Historia Abrego Garcii jest skomplikowana na wielu płaszczyznach. 29-letni mężczyzna mieszkał w Maryland z żoną i dziećmi, będącymi amerykańskimi obywatelami. On sam objęty był procedurą ochrony przed deportacją ze względu na realne zagrożenie ze strony gangów w ojczystym Salwadorze. Mimo tego, w połowie marca został zatrzymany i deportowany z grupą innych nieudokumentowanych imigrantów, podejrzewanych o przynależność do gangów i osadzony w więzieniu o zaostrzonym rygorze. Garcia nie usłyszał zarzutów w USA.
Początkowo Biały Dom przyznał, że mężczyzna został omyłkowo wysłany z grupą nielegalnych imigrantów. Jego deportację tłumaczono „błędem administracyjnym”, ale wobec nasilenia krytyki ze strony Demokratów i wezwań do jego sprowadzenia do USA, administracja Trumpa zmieniła retorykę tłumacząc, że Garcia był powiązany z gangiem MS-13. Zażalenie na deportację złożyli prawnicy Abrego Garcii. Najpierw sędzia federalna Paula Xinis nakazała sprowadzenie mężczyzny do USA w trybie „natychmiastowym”. Zażądała też od Białego Domu „codziennego” raportowania postępów w tej sprawie. Z jej argumentacją zgodził się Sąd Najwyższy, który jednogłośnie (9-0) orzekł, że administracja ma obowiązek ułatwienia ściągnięcia mężczyzny z powrotem do Stanów. Ale Biały Dom tłumaczy, że nie ma takich możliwości, bo Garcia jest już objęty jurysdykcją innego państwa. Goszczący niedawno w Białym Domu prezydent Salwadoru Nayib Bukele powiedział, że nie ma instrumentów, zgodnie z którymi osadzony mógłby opuścić mury więzienne. I nazwał go „terrorystą”.
W grupie stronników obecnej administracji panuje przekonanie, że Kilmer Abrego Garcia jest groźnym przestępcą, stanowiącym zagrożenie na terenie USA. Prezydent Trump na pytanie jednego z dziennikarzy o jego sprawę odpowiedział pytaniem: „Czy to nie cudowne, że trzymamy kryminalistów z dala od naszego kraju”? Ale oskarżenie Garcii o przynależność do gangu opiera się na bardzo wątłych podstawach. Mężczyzna został zatrzymany w 2019 roku w związku z podejrzeniem, iż miał powiązania z brutalną grupą MS-13. Funkcjonariusz policji, który dokonał aresztowania został niedługo później zawieszony w czynnościach po tym, jak ujawnił tajemnicę śledztwa… prostytutce. Detektyw przyznał się do winy i otrzymał wyrok w zawieszeniu. W międzyczasie Garcia został przetransferowany do więzienia imigracyjnego, ze względu na swój status nieudokumentowanego imigranta. W czasie procesu jednym z argumentów za przynależnością do gangu MS-13 był sposób ubierania się przez Salwadorczyka – na jednym ze zdjęć pokazano go w bluzie z kapturem i nałożoną na głowie czapeczką… Chicago Bulls. Ostatecznie sąd zdecydował o odrzuceniu aktu oskarżenia i nałożył na Abrego Garcię status ochronny, który administracja Trumpa zignorowała.
Obrońcy praw człowieka grzmią, że Garcia, który w USA objęty był ochroną przed gangami, teraz znalazł się w krytycznie niebezpiecznej sytuacji, uwięziony pośród najgroźniejszych gangsterów. Domagają się przedstawienia dowodów, że mężczyzna wciąż żyje. Do Salwadoru wybiera się tymczasem senator z Maryland Chris Van Hollen, który na miejscu chce zobaczyć się z – jak się wyraził – „mieszkańcem naszego stanu”. Van Hollen mówi, że zamierza podjąć próbę ściągnięcia deportowanego mężczyzny do USA.
Tymczasem Donald Trump zdecydował się pójść krok dalej – podczas spotkania z Bukele oznajmił, że podpisał z Salwadorem porozumienie, zgodnie z którym możliwe byłoby przekazywanie niektórych obywateli USA do więzień w Salwadorze. Co prawda Trump nie przedstawił planu, w jaki miałby zrealizować porozumienie, stwierdzając jedynie, że „gdyby było to legalne, zrobiłby to w mgnieniu oka”. A z legalnością takiego kroku jest spory problem. Wody w usta nabrali członkowie jego administracji, tłumacząc że nie ma na razie pomysłu wdrożenia i realizacji planu.
Niektórzy republikańscy politycy, w tym zagorzały zwolennik Donalda Trumpa, senator John N. Kennedy z Luizjany powiedział, że jako prawnik nie widzi możliwości wysyłania amerykańskich obywateli do więzień poza granicami kraju. Takiego zresztą zdania są konstytucjonaliści podkreślający, że byłoby to niezgodne z amerykańską ustawą zasadniczą, ale także kodeksem etyki. Jako kolejne zagrożenie wymieniają fakt, że administracja Trumpa odmawia oskarżonym procesu przed sądem, a więc prawa, z którego korzystać mogą wszyscy przebywający na terytorium USA – bez względu na status imigracyjny. Wiceprezydent JD Vance odpiera te ataki, mówiąc, że za rządów Joe Bidena na terytorium Stanów Zjednoczonych trafiło ponad 20 milionów nielegalnych imigrantów i przeprowadzenie ich przez kompleksową ścieżkę sądową kompletnie sparaliżowały ich działanie na lata.
Daniel Bociąga
bociaga@wpna.fm
redakcja@zwiazkowy.com