Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama KD Market

Sztuka uwalniania emocji

„Weszłam na jedną chwilę, zostałam kilka lat. Strachy trzymały mnie za kark…” – śpiewa Daria Zawiałow we wspólnej piosence z Dawidem Podsiadło i Vito Bambino. I nie tylko strachy mają to do siebie, że potrafią złapać za kark, serce, gardło, ścisnąć nasze pięści czy szczękę. Podobne umiejętności mają również inne emocje, szczególnie te odbierane przez nas jako mniej przyjemne.
Reklama
Sztuka uwalniania emocji

Autor: Adobe Stock

Ściskają i trzymają chwilę, dwie, niekiedy kilka godzin lub dni. Czas mija, a my nie możemy dojść do siebie, odzyskać świeżego spojrzenia i dystansu, a także spokoju. Trzymające nas mocno w swoich „szponach” emocje towarzyszą najczęściej jakimś trudnym lub nagłym wydarzeniom, wobec których nie potrafimy przejść obojętnie i nie ma co ukrywać, że takowe przytrafiają się każdemu z nas. Radzimy sobie z nimi w najróżniejszy sposób, ale najtrudniejsze (jak się okazuje) jest „puszczenie” ich, aby nie siedziały w nas, nie rosły w naszych sercach i umysłach. Puszczenie powinno być jednak w taki sposób, aby nie robiły też krzywdy innym. Taka właśnie regulacja emocji, szczególnie w dzisiejszych czasach, staje się jedną z najważniejszych umiejętności dla nas, dorosłych, a także dla naszych dzieci. Aby jednak one potrafiły puszczać, najpierw my im musimy pokazać, jak to robić.

ReklamaUbezpieczenie zdrowotne dla seniorów Medicare

Od najmłodszych lat

Wiele ważnych umiejętności i kompetencji zdobywamy w naszych domach, naszych rodzinach. Tak jest również z umiejętnością regulowania emocji, ale w praktyce nie jest to wcale takie łatwe. Wpływa na to kilka ważnych kwestii, wśród których można wymienić nasze własne wychowanie, płeć, czy też kulturę, w której żyjemy.

Niezwykle ciężko jest uczyć dzieci zdrowego uwalniania emocji, kiedy sami dorastaliśmy słysząc, że dzieci i ryby nie mają głosu, że nie powinniśmy się mazać, czy że jesteśmy zwykłą beksą. To wszystko bardziej blokuje uwalnianie emocji, niż kształtuje tę umiejętność we właściwy sposób. W związku z tym, zostaliśmy w większości świetnie przygotowani do zagłuszania, zaprzeczania i chowania własnych uczuć, zamiast puszczania ich.

Bardzo duży wpływ na nasze podejście do tematu emocji ma również płeć – tak nasza, jak i naszych dzieci. Zdecydowanie bardziej akceptowane jest uwalnianie emocji przez dziewczynki i kobiety niż przez chłopców, a tym bardziej przez mężczyzn. Mężczyzna ma być silny, dźwigać na swoich barkach ciężary tak fizyczne, jak i psychiczne, a ronienie łez, czy też jakiś rodzaj niemocy, zupełnie do tego nie pasują.

Nasza kultura zakłada również, że emocje są tematem tabu. Każdy zdaje sobie sprawę, że one istnieją, ale rzadko kto potrafi się przyznać, że je przeżywa. Pod tym względem znacznie więcej jesteśmy w stanie wybaczyć dzieciom, w stosunku do których coraz częściej przymykamy oczy na płacz, złość, czy też strach. Takiej wyrozumiałości nie mamy jednak w stosunku do innych dorosłych, którzy powinni zachowywać twarz, niezależnie od sytuacji.

Emocje a nasze zdrowie

Warto podkreślić, że emocje są naturalną reakcją naszego organizmu na to, co dzieje się wokół nas i oczywiście w nas samych. Nie są one ani dobre, ani złe, pozytywne, czy negatywne, choć przywykliśmy do tego, aby nadawać im jakieś znaczenie. Z tego względu część z nich odbieramy, przyjmujemy jako te przyjemniejsze, a drugą część – jako te mniej przyjemne.

