W listopadzie wyborcy w USA po raz drugi wybrali prezydenta Donalda Trumpa zdecydowaną większością głosów, dając mu mandat do realizacji obietnic. Już pierwsze dni drugiej kadencji świadczą o tym, że nowy gospodarz Białego Domu serio zabrał się do roboty. Jednak dotrzymanie słowa w niektórych dziedzinach może mieć skutek odwrotny od zamierzonego – zamiast uczynić Amerykę znowu wielką, może oznaczać kres globalnego prymatu.
Mowa przede wszystkim o próbach wstrzymania wydatków federalnych na oświatę, naukę i badania. Trump podczas kampanii proponował zamknięcie agencji rządowych, takich jak Departament Edukacji, krytykując nieefektywność administracji. Już w pierwszych godzinach urzędowania szef Biura Zarządzania i Budżetu (OMB) w Białym Domu Matthew J. Vaeth nakazał wszystkim agencjom federalnym wstrzymanie wydawania wszelkich środków na granty, pożyczki i pomoc federalną. Oprócz transferów dla władz stanowych, federalnych programów socjalnych, małych firm, pomocy dla ofiar klęsk żywiołowych, subsydiów dla rolników blokada miała objąć granty na badania naukowe. Po 20 stycznia Narodowa Fundacja Nauki odwołała już dziesiątki paneli przeglądowych dla wniosków o granty badawcze, a badaczom i instytucjom, które już otrzymały grant, wstrzymano finansowanie.
Na szczęście sędzia okręgowa Loren L. AliKhan tymczasowo zablokowała zamrożenie wydatków federalnych, tuż przed wejściem w życie rozporządzeń Trumpa. To jednak początek długiej batalii sądowej, która zapewne – podobnie jak i inne zaskarżone decyzje – zostanie rozstrzygnięta dopiero przez Sąd Najwyższy.
Agencja Associated Press zauważa, że celem nowej administracji jest dostosowanie wydatków federalnych do nowych priorytetów – między innymi zwiększenia produkcji paliw kopalnych. Cięcia miały dotknąć także wielu programów promujących politykę związaną z aborcją oraz ekologią. Do tego dochodzi spełniana właśnie obietnica zamrożenia „zbędnych” wydatków na naukę, a więc w dziedzinie, w której Amerykanie wciąż mają przewagę nad resztą świata. Przekonali się już o tym naukowcy otrzymujący granty od National Institutes of Health (NIH) – największego sponsora badań biomedycznych i behawioralnych na świecie. Wszystkie spotkania na temat badań finansowanych przez rząd zostały odwołane. W ciągu ostatnich kilku dni Trump poinformował o zaprzestaniu współpracy ze Światową Organizacją Zdrowia (WHO) i ograniczył publiczną aktywność Centrum Kontroli i Prewencji Chorób (CDC). Dla osób pracujących w agencjach federalnych i w szkolnictwie wyższym działania administracji Trumpa zagrażają ich misji i ich dochodom. Dla pacjentów, którzy pokładają nadzieje w eksperymentalnych metodach leczenia, wstrzymanie badań klinicznych może mieć ostateczne skutki. A medycyna to tylko jedna z dziedzin nauki korzystająca z rządowego wsparcia.
Zaniepokojenie wyraziło m.in. Association of International Educators, bardziej znane jako NAFSA – profesjonalna organizacja non-profit funkcjonująca we wszystkich dziedzinach edukacji międzynarodowej, obsługująca około 10 000 nauczycieli z całego świata, reprezentujących prawie 3000 instytucji szkolnictwa wyższego. Z kolei Barbara Snyder prezes Association of American Universities stwierdziła w oświadczeniu, że tego rodzaju działania wpłyną negatywnie „na zdolność naszego kraju do utrzymania wiodącej roli naukowej i technologicznej wobec konkurentów i potencjalnych przeciwników. Nawet tymczasowe wstrzymanie krytycznych badań naukowych jest samobójczym błędem”.
Lista bijących na alarm jest dużo dłuższa. Association of Public and Land-Grant Universities ostrzega, że podjęte działania „spychają amerykańskich naukowców boczną uliczkę. Dotyczy to najwybitniejszych badaczy, którzy pracują nad lekami na raka, opracowują przełomowe rozwiązania w dziedzinie sztucznej inteligencji i obliczeń kwantowych i wspierają amerykańskich rolników. Będzie to miało dalekosiężne skutki w każdym zakątku kraju i odbije się negatywnie na innowacyjności gospodarki w momencie, gdy prymat USA jest kwestionowany na arenie międzynarodowej”.
O tym, jak krucha jest ta przewaga, przekonaliśmy się w ostatnich dniach, kiedy Chińczycy pokazali światu DeepSeek – model sztucznej inteligencji, która może konkurować z najlepszymi w branży. Mały startup zbudowany przy minimum nakładów wywołał panikę na giełdzie i podważył modele biznesowe wielkich spółek technologicznych.
Programy, które mogą pójść pod przysłowiowy topór są znane także polskim naukowcom. To na przykład program Fulbrighta-Haysa oraz stypendia na studia języków obcych i obszarów, wśród innych inicjatyw wspierające studia za granicą i zaangażowanie międzynarodowe.
W dzisiejszych czasach wsparcie rządowe jest niezbędne dla rozwoju nauki. Robią to wszystkie mocarstwa na świecie, walcząc o innowacyjny prymat.
Trudno się dziwić, że nastroje wśród naukowców na amerykańskich kampusach są ponure. „Wykonywałem tę trudną, stresującą, niedostatecznie płatną pracę, ponieważ myślałem, że to, co robię, jest ważne” – napisał jeden z badaczy na subreddicie r/Professors. „Nigdy nie czułem się tak niedoceniany i oczerniany”.
Naukowcy mają prawo czuć się przerażeni perspektywą zamrożenia wydatków na badania i naukę przez nową administrację. My także.
Tomasz Deptuła

Dziennikarz, publicysta, ekspert ds. komunikacji społecznej. Przez ponad 25 lat korespondent polskich mediów w Nowym Jorku i redaktor “Nowego Dziennika”.