieku ponad 50 lat został działaczem społecznym. Prowadzone przez niego protesty nasilały się i w rezultacie Oakton College kupił teren rezerwatu leśnego w Des Plaines, a archidiecezja nabyła pole golfowe z przeznaczeniem na cmentarz dla Polaków, oczywiście bez wykluczania innych narodowości – wspomina Andrew Przybyło i dodaje: – Ojciec został pochowany na Maryhill, a razem z nim reszta rodziny – wujkowie, ciotki, dziadkowie... Najstarsi z nich spoczywali na cmentarzu św. Wojciecha, ale rodzina ich przeniosła i pochowała razem, w rodzinnym grobowcu.


Według informacji uzyskanych w Niles Historical Society, liczący 250 akrów (100 ha) cmentarz został poświęcony przez kardynała Alberta Meyera 28 maja 1961 roku. Od tej pory przybywa na nim grobów i coraz więcej rodzin, także polskich, przychodzi tam, aby odwiedzić swoich bliskich zmarłych.




/a> Brama wjazdowa na cmentarz Maryhill fot.Google Map

Przeglądając amerykańską prasę z końca ubiegłego wieku, można odnieść wrażenie, że "rdzenni"  mieszkańcy najpierw pola golfowego, a później cmentarza, niechętnie opuszczali ten teren. I nie tylko o kojotach tu mowa. Myśliwi wspominają polowania na bardzo liczne bażanty, żywiące się kukurydzą z okolicznych pól, a bliscy sąsiedzi Maryhill wspominają o jeleniach, które w latach 90. były problemem dla mieszkańców i policji Niles, kiedy wychodziły z terenu cmentarza i odwiedzały prywatne podwórka. Narzekano, że wyjadały przynoszone na groby kwiaty. Były jednak miejscową atrakcją i wielu rodziców chodziło na cmentarz z dziećmi, aby popatrzyły na pasące się zwierzęta.


W 1995 roku odwiedzał ten teren znany fotograf przyrody i dzikich zwierząt Bob Kucera. Jego uwagę zwróciły jednak nie jelenie, jastrzębie i sowy, tylko leżące na bezładnej stercie stare granitowe tablice nagrobne z polskimi nazwiskami. Sfotografował je, ale dopiero ponad dwa lata później zaczął szukać wyjaśnienia. Obszerny artykuł, który ukazał się w gazecie „The Bugle”, sugeruje, że kamienie pochodziły z tymczasowych, wykupywanych na 25 lat grobów – najprawdopodobniej z cmentarza św. Wojciecha.


Cmentarz Maryhill jest coraz piękniejszy. Niedawno relacjonowaliśmy poświęcenie tam obelisku upamiętniającego nowego polskiego świętego, Jana Pawła II. Jest tam – oprócz kilku rzeźb o tematyce religijnej – wiele pięknych grobowców. Miejsce warte jesiennego spaceru.


Krystyna Cygielska
[email protected]


Zdjęcie główne: Obelisk ku czci Jana Pawła II na cmentarzu w Maryhill fot.Roman Szabelski/Maryhill Cemetery

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama