Ucierpiały też historyczne dzielnice Miasta Aniołów, jak Altadena, niedaleko Pasadeny. Ocalała natomiast Willa Getty’ego, która ma zabezpieczenia antypożarowe i została okrzyknięta jednym z najbezpieczniejszych miejsc do przechowywania sztuki, jednak z racji zniszczeń w okolicach muzeum, nie wiadomo, kiedy zostanie ono ponownie otwarte. Tyle szczęścia nie miał Historyczny Park i Posiadłość Willa Rogersa czy szkoła średnia w Pacific Palisades, gdzie kręcono filmy jak „Carrie,” czy „Freaky Friday.”
Od dawna mieszkańcy Los Angeles przyzwyczajeni są do bycia w gotowości na wypadek trzęsienia ziemi. Prawie każdy ma w domu apteczkę, kilka galonów wody w butlach, suchy prowiant, latarki oraz radio na baterie. Pożary też często mają tutaj miejsce i dlatego są spodziewane, jednak ich skala nigdy nie była tak rozległa jak obecnie, i nigdy wcześniej nie paliło się w tyle dzielnic w tym samym czasie.
Los Angeles położone jest na terenie górzystym, dlatego gaszenie ognia jest tam dużym wyzwaniem. Wiejący w zeszłym tygodniu z dużą siłą wiatr przyczynił się do rozprzestrzenienia ognia, nadal nieugaszone pożary w Palisades oraz Eaton mają miejsce na wzgórzach, natomiast pożary w Hollywood, Studio City, Tarzana i Encino, które miały miejsce w dolinie, już ugaszono.
Większość mieszkańców 4-milionowego Miasta Aniołów jest spakowanych i gotowych do ewakuacji, a prawie 100 tysięcy było 16 stycznia nadal bez prądu.
Życie w najbardziej zaludnionym w USA powiecie, Los Angeles County, o populacji 10 milionów, uległo drastycznym zmianom, bo każdy został bezpośrednio lub pośrednio dotknięty trwającym tutaj kataklizmem.
Spalone dzielnice strzeżone są przez Gwardię Narodową i nie można tam wjeżdżać, co ma wpływ na funkcjonowanie całego miasta. Wiele biznesów działa w ograniczonych godzinach albo jest zamkniętych do odwołania. Nie ma tutaj osoby, której znajomi lub członkowie rodziny nie ucierpieli podczas pożarów.
Tekst i zdjęcia:
Małgorzata Margo Schulz