Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
poniedziałek, 28 lipca 2025 03:42
Reklama KD Market

Genialny napad

W 2006 roku świat obiegła wiadomość o jednym z najbardziej spektakularnych napadów na bank, jakie zna historia kryminalistyki. Skok na Banco Río w Buenos Aires wstrząsnął nie tylko Argentyną, ale przykuł uwagę światowych mediów. Perfekcyjnie zaplanowana akcja stała się tematem wielu analiz kryminologicznych. Do dziś napad na Banco Río pozostaje jednym z najbardziej niezwykłych przykładów zuchwałego i precyzyjnie wykonanego przestępstwa bez użycia broni i rozlewu krwi...
Reklama
Genialny napad
Kadr z filmu dokumentaLnego "Bank Robbers: the Last Great Heist"

Autor: Netflix

Zuchwały plan

ReklamaUbezpieczenie zdrowotne dla seniorów Medicare

Wszystko zaczęło się od Fernando Araujo, ekscentrycznego malarza, który angażował się w różne, nie do końca legalne interesy. Fernando zastanawiał się, jak w inteligentny sposób napaść na bank, okraść go i wymknąć się policji bez narażania zakładników. W końcu wpadł na genialny plan, którym podzielił się ze swoim długoletnim przyjacielem, Sebastiánem Garcíą Bolsterem. Postanowił napaść na Banco Río, jedną z największych instytucji finansowych w Buenos Aires.

Ta prestiżowa placówka nie słynęła z wyjątkowo wyrafinowanego poziomu zabezpieczeń, a ponieważ położona była w ekskluzywnej dzielnicy Acassuso, znajdowały się w niej duże sumy pieniędzy i kosztowności. Fernando oszacował, że w bankowych skrytkach może być przechowywany skarb o wartości nawet 60 milionów dolarów. Sebastián, porządny ojciec rodziny, który nawet został kilka lat wcześniej pracownikiem miesiąca jednego z banków, pomyślał na początku, że jego przyjaciel opalił się za dużo trawki.

A przecież Fernando nie żartował – przedstawił przyjacielowi precyzyjny i, jak się wydawało, całkiem realny plan. Sebastián, choć początkowo nie chciał słyszeć o tym pomyśle, z czasem postanowił wziąć udział w napadzie. Jak stwierdził później, chciał w ten symboliczny sposób zemścić się na bankierach, którzy jego ojca i dziadka pozbawili oszczędności całego życia w czasie finansowego krachu w 2001 roku.

Sebastián, genialny majsterkowicz-amator miał pracować nad techniczną stroną włamania. Ale do przeprowadzenia skoku na taką skalę potrzebowali jeszcze najlepszych w kraju złodziei. Za pośrednictwem przyjaciół z miejskiego podziemia Fernando zwerbował weterana napadów na banki, którego nazywano Doc, a także jego starego współpracownika Rubéna Alberto de la Torre. Rubén i Doc byli członkami legendarnej bandy złodziei, która w latach 80. i 90. terroryzowała banki w całej Argentynie.

Do grupy dołączył też pochodzący z Urugwaju Luis Mario Vitette Sellanes, słynny Spider-Man z Buenos Aires. W latach dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych wspinał się po budynkach, by okradać mieszkania bogaczy. Dopóki nie został złapany, świetnie się bawił, doprowadzając do furii ścigającą go policję. Kiedy Araujo skontaktował się z nim, Vitette był już wprawdzie na złodziejskiej emeryturze, ale wizja 60 milionów dolarów była zbyt kusząca, aby nie dołączyć do szajki.


 

Podkop do skarbca

Plan Fernando był dopracowany w najdrobniejszych szczegółach a do banku mieli wkroczyć w biały dzień. Zadaniem kilku z nich miało być pilnowanie zakładników i angażowanie policji w wielogodzinne negocjacje. W tym czasie druga grupa rabusiów miała dostać się do skarbu i obrabować skrytki. Następnie wszyscy mieli ulotnić się wykonanym wcześniej podkopem. 

Przedmieścia Buenos Aires były usiane ogromnymi tunelami burzowymi, które biegły pod ulicami i odprowadzały wodę do rzeki. Araujo doszedł do wniosku, że musi znaleźć tunel, który doprowadzi ich w pobliże banku. Następnie trzeba było wykonać podkop, który prowadziłby do bankowego skarbca.

Jednym z ważniejszych zadań było znalezienie sposobu na włamanie się do skrytek depozytowych. Fernando udał się więc do jednego z oddziałów Banco Río, gdzie poprosił o wypożyczenie skrytki. Zanotował jej markę a następnie kupił kilka sztuk takich samych. Rabusie rozpoczęli testy. Sebastián szybko doszedł do wniosku, że najlepiej sprawdzi się młot pneumatyczny. Zbudował go w przydomowym warsztacie w taki sposób, aby można było go przetransportować w częściach i złożyć już na miejscu.

