Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
środa, 17 grudnia 2025 05:37

Gdzie Kalifornia

Gdzie Kalifornia, gdzie Alaska? Czyli o braku kompetencji i co to jest nepotyzm.

Sierpień dziewięćdziesiątego szóstego był chyba odrobinę łagodniejszy od fali upałów z lipca poprzedniego roku. W takim właśnie czasie, grupa cudzoziemców wjechała na otwartą przestrzeń Kalifornii, dokładnie po trasie I94, zmierzając dalej na zachód, do San Francisco. Przed nimi droga rozpościerała się w nieskończoność, stopniowo ginąc na horyzoncie. Na kolejnym skrzyżowaniu, w obszarze zabudowanym, już nie było świateł. Do kierowcy samochodu z cudzoziemcami, mijający Amerykanin zawołał "power blackout", w geście uprzejmości pokwitowanym żwawym kiwnięciem głową. O milę dalej, w trakcie zamieszania w motelu, recepcjonistka tłumaczyła, że wyłączenie prądu obejmuje wschodnią część Kalifornii. Nie potrafiła odpowiedzieć, jak długo nie będzie prądu.

To było jedno z pierwszych załamań na kalifornijskim rynku energetycznym w tym samym dziewięćdziesiątym szóstym, w którym ówczesny republikański gubernator Pete Wilson podpisuje ustawę o deregulacji dostaw energii elektrycznej (electricity market deregulation, ustawa AB1890). A później? Ustawa nie spełnia oczekiwań, nadal są przerwy w dostawach prądu. W rezultacie demokrata Gray Davis wygrywa wybory, ale i on nie jest w stanie doprowadzić do poprawy sytuacji, bo latem dwa tysiące pierwszego kryzys energetyczny obejmuje cały stan. Negatywne oceny w innych sprawach (reforma oświaty, deficyt a przede wszystkim decyzja o prawach jazdy dla nielegalnych imigrantów) powodują wzrost społecznego niezadowolenia i ponad 54 procent wyborców głosuje za odwołaniem Davisa (październik 2003, drugie takie odwołanie w historii Stanów Zjednoczonych).

Więc nic bardziej naturalnego, gdy dziennik "Los Angeles Times" nawiązuje do wydarzeń z własnego podwórka, aby skomentować republikańskie prawybory na Alasce, gdzie przegrywa urzędujący gubernator, republikanin Frank Murkowski. Politycy nie powinni wczytywać się nadmiernie w tą przegraną, jak sugeruje dziennik, ale porównanie mówi samo za siebie. Wyraźnie widać, że przy urnach wyborczych zaszło coś, co ma wymowę werdyktu wydanego nie tylko przez wyborców jednej partii, że kandydatgubernator zezłościł wyborców na Alasce do tego stopnia, iż postanowili wyrzucić go z dalszych zmagań wyborczych (uzyskał znacznie mniej głosów niż dwaj inni republikańscy rywale).

Tymczasem, w owym Motelu "6", po południowej stronie trasy I94, gdzie grupa cudzoziemców postanowiła zatrzymać się, zamieszanie trwało w najlepsze. Pokoje pogrążone w mroku, tak samo korytarze. Brak klimatyzacji powoduje coraz większy dyskomfort, do tego nieczynne toalety. Jest jednak basen, który przyciąga wszystkich gości. Matki z małymi dziećmi zajmują basen, można tylko stać. Po kilku godzinach, woda ma temperaturę powietrza i nie daje ochłodzenia. Nikt jednak nie podnosi krzyku, panuje spokój. Mimo to, trwająca niewygoda, co jakiś czas, pobudza do złośliwych komentarzy. Po ośmiu godzinach, przy zapadającym zmierzchu, wraca dostawa prądu. Niesamowita ulga.

Republikanin Frank Murkowski był senatorem przez trzy kadencje. Mógł być nim jeszcze przez czwartą, ale postanowił zostać gubernatorem Alaski. Opuszczone przez niego miejsce nie jest stracone, po prostu potrzebny jest nowy kandydat albo kandydatka. Nie zastanawiając się, bo już dobrze skalkulował, gubernator Murkowski podpisuje nominację, córka zostaje wybrana. W tym tkwi nepotyzm, jak pisze "Los Angeles Times" i dodaje, że polityka staje się zwyczajnym biznesem rodzinnym w całej Ameryce, jak pokazuje nie tylko przykład rodziny Murkowskich. Co prawda, wyborcy na Alasce, najwyraźniej przyzwoici ludzie, wysyłają córkę do Waszyngtonu w charakterze senatora, ale przy tej okazji dając wyraz niezadowoleniu i zmieniają przepisy. Odrzucają dotychczasowe, ustanawiając zasadę wyborów uzupełniających, gdy jest vacat na miejscu senatora z Alaski.

Nepotyzm, dodaje dziennik, nie jest jedyną cechą charakteryzującą władzę, którą sprawuje gubernator Murkowski. Czasy się zmieniają, natura ludzka nie, tak samo nie zmienił się gubernator po latach spędzonych w Senacie. Jego imperialna władza, jak to określa dziennik, wyraża się w wydawaniu pieniędzy na zakup służbowego samolotu (prawie trzy miliony dolarów), co jest bardzo źle przyjmowane, gdy w tym samym czasie władza zmniejsza świadczenia dla emerytów... Oburzenie mieszkańców Alaski wywołuje kontrakt na budowę gazociągu, zawarty w trybie tajnych negocjacji z firmami naftowymi. Jest to sprawa o żywotnym znaczeniu dla gospodarki, gdyż na Alasce maleją dochody z pól naftowych.

I wreszcie temat znany w Ameryce jako pork. To określenie szersze niż kiełbasa wyborcza, oznacza kupowanie przychylności wyborców za pomocą funduszy ze szczebla federalnego czy stanowego, przeznaczanych na przedsięwzięcia, które mają zapewnić korzyści polityczne, czytaj: głosy wyborców z własnego okręgu wyborczego czy z własnego stanu. Pod tym względem, pisze "Los Angeles Times", w przeliczeniu na jednego mieszkańca, Murkowski wydał więcej pieniędzy z budżetu w swoim stanie niż w jakimkolwiek innym.

źródła:
 o porażce gubernatora Alaski (Frank Murkowski) w prawyborach republikańskich i o porównaniu tej porażki z odwołaniem kalifornijskiego gubernatora w 2003 roku (demokrata Gray Davis), za dziennikiem "Los Angeles Times", wydanie na 28 sierpnia, artykuł redakcyjny "Alaskaąs Gray Davis".
Andrzej Niedzielski

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama