Piłkarze Chicago Fire zremisowali w wyjazdowym meczu z Montreal Impact 2:2 i z dorobkiem 16. punktów zajmują 11. miejsce na Konferencji Wschodniej MLS, tracąc do ósmej Atlanta United SC zaledwie jedno oczko. “Strażacy” w środę zagrają ponownie na wyjeździe, tym razem z zajmującym trzecie miejsce w Konferencji Zachodniej Sportingiem Kansas City.
Impact przełamali serię czterech kolejnych porażek, Fire z kolei po dwóch z rzędu zwycięstwach, tym razem przywożą do Chicago jeden punkt.
Goście objęli prowadzenie w 15 minucie gry po strzale Roberta Berica. Reprezentant Słowenii wykorzystał podanie Djordje Mihajlovica ,który wcześniej przechwycił piłkę po niefortunnym wybiciu przez bramkarza gości i zdobył swoją piątą bramkę w piątym z rzędu meczu. Wyrównał w ten sposób klubowy rekord, który należał od 2017 roku do Davida Accama.
Gospodarze wyrównali w 22 minucie. Tym razem błąd popełnił bramkarz Fire Bobby Shuttleworth, który odbił przed siebie piłkę po strzale Bojana, a nadbiegający Lassi Lappalainen dopełnił formalności, ustalając wynik pierwszej połowy.
W 67. minucie przypadkowa akcja dała Impact prowadzenie. Piłka po strzale Zachary'ego Brault-Guillarda odbiła się w polu karnym od Miguela Navarro, a następnie od Maxiego Urrutiego i wpadła do siatki obok zaskoczonego Shuttlewortha.
Szęść minut później Francisco Calvo, “główką” zamienił dośrodkowanie Alvaro Medrana na wyrównującą bramkę. Pochodzący z Kostaryki kapitan zespołu przedłużył w piątek kontrakt i golem, ratującym jeden punkt, dał do zrozumienia, że decyzja władz klubowych nie była pozbawiona sensu.
W ostatnich minutach gospodarze stanęli przed szansą rozstrzygnięcia meczu a swoją korzyść, ale dwa strzały reprezentanta Finlandii Lappaleinena obronił Shuttleworth, rehabilitując się za niefortunną interwencję, skutkującą utratą pierwszej bramki.
Dariusz Cisowski
Dariusz Cisowski
