Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama KD Market

Trauma przez duże "T"

Trauma przez duże "T"
Ludzie oddają hołd ofiarom strzelaniny na Las Vegas Strip fot.Eugene Garcia/PAP/EPA
Ludzie oddają hołd ofiarom strzelaniny na Las Vegas Strip fot.Eugene Garcia/PAP/EPA


Rozmowa z chicagowską policjantką i doktor psychologii Beatą Staszewski

Jeśli nie ulegnie fundamentalnym zmianom obecne prawo, pytanie o kolejne strzelaniny nie brzmi „czy”, a raczej „kiedy” . Po niedawnym ataku snajpera w Las Vegas, gdzie zabitych zostało blisko 60 osób, a ponad 500 zostało rannych, wielu z nas zastanawia się, jak zachowałoby się w podobnej sytuacji. O traumie i prewencji z dr Beatą Staszewski rozmawia Alicja Otap.

Alicja Otap: W jaki sposób, w Pani opinii, osoby którym udało się przeżyć atak w Las Vegas mogą sobie poradzić z traumą psychiczną, w której znalazły się po tragedii? Czy do końca życia skazane są na koszmar wspomnień?

Dr Beata Staszewski: Każda osoba inaczej przeżywa traumę i każda ma inny sposób regeneracji i regulacji po tragicznych wydarzeniach. Niektóre osoby nie potrafią poradzić sobie samodzielnie ze swoimi przeżyciami, w wyniku czego pogarszają się im relacje rodzinne i w pracy. Nie mogą funkcjonować niemal w żadnej sferze życia. Mamy wówczas do czynienia z poważną traumą psychiczną. W żargonie psychologicznym to trauma przez duże „T”, zwana też PTSD (od ang. Post Traumatic Stress Disorder), czyli po polsku zespół stresu pourazowego. U takiej osoby występują różne przykre objawy, np. lęki, depresje, które wymagają profesjonalnej interwencji psychoterapeutycznej i farmakologicznej. W takich sytuacjach zalecam profesjonalną pomoc w grupie wsparcia, gdzie rozmawiamy z innymi osobami o podobnych przeżyciach, a także psychoterapię lub leczenie farmakologiczne, albo jedno i drugie. Ludzie różnią się między sobą pod względem odporności psychicznej. Jednym do odzyskania równowagi psychicznej potrzebna będzie profesjonalna pomoc, ale innym wystarczy modlitwa, rozmowa z kimś bliskim, dbanie o zdrowie, praca w ogródku, spacery na świeżym powietrzu, rozwijanie własnych zainteresowań i drobne codzienne przyjemności.

Czy do wstrząsających wydarzeń można przygotować się psychicznie?

– Moim zdaniem można – poprzez dążenie do równowagi życiowej. Jeśli nasze życie jest dobrze zbalansowane w różnych sferach; jest w nim równowaga na przykład między potrzebami materialnymi a duchowymi, między pracą zawodową i życiem rodzinnym. Jeśli czujemy się spełnieni i szczęśliwi, to mamy większe szanse na szybszą regenerację psychiczną po przebytych nieszczęściach. Gdy zabraknie owej równowagi i wydarzy się coś nieprzyjemnego albo groźnego, to jest to dla psychiki szok, załamują się po kolei jej wszystkie mechanizmy obronne. Innymi słowy, jeśli już mamy życie, z którego jesteśmy niezadowoleni i cierpimy, to traumatyczne przeżycie nas kompletnie rozreguluje. Tak więc, jeśli nie dajemy sobie rady w naszym codziennym życiu, to nie poradzimy sobie efektywnie z traumą.

Jak zachować się w przypadku strzelaniny czy ataku terrorystycznego, by uratować się z opresji?

– Najważniejsze jest, choć bardzo trudne do zrealizowania, by przede wszystkim nie ulec panice. Trzeba osiągnąć to, co w organach ścigania określamy jako „sytuacyjna świadomość” (ang. situational awareness). Jest to w zasadzie uważne rozejrzenie się dokoła, zauważenie, dostrzeżenie i zrozumienie tego, co dzieje się w naszym najbliższym otoczeniu. Chodzi o to, by rozumieć nasze środowisko i znaleźć w nim miejsca, w których można się schronić w przypadku niebezpieczeństwa. Robią to automatycznie policjanci i wojskowi, gdy znajdą się w nowym otoczeniu, bo tak są wyszkoleni. Na przykład, gdy są w restauracji czy w kinie, rozglądają się i natychmiast oceniają, czy jest to bezpieczne miejsce i czy jest się gdzie schować, gdzie znajdują się drzwi wyjściowe, żeby wiedzieć, w którą stronę kierować się podczas ucieczki. Dobrze jest, zanim się pójdzie na imprezę o masowym charakterze, udać się tam wcześniej, żeby zrobić rekonesans, poznać miejsce i otoczenie. Najogólniej, bez zapuszczania się w szczegóły, które są w każdym instruktażowym wideo dostępnym w internecie, należy szukać bezpiecznego miejsca, chronić się przed kulami, bo jeśli z ukrycia strzela snajper, to odpada nam możliwość podjęcia walki. A gdy nie mamy się gdzie schronić, padamy na ziemię i nie ruszamy się, by nie przyciągnąć uwagi strzelającego.

W Chicago odbywa się wiele imprez na masową skalę. W miniony weekend był to maraton. Teraz trwają rozgrywki bejsbolowe, odbywają się koncerty i festiwale. Czy według Pani władze miasta są zdolne do zapewnienia bezpieczeństwa uczestnikom tych wydarzeń?

– Jak dotychczas w Chicago nie wydarzyło się nic strasznego podczas masowych imprez. I myślę, że nie bez powodu, aczkolwiek nie mam dostępu do jakichkolwiek poufnych informacji na ten temat. Jestem jednak przekonana, że dlatego nic się u nas nie dzieje, ponieważ nasze organa ścigania robią dobrą robotę w zakresie zapobiegania przestępstwom podczas masowych imprez i utrzymania bezpieczeństwa w ich trakcie.

Pracuje Pani nie tylko jako policjantka, ale także i psychoterapeutka. Z jakimi problemami najczęściej przychodzą do Pani pacjenci?

– Sporą część moich pacjentów stanowią ofiary przestępstw i to różnych przestępstw. Niektóre osoby potrzebują pomocy nawet po włamaniu do ich domu, bo nie czują się już bezpiecznie w swoich czterech ścianach, mają lęki, bardzo przeżywają pogwałcenie ich prywatności i straty materialne, które ponieśli w wyniku kradzieży. Wśród moich pacjentów są też ofiary przemocy – gwałtów, napadów, pobić. W klinice, w której pracuję, każdy przypadek traktujemy z uwagą, zrozumieniem i szacunkiem. Rozumiemy, że każda osoba inaczej przeżywa traumę, której doznała i w każdym przypadku należy zastosować odpowiedni rodzaju leczenia.

Policjantka i psychoterapeutka. Którą pracę Pani preferuje?

– Lubię bardzo obie prace i uważam, że obie profesje w pewien sposób się uzupełniają, że bycie psychoterapeutą pomaga mi w pracy w policji i odwrotnie. W obu zawodach konieczne jest niesienie pomocy innym i w obu przypadkach ludzie się po tę pomoc zwracają, bo sami sobie nie mogą poradzić. Oba zawody mają swoje wyzwania. W policji trzeba w każdej chwili być przygotowanym do akcji, w grę wchodzi bezpieczeństwo własne i publiczne. Podczas terapii jest spokojniej, można się skoncentrować, nic nie rozprasza mojej uwagi. Ale w obu zawodach najbardziej lubię to, że mogę pomagać innym, a zwłaszcza Polakom w ich ojczystym języku.

Dziękuję za rozmowę.

*W rozmowie z „Dziennikiem Związkowym” dr Beata Staszewski wypowiadała się w imieniu własnym, a nie Departamentu Policji Chicagowskiej.

fot.Chicago Association of Women in Law Enforcement, Inc./Facebook


Dr Beata Staszewski pracuje w policji chicagowskiej od 14 lat, aktualnie na stanowisku instruktora w wydziale edukacji i szkoleń. Uzyskała stopień doktora psychologii klinicznej ze specjalizacją w leczeniu stresu pourazowego na Uniwersytecie Adlera w Chicago. Pracuje jako psychoterapeutka głównie z polskojęzycznymi pacjentami w poradni zdrowia psychicznego PrimeCare Community Health w Chicago. Otrzymała wiele odznaczeń i wyróżnień Departamentu Policji Chicagowskiej (CPD), wśród nich jest wyróżnienie za uratowanie życia innemu policjantowi. Aktywnie zaangażowana w życie polonijnej społeczności i działalność Stowarzyszenia Polsko-Amerykańskich Policjantów (PAPA), gdzie sprawowała szereg funkcji w zarządzie.

13939360_636001943225392_3852174505163530470_n

13939360_636001943225392_3852174505163530470_n

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama