Chwilowy impas
Trump prowadził kampanię do Białego Domu, obiecując usunięcie z USA milionów nieudokumentowanych imigrantów i przeprowadzenie największej operacji deportacyjnej w historii. Podczas pierwszych trzech tygodni urzędowania Trumpa, Immigration and Customs Enforcement (ICE) aresztowało około 14 000 osób, poinformował Tom Homan, odpowiedzialny za politykę imigracyjną Białego Domu. To daje 667 zatrzymań dziennie. To dwa razy więcej niż średnia z ubiegłego roku, ale w tym tempie można mówić o aresztowaniach na poziomie ćwierć miliona rocznie, a nie o milionach. Powody były natury logistycznej – środki zatrzymań zapełniły się, zaś agenci federalni z braku miejsca musieli nawet wypuszczać zatrzymanych.
Dane Departamentu Bezpieczeństwa Narodowego i informacje z ICE musiały wzbudzić zdziwienie. Nie jest to jednak powód, aby się zbytnio cieszyć. Prezydent Trump rzeczywiście mógł mieć problem z osiągnięciem wskaźników deportacji z ostatniego roku administracji Bidena, ponieważ duża liczba migrantów była zatrzymywana na nielegalnym przekraczaniu granicy, co upraszczało procedurę ich usuwania z USA. Ale machina deportacyjna Trumpa dopiero się rozkręca.
Wyniki pierwszego miesiąca mogą być ciszą przed burzą. Administracja przygotowuje nowe ścieżki do zwiększenia zatrzymań i wydaleń. Operacje deportacyjne mogą wystartować na pełną skalę w ciągu kilku miesięcy. Pomocne okażą się umowy z krajami Ameryki Środkowej: Gwatemalą, Salwadorem, Panamą i Kostaryką dotyczące przyjmowania imigrantów z tzw. państw trzecich. Pierwsze relacje dotyczące imigrantów, którzy trafili do Panamy wzbudziły oburzenie w mainstreamowych mediach.
Wojsko na pomoc
Według Adama Isacsona, eksperta ds. bezpieczeństwa z think tanku Washington Office on Latin America należy spodziewać się wzrostu roli wojska w operacjach deportacyjnych, biorąc pod uwagę ogromny budżet Pentagonu i możliwość korzystania z zasobów armii. Pentagon wysłał na południową granicę 5000 żołnierzy czynnej służby i członków Gwardii Narodowej, aby wsparli Straż Graniczną. Docelowo w najbliższych tygodniach ta liczba ma się podwoić. Wojsko pomagało już w kilkunastu lotach deportacyjnych do Gwatemali, Hondurasu, Panamy, Ekwadoru, Peru i Indii. Administracja Trumpa przywiozła również wenezuelskich migrantów do amerykańskiej bazy morskiej w Zatoce Guantanamo na Kubie. Trump powiedział pod koniec stycznia, że jego administracja przygotuje się do przetrzymywania tam do 30 000 migrantów pomimo protestów obrońców praw człowieka.
Imigranci trafią do baz
ICE przetrzymuje obecnie około 41 100 więźniów, a Kongres przyznał finansowanie na maksymalnie 41 500 osób. Aby przełamać logistyczny impas Trump planuje wykorzystywać obiekty wojskowe w całym kraju do przetrzymywania imigrantów. Posunięcie to oznaczałoby drastyczną eskalację działań Białego Domu w celu militaryzacji egzekwowania prawa imigracyjnego – ostrzegają latynoskie media.
Według trzech urzędników zaznajomionych z planem, zespół prezydenta Trumpa pracuje nad utworzeniem ośrodka deportacyjnego w Fort Bliss niedaleko El Paso w Teksasie, który docelowo mógłby pomieścić do 10 000 imigrantów w trakcie procedury deportacyjnej. Fort odwiedził już sekretarz obrony Pete Hegseth i zaczęło się przemieszczanie personelu. „Rozważane są wszelkie środki niezbędne w Departamencie Obrony do wspierania wydalania i przetrzymywania osób przebywających w naszym kraju nielegalnie” – powiedział Hegseth dziennikarzom.
Administracja zamierza zbudować więcej ośrodków zatrzymań na terenie obiektów wojskowych w całym kraju, w tym w bazach Sił Powietrznych, w pobliżu granicy, a w razie potrzeby – w całym kraju. Bazy znajdują się na Florydzie, w New Jersey, Utah, Nowym Meksyku, Kolorado, Oregonie, Minnesocie, Wyoming, Waszyngtonie i Północnej Kalifornii oraz w pobliżu wodospadu Niagara w zachodniej części stanu Nowy Jork.
Poprzednie administracje przetrzymywały w bazach wojskowych niektórych imigrantów, ostatnio dzieci, które następnie wypuszczano do kraju pod opiekę krewnych lub przyjaciół. Bazy posłużyły jako awaryjne wsparcie, gdy rządowy system schronisk dla dzieci-migrantów osiągnął pojemność. Jednak plan administracji Trumpa rozszerzyłby tę praktykę poprzez utworzenie ogólnokrajowej sieci wojskowych ośrodków zatrzymań dla imigrantów podlegających deportacji. Obrońcy imigrantów wskazują na złe warunki, w których przebywali imigranci przetrzymywani w obiektach wojskowych.
Nie jest jasne, ilu imigrantów mogłoby być przetrzymywanych w różnych obiektach wojskowych, biorąc pod uwagę, że administracja Trumpa prawdopodobnie utworzy na otaczającej ich przestrzeni nowe obozowiska namiotowe. Jednak plany polegania na bazach wojskowych w kilkunastu stanach oznaczałyby znaczne zwiększenie możliwości przetrzymywania więźniów.
Zatrzymania w sądach i więcej pieniędzy
Wojsko to jednak nie jedyny atut w rękach administracji. Administracja zmierza też do ułatwienia zatrzymań migrantów z nakazami deportacji, ale bez przeszłości kryminalnej. Jeszcze w styczniu Departament Sprawiedliwości zezwolił funkcjonariuszom (ICE) na zatrzymywanie migrantów w sądach imigracyjnych, wycofując się z polityki z czasów Joe Bidena.
W minionym tygodniu Departament Stanu zakwalifikował wenezuelski Tren de Aragua i siedem innych gangów przestępczych i karteli jako organizacje terrorystyczne. Zgodnie z amerykańskim prawem imigracyjnym, domniemani członkowie gangów i osoby z nimi powiązane mogą być deportowane.
Zdominowany przez Republikanów Senat uchwalił już ustawę, aby zapewnić 340 miliardów dolarów w ciągu czterech lat na bezpieczeństwo granic, deportacje, deregulację energetyczną i dodatkowe wydatki wojskowe. Ale partia pozostaje podzielona co do tego, jak dalej procedować z projektem, ponieważ Trump naciska na połączenie finansowania z obniżkami podatków. Przeznaczenie większych środków na deportacje jest jednak kwestia czasu.
Jolanta Telega
redakcja@zwiazkowy.com