Piłkarz ręczny Tomasz Szklarski: w Australii nie zlekceważono koronawirusa
- 04/30/2020 11:30 PM
„Zaczęło się od paniki w sklepach, ale później ludzie zachowywali się bardzo odpowiedzialnie, stosowali się do zaleceń rządu i dzięki temu epidemia koronawirusa wygasa” – powiedział PAP mieszkający w Sydney reprezentant Australii w piłce ręcznej Tomasz Szklarski.
Pochodzący z Sandomierza Szklarski to były zawodnik m.in. miejscowej Wisły i AZS AWF Warszawa. Dziesięć lat temu przeniósł się na antypody, gdzie już wcześniej przyjechała jego żona Magdalena (mają dwoje dzieci). Na co dzień występuje w Sydney University i gra w kadrze “Kangurów”.
„Jestem już weteranem w obu zespołach, a mam na myśli staż, dlatego moje obowiązki na parkiecie i poza nim są coraz większe. Pełnię funkcję kapitana i w klubie, i reprezentacji, a nawet jestem już trochę trenerem. Czuję się odpowiedzialny za kolegów z boiska. W kadrze narodowej obecnie mamy wakat, zaś w Sydney Uni Handball Club głównym szkoleniowcem jest Francuz Lionel Puyhardy” – stwierdził 32-letni Szklarski.
Polskim i europejskim kibicom dał się poznać podczas turniejów rangi IHF Super Globe. Zdobywał gole w meczach z takimi rywalami jak Veszprem czy Barcelona.
„Chyba jestem rekordzistą, bowiem osiem razy brałem udział w tej prestiżowej imprezie, najpierw w Katarze, a ostatnio w Arabii Saudyjskiej. W 2015 roku zajęliśmy czwarte miejsce, a rok później na trzeciej pozycji uplasowało się kieleckiej Vive. Dotąd rozegrałem też kilkadziesiąt meczów w reprezentacji Australii. Wywalczyłem z nią mistrzostwo Oceanii, zaś w czempionacie Azji najwyżej byliśmy na 11. lokacie” – przyznał były wicemistrz Polski juniorów. W ojczyźnie występował w pierwszej lidze, nie udało mu się zadebiutować w superlidze.
Z powodu pandemii koronawirusa australijski sport – podobnie jak na niemal całym świecie – stanął w miejscu.
„Nie ma meczów rugby, piłki ręcznej, nożnej czy futbolu australijskiego. Za kilka tygodni podobno wracają rozgrywki ligowe w rugby, a ręczna może od sierpnia. W naszej dyscyplinie sezon dopiero się zaczął i został przerwany po zaledwie trzech kolejkach” – dodał Szklarski.
W mediach nie brakuje informacji, że epidemia koronawirusa wygasa w Australii, ale mimo wszystko sporo osób ściągnęło już aplikację CovidSafe, rejestrującą tzw. cyfrowe uściski dłoni. Chodzi o momenty, gdy posiadacze smartfonów zbliżą się do siebie na odległość minimum 1,5 metra i trwało to co najmniej 15 minut.
“Australijczycy od początku bardzo poważnie podeszli do restrykcji i to zdecydowanie pomogło. Był moment paniki w sklepach, brakowało papieru toaletowego czy makaronów, ale przez narzucone zakupowe ograniczenia wszystko wróciło do normy. Teraz wszyscy czekają na luzowanie restrykcji, co nastąpi stopniowo już od początku maja. Widać ostrożność w zachowaniu mieszkańców, a niektóre zwyczaje z tej pandemii pozostaną, jak np, dezynfekcja rąk” – uważa Polak.
Szklarski opowiedział również o codziennym życiu w Sydney, mieście letnich igrzysk w 2000 roku. “Rząd zareagował dość szybko i stopniowo wprowadzał różne restrykcje. Działają sklepy spożywcze, apteki, przychodnie czy fryzjerzy, o ile nie są ulokowani w centrum miast. Jest zakaz zgromadzeń powyżej dwóch osób. Władze Australii wprowadziły dodatkowe zapomogi dla małych i średnich firm. Na przykład jeśli pracowałeś jako barman, a twój bar jest zamknięty, to będąc obywatelem lub rezydentem dostajesz od państwa 1500 dolarów australijskich co dwa tygodnie”.
Jak zaznaczył, dla wielu osób uciążliwe są zamknięte granice Australii i brak podróży międzystanowych.
“Słyszałem, że podróżowanie po kraju ma wrócić latem, może w sierpniu, zaś do innych krajów dopiero około grudnia. W tym roku nie planowaliśmy rodzinnego wyjazdu do Polski, dlatego spokojnie siedzimy w domu, pracujemy z żoną zdalnie i wychowujemy dzieci. Małżonka jest pisarzem medycznym w firmie zajmującej się urządzeniami wspomagającymi słuch. Z kolei ja zarabiam jako konsultant w branży IT” – powiedział Szklarski, którego pasją jest m.in. historia Polski.
(PAP)
Reklama








