Floryda: Krewny Dalajlamy śmiertelnie potrącony

Podczas jednej ze swoich pieszych wypraw, mających na celu zwrócenie uwagi świata na cichą walkę przeciwko chińskim władzom prowadzoną przez Tybetańczyków, bratanek Dalajlamy zginął w tragicznych okolicznościach. W poniedziałek mężczyzna został śmiertelnie potrącony przez samochód terenowy.

Do wypadku doszło ok. 19:30 na autostradzie w stanie Floryda. Jigme K. Norbu (45 l.) został śmiertelnie potrącony przez terenowy samochód na drodze stanowej A1A. Tragiczną informację przekazał tamtejszy wydział policji drogowej Florida Highway Patrol. Norbu odbywał jedną ze swoich pieszych wędrówek określanych mianem „Walk for Tibet”. Jej trasa miała mierzyć ok. 482km; od miasta St. Augustine na południe do West Palm Beach. Mężczyzna zginął ok.40km na południe od punktu wyjścia. Świadkowie podają, że autostrada po której poruszał się Norbu była nieoświetlona. Sprawcą zdarzenia był 31-letni Keith O’Dell z Palm Coast. Ani jemu, ani dwójce podróżujących z nim dzieci nic się nie stało. Jak na razie nie wniesiono przeciwko niemu oskarżenia. Tragicznie zmarły krewny Dalajlamy był synem Taktsera Rinpoche, brata duchowego przywódcy Tybetu. W przeszłości odbył już kilka podobnych wędrówek, w tym jedną, która obejmowała trasę 1,448km z Indiany do Nowego Jorku. Wszystko to, aby zwrócić uwagę całego świata na problem zniewolenia Tybetu, który od lat usiłuje odseparować się od Chin i stać niepodległym państwem. Ostatnia wędrówka Norbu miała upamiętniać 50. rocznicę powstania Tybetańczyków przeciwko chińskim władzom. Nieudane powstanie zmusiło wówczas Dalajlamę do ucieczki z Tybetu. Od tamtego czasu żyje on na wygnaniu. Konflikt chińsko-tybetański trwa od wielu lat. Chińskie władze twierdzą, że region Tybetu znajduje się na ich terytorium, ale mieszkańcy tego regionu utrzymują, że obecna sytuacja przypomina raczej okupację, pod którą rząd ogranicza ich wolność religijną. AS

Data dodania: 02/15/2011 06:40 PM

Wyświetleń: 113