Zbudował też tamę, którą następnie rozebrał na części i złożył z powrotem w tunelu. Złodzieje zamierzali zalać tunele, aby łodziami wywieźć z banku ciężkie torby z łupem. Nie zamierzali jednak płynąć najprostszą drogą w kierunku rzeki. Obawiali się, że gdyby policja zbyt szybko odkryła ich podkop, właśnie tam się na nich zaczai. Postanowili udać się w głąb podziemnych trzewi miasta i wydostać w umówionym miejscu przez właz studzienki kanalizacyjnej wprost do zaparkowanego tam samochodu. Zwerbowali więc kolejnego członka bandy, Juliána Zalloecheverría, który miał być kierowcą.

 

Transmisja na żywo

W dniu napadu Sebastián udał się do tunelu, gdzie miał czekać na sygnał z wnętrza banku. Reszta grupy trzema samochodami ruszyła na miejsce. Po wejściu do środka wyciągnęli pistolety zabawki i kazali wszystkim położyć się na podłodze. Każdy z mężczyzn miał inne zadanie – Luis i Rubén pilnowali zakładników, Doc zaś zszedł do piwnicy i przebił cienką ścianę, która dzieliła bank od tunelu. W środku już czekał Sebastián. Złożyli młot i przystąpili do włamywania się do skrytek. 

Elegancki i dystyngowany Vitette, ze sztucznymi wąsami, w szytym na miarę kosztownym garniturze i jarmułce, zajął się negocjacjami z policją. Cały czas powtarzał, że są uzbrojeni i gotowi, by zacząć zabijać zakładników, choć żaden z nich nie miał przy sobie prawdziwej broni. Poprosił funkcjonariuszy o dostarczenie zakładnikom pizzy i napojów a następnie zaczął wypuszczać po jednym z nich na dowód, że „są dobrymi ludźmi”. Odnosił się do zamkniętych w banku ludzi grzecznie i z sympatią, pozwalając im nawet dzwonić do rodziny.

Argentyńska telewizja transmitowała na żywo przebieg wydarzeń, w związku z czym wokół banku gromadziło się coraz więcej gapiów. Dzięki temu rabusie mieli pewność, że policja nie otworzy ognia i zyskiwali na czasie. W końcu po kilku godzinach rabusie powiedzieli zakładnikom, że muszą udać się na naradę. Szybko wysprzątali skarbiec, usunęli gruz i ulotnili się wydrążonym uprzednio tunelem. Wejście do niego zasłonili stojącą tam wcześniej szafką. 

Kiedy godzinę później policja, zaniepokojona przedłużającym się milczeniem napastników, w końcu przypuściła szturm, okazało się, że złodziei w placówce nie ma. Nikt nie miał początkowo pojęcia, jak wydostali się na zewnątrz. Dopiero dwie godziny później ktoś odkrył zasłoniętą szafką dziurę w ścianie. Po rabusiach nie było jednak śladu – od dawna siedzieli w domu Fernando, racząc się pizzą i licząc łupy. Według doniesień prasowych tajemnicza grupa złodziei, która zawstydziła argentyńską policję, uciekła z prawie 20 milionami dolarów w gotówce i kosztownościach.

 

Nie zadzieraj z kobietą

Napad był perfekcyjnie zaplanowany i przeprowadzony. Do tego stopnia, że przestępcy rozpylili środek dezynfekujący w skarbcu, aby zatrzeć ewentualne ślady DNA i rozsypali na podłodze włosy zebrane w zakładzie fryzjerskim. Jednak żaden z nich nie przewidział, że słabym ogniwem ich planu mogą być ich żony i partnerki. A dokładniej, żona Rubéna de la Torre, Alicia.

Kilka tygodni po napadzie Rubén zauważył, że jego zapas gotówki i biżuterii znacznie się zmniejszył. Alicia przyznała, że zabrała pieniądze i kosztowności z zemsty – odkryła, że jej mąż wybiera się na wakacje do Paragwaju. Zarezerwował dwa bilety na samolot i hotel dla dwóch osób. Jednak to nie jej nazwisko figurowało na rezerwacji, tylko kochanki jej męża. Para pokłóciła się. Rubén wyszedł z domu a wściekła Alicia zadzwoniła na policję, wydając męża oraz jego wspólników. Była w stanie pomóc policji w zidentyfikowaniu większości członków gangu, bowiem widziała ich wielokrotnie w swoim garażu pracujących nad planem napadu. 

W 2010 roku wszyscy, poza tajemniczym siódmym wspólnikiem i złodziejem, który kazał się tytułować „Doc”, zostali skazani na kary więzienia od dziewięciu do piętnastu lat. Żaden z nich nie odsiedział całej kary – wyszli wcześniej na wolność za dobre sprawowanie. Być może mogli cieszyć się łupem, bowiem policja odzyskała z niego zaledwie milion dolarów. 

Maggie Sawicka

Reklama

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama