Siatkarze PGE Skry Bełchatów pokonali belgijski zespół Lindemans Aalst 3:0 (25:16, 25:17, 25:16). w drugim dniu turnieju grupy A Ligi Mistrzów, który odbywa się w Kędzierzynie-Koźlu. W drugim meczu ZAKSA Kędzierzyn-Koźle wygrała z tureckim Fenerbahce HDI Stambuł 3:0 (25:21, 25:20, 25:13).
W pierwszych pojedynkach turniejowych obie drużyny poniosły porażki. Belgowie ulegli Fenerbahce HDI 2:3, zaś Skra 0:3 Grupie Azoty.
Trener bełchatowian Michał Mieszko Gogol postanowił dokonać sporych zmian, w porównaniu do pojedynku wtorkowego, w wyjściowym zestawieniu swojego zespołu. Nie było w nim Mateusza Bieńka, Bartosza Filipiaka, Milana Katica.
Polski zespół dobrze "wszedł w mecz". W inauguracyjnym secie prowadził 17:9, 24:15. Co prawda nie wykorzystał pierwszej piłki setowej, ale w kolejnej akcji dobrym atakiem ze środka popisał się Karol Kłos.
Na początku drugiego seta wydawało się, że Lindemans będzie w stanie nawiązać walkę z rywalem. Było 6:6, ale szybko Skra wypracowała sobie przewagę kilku punktów. Pewnie wygrały tę odsłonę, jak i następną.
„Takie mecze też są potrzebne. Cieszymy się, że nie straciliśmy dużo sił. To jest turniej, w których sporo ich się traci, a jutro czeka nas ważny pojedynek” - powiedział Kłos.
Środkowy drużyny z Bełchatowa dodał, że on i koledzy nie będą z niecierpliwością czekali na wynik drugiego środowego meczu. Będą go oglądać, ale jego zdaniem - w kontekście miejsca w końcowej tabeli turnieju – muszą liczyć na siebie.
W drugim środowym meczu Fenerbahce długo dotrzymywało kroku gosodarzom w inauguracyjnej odsłonie. Jednak w końcówce, m.in. dzięki świetnym atakom Łukasza Kaczmarka, kędzierzynianie „odskoczyli” na cztery punkty (22:18). Przy wyniku 24:21 skutecznie uderzył piłkę ze środka Kamil Semeniuk.
Drugi set rozpoczął się bardzo nerwowo. Turcy długo nie chcieli się pogodzić, że przy autowym ataku jednego z nich nie było błędu kędzierzynian. Nie wierzyli w wynik weryfikacji wideo. Wskazywali na telebim znajdujący się w hali, gdzie była pokazywana ta sytuacja. Dopiero po dłuższej chwili, po tym jak Salvador Hidalgo Oliva otrzymał żółtą kartkę, pogodzili się z decyzją rozjemców.
Tym razem dość szybko zespół z woj. opolskiego zaczął pokazywać, jak dobrze potrafi grać w obronie (m.in. blokiem), dalej świetnie atakował. W efekcie prowadził 17:9. Gdy trener tej drużyny Nikola Grbic dał odpocząć Kaczmarkowi i Benjaminowi Toniuttiemu przewaga stopniała do trzech punktów, 22:19. Gdy jednak wspomniana dwójka powróciła na plac gry, szybko Grupa Azoty zapewniła sobie zwycięstwo w tej odsłonie.
Drużyna ze Stambułu nie potrafiła przedłużyć meczu ponad trzy sety. W ostatnim z nich przegrywała 1:8, 2:11, 4:14, 5:16, 8:20, 9:22. Przy wyniku 13:24 asem serwisowym popisał się Krzysztof Rejno.
W meczu nie zagrał podstawowy gracz ZAKSY Dawid Smith. Jak wyjaśnił jego kolega klubowy Jakub Kochanowski, Amerykanin nie ma jakiegoś poważnego urazu. Jednak Grbic postanowił dać mu odpocząć w środę.
„Zagraliśmy bardzo dobrą siatkówkę i nie pozwoliliśmy rywalowi na rozwinięcie skrzydeł. W pierwszym secie najbardziej zaciętym też mieliśmy przewagę. Co prawda zaczął nas doganiać, ale uciekliśmy mu w końcówce. To był po prostu efekt chwili rozkojarzenia. Najważniejsze, że wygraliśmy tego seta, potem cały mecz. Wszystko więc mieliśmy pod kontrolą” - powiedział Kochanowski.
Jego zdaniem, jeśli w czwartek on i koledzy z zespołu zagrają na swoim normalnym poziomie, to nie będzie żadnym problemem odniesienie trzeciego zwycięstwa w turnieju.
W czwartek bełchatowianie zmierzą się z Fenerbahce HDI, zaś Lindemans z ekipą z Kędzierzyna-Koźla.
(PAP)
Reklama








