Nick Foles ma zostać nowym rozgrywającym Chicago Bers. Jacksonville Jaguars, w których barwach z powodu kontuzji obojczyka rozegrał zaledwie cztery spotkania, chcą oddać 31-latka, uwalniając się od czteroletniego kontrakt z nim wartości 85 milionów dolarów, w tym 51 gwarantowanych. W zamian dostaną od Bears wybór w czwartej rundzie draftu.
Wprawdzie zespoły NFL nie mogą ogłaszać żadnych transakcji, dopóki gracz, którego chcą pozyskać, nie podpisze kontraktu, to sprawa przejścia Folesa jest praktycznie przesądzona i nie przeszkodzi w tym nawet pandemia koronawirusa. Kontrakt ma zostać podpisany w ciągu najbliższych kilku dni.
Na giełdzie potencjalnych rozgrywających Bers pojawiali się Cam Newton, Teddy Bridgewater, Andy Dalton, a nawet Tom Brady. Ostatecznie wybór padł na Folesa, który w Chicago ma zarobić w tym sezonie prawie 16 milionów dolarów i konkurować o miejsce w składzie z Michellem Trubiskym. To ma być prawdziwa konkurencja - coś, do czego przywykł Foles, i coś, czego 25-letni Trubisky potrzebuje.
Za wyborem Folesa miałą przesądzić jego znajomość systemu ofensywnego Bears. W przeszłości współpracował on z trenerem Mattem Nagyem, koordynatorem ofensywnym Billem Lazorem i trenerem rozgrywających Johnem DeFilippo. Najlepszy sezon Folesa był z Lazorem w jego pierwszym podejściu do Philadelphia Eagles, kiedy został wybrany do Pro Bowl. Później w Kansas City Chiefs był pod opieką Nagy’ego, a po powrocie do Eagles wygrał z nimi Super Bowl, a trenerem był wówczas DeFilippo.
Rozegrał w NFL 58 meczów, będąc starterem w 48. Jego rekordem jest 26 zwycięstw i 22 porażki. Rzucił na odległość prawie 12 tysięcy jardów, przy skuteczności 62 procent. Ma w swoim dorobku 71 przyłożeń, 35 razy podawał do rąk rywali, a jego rating rzutów jest na poziomie 82 pkt.
Foles jest prawdziwym profesjonalistą i wie, jak zachować się, będąc rezerwowym, jednocześnie konkurować o miejsce w wyjściowym składzie. Czy to mu się uda w Bears? Czy popchnie Trubisky’ego na wyżyny? A może w pewnym momencie przejmie stery i zapewni “Niedźwiedziom” stabilność i pewność pozycji rozgrywającego, na które tak bardzo czekają i których tak bardzo potrzebują.
Nie można jednak z Folesa robić kogoś, kim nie jest. Potrafi być albo przeciętnym rozgrywającym, albo znakomitym wsparciem w zależności od roli, która zostaje mu powierzona. Nie należy również zapominać, że Bears będą w czasie jego siedmioletniej kariery w NFL piątym klubem, Ktoś, kto jest wyjątkowo przydatny i wartościowy nie zmienia tak często otoczenia. Z drugiej jednak strony należy powrócić do tego, co “Dziennik Związkowy” pisał o nim, kiedy w sezonie 2017 poprowadził Eagles do Super Bowl. “Grał jak natchniony, może przez opatrzność, bo nie jest tajemnicą, że Pismo Święte zna prawie na pamięć, a powołaniem jego po zakończeniu kariery sportowej jest bycie pastorem. Rzucił na odległość 372 jardów, zdobył trzy przyłożenia, w tym to ostatnie, w czwartej kwarcie, które rozstrzygnęło losy meczu. W momencie, kiedy Patriots po raz pierwszy objęli prowadzenie 33:32, wydawało się, że nie wypuszczą już okazji do zdobycia szóstego Super Bowl. Jednak cudowny rajd Folesa i decydujące podanie na dwie minuty i 21 sekund, zamienione na sześć punktów odwróciły losy meczu”.
Historia niekiedy lubi się powtarzać...
Dariusz Cisowski
Reklama