Znacznie łatwiej przychodzi nam oczywiście okazywanie, uwalnianie tych przyjemniejszych emocji, którymi lubimy się dzielić z innymi i które są znacznie lepiej przyjmowane przez otoczenie. Te mniej przyjemne potrafią wywołać w naszym otoczeniu pewną bezradność, chęć wycofania się z trudnej sytuacji, uniknięcia jej. Nie wiemy do końca, jak się zachować, co powiedzieć, kiedy ktoś przy nas wpada w rozpacz, czy też wpada w złość i dlatego tak często korzystamy z bezskutecznych banałów: „Nie martw się, wszystko będzie dobrze”, czy „Złość piękności szkodzi”. Zapominamy po prostu, że w trudnych momentach potrzebujemy przede wszystkim zostać zauważeni i wysłuchani, bez wysłuchiwania dobrych rad czy dziwnych komentarzy.

To wysłuchanie jest o tyle ważne, że otwiera przestrzeń, aby spokojnie i bezpiecznie puścić emocje. Kiedy bowiem staramy się je ukryć za wszelką cenę, czy zablokować, narażamy się na rozwój najróżniejszych dolegliwości i chorób. Co więcej, emocje ukrywane, zamiatane pod dywan, prędzej czy później dają o sobie znać ze zdwojoną siłą.

Na zdrowie
Dla naszego zdrowia tak psychicznego, jak i fizycznego warto uwalniać emocje, pamiętając jednocześnie o szacunku do drugiego człowieka, również tego małego. Oczywiście na początku może to być trudne, szczególnie kiedy przywykliśmy do tego, że naszą automatyczną reakcją jest krzyk, czy rzucanie talerzami. Warto ćwiczyć jak najczęściej i nawet „na sucho” alternatywne sposoby, które będą w stanie przynieść nam ulgę.

Kiedy zatem mamy tendencję do krzyku, być może dobrym rozwiązaniem będzie wyciszenie głosu lub jakaś forma aktywności fizycznej, która pozwoli odpuścić nadmiar energii. Niekiedy najlepszym sposobem jest skupienie się na oddechu i zrobienie kilku głębszych wdechów i wydechów. Kiedy natomiast widzimy, że nasze dziecko jest jak chmura gradowa, zamiast wchodzić z nim w konfrontację, być może warto zaprosić na wspólny spacer, przytulenie, czy też wspólny trening.

Być może właśnie te świąteczne dni będą dobrą okazją, aby poćwiczyć i uwolnić nieco nadmiaru energii i być może nerwów zgromadzonych w trakcie przedświątecznych przygotowań.

Iwona Kozłowska

jestem pedagogiem, mediatorem, a także Praktykiem i Masterem Emotion NLP. Od 2006r. pracuję z dziećmi, młodzieżą, a także ich rodzicami, nieustannie poszerzając swój warsztat pracy.
Po godzinach natomiast jestem całkiem zwyczajną mamą, której również zdarza się nadepnąć na rozrzucone klocki, czy też mierzyć się z wyzwaniami pod tytułem: „Nie chcę jeszcze iść się myć!”, lub „Jeszcze tylko 5 minut…”
Moją wielką pasją jest odkrywanie i wspieranie potencjału jaki drzemie w każdym dziecku i w każdym rodzicu. Głęboko wierzę, bo widzę to na swoim przykładzie, że nawet mając dzieci u boku, można realizować swoje marzenia i cele. Jednocześnie, takim podejściem można „zarażać” swoje dziecko, następnie je wspierać, a później wzajemnie się motywować i czerpać ze swoich doświadczeń.
Prowadząc MamoKompas pomagam mamom sprawić, aby ich podróż wychowawcza była przyjemna, ciekawa i wzbogacająca!

Reklama
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama