Miniony weekend, jak na chicagowskie standardy, należał do względnie spokojnych. W ulicznych strzelaninach dwie osoby zginęły, a 20 odniosło obrażenia. Jeden mężczyzna został postrzelony w Jefferson Park, na północnym zachodzie miasta.
Pierwszą śmiertelną ofiarą weekendowej przemocy w Chicago był 46-letni mężczyzna, który w piątek 10 maja wieczorem zginął od strzału w głowę na klatce schodowej budynku znajdującym się w okolicy 3800 South Michigan. Ofiara zginęła na miejscu, a policja nie aresztowała do 13 maja nikogo w związku z zabójstwem.
W sobotę po południu 25-letni mężczyzna szedł chodnikiem w okolicy 5800 West Division, kiedy został ostrzelany z zaparkowanego nieopodal samochodu. Mężczyzna został trafiony w nogę, rękę i klatkę piersiową. W stanie krytycznym został przewieziony do szpitala Strogera, gdzie zmarł na skutek odniesionych ran.
W pozostałych strzelaninach obrażenia odniosło 20 osób. Większość strzelanin miała miejsce w zachodnich i południowych dzielnicach Chicago, ale do jednej doszło w zwykle spokojnym i bezpiecznym Jefferson Park na północnym zachodzie miasta.
W niedzielę 12 maja przed godz.10 pm, w okolicy 5200 N. Parkside. 32-letni mężczyzna został trafiony w rękę, nogę i w brzuch. Został odwieziony do szpitala Lutheran General. Jego stan był 13 maja krytyczny, a śledztwo w tej sprawie było kontynuowane.
(gd, ao)
fot.Larry W Smith/EPA/REX/Shutterstock
Reklama








