Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama KD Market

Administracja Trumpa dobiera się do obywatelstwa

Ktoś, kto sądził, że antyimigracyjne działania administracji Donalda Trumpa ograniczą się tylko do nieudokumentowanych cudzoziemców oraz osób z poważną przeszłością kryminalną, popełnił wielki błąd. Nowa ekipa podjęła także kroki utrudniające dostęp do amerykańskiego obywatelstwa osobom przebywającym w USA legalnie i niewchodzącym w kolizję z obowiązującym prawem. Niewykluczone jest także podjęcie działań umożliwiających deportacje obywateli, a także odbieranie obywatelstwa.
Reklama
Administracja Trumpa dobiera się do obywatelstwa

Autor: Adobe Stock

O sprawie napisała na łamach centrolewicowego portalu „The Hill” Lucia Martel Dow, dyrektor New Americans Campaign przy Immigrant Legal Resource Center, przypominając, że zaledwie kilka tygodni po zmianie administracji zaproponowano zmiany w wielu formularzach imigracyjnych, w tym we wniosku o naturalizację. Rząd chce bowiem uzyskać dostęp do informacji o nazwach użytkowników w mediach społecznościowych i podania danych osobowych o członkach rodziny, nawet jeśli ci krewni są nieudokumentowani, a informacje są nieistotne dla zasadności wniosku o naturalizację. Stworzy to poważną przeszkodę dla posiadaczy zielonych kart, którzy staną wobec dylematu – czy w ogóle występować o naturalizację za cenę ujawnienia nie tylko własnych poglądów, ale także danych osób, na których im zależy.

ReklamaUbezpieczenie zdrowotne dla seniorów Medicare

Koniec pomocy przy naturalizacji
Na tym utrudnienia się nie skończą. Zarówno „The Hill”, jak i amerykańskie media etniczne informują o zamknięciu przez rząd istniejącego od 2009 roku Citizenship and Integration Grant Program – inicjatywy wspierającej organizacje non-profit i instytucje edukacyjne „aktywnie pracujących nad usunięciem barier dla naturalizacji”. Program był finansowany głównie ze środków Kongresu. Z tych pieniędzy opłacane były między innymi kursy przygotowujące do egzaminów na obywatelstwo oraz pomoc prawna przy składaniu wniosków o naturalizację. Decyzja likwidacji dotacji została podjęta w odpowiedzi na dyrektywę sekretarz bezpieczeństwa wewnętrznego Kristi L. Noem, aby „ograniczyć finansowanie miast sanktuariów” – stwierdził wysoki rangą urzędnik DHS w oświadczeniu dla „The Washington Post”.

„Programy finansowane przez podatników, które (…) wspierają lub mają potencjał do wspierania nielegalnej imigracji poprzez finansowanie nielegalnych działań lub wsparcie dla nielegalnych cudzoziemców, nie są zgodne z priorytetami prezydenta i sekretarz Noem – a także zdrowym rozsądkiem” – skomentował urzędnik. Trochę „od czapy”, bo z programów naturalizacji korzystają przecież posiadacze zielonych kart. „Nasze fundusze zostały wykorzystane przez ludzi, którzy byli tutaj legalnie” – powiedziała Jennielynn Holmes, dyrektor generalna Catholic Charities of Northwest California. „Przeszli zgodnie z prawem przez system imigracyjny, w przeciwnym razie nie kwalifikowaliby się do tego programu ani tych funduszy. Nie mają przeszłości kryminalnej, ponieważ nie kwalifikowaliby się do naturalizacji”.

Literacy Network, organizacja non-profit w Madison, Wisconsin, w ciągu ostatniego roku odnotowała napływ imigrantów poszukujących pomocy w procesie naturalizacji. Robin Ryan, dyrektor wykonawczy organizacji, uważa, że było to wynikiem zapowiedzi działań deportacyjnych nadchodzącej administracji Trumpa. Legalni imigranci szukali bezpieczeństwa właśnie w naturalizacji. „Odcięcie im wsparcia nie jest tym, czego oczekiwalibyśmy od naszego własnego rządu” – powiedział Ryan.

Z danych US Citizenship and Naturalization Service (USCIS) wynika, że program pomógł przygotować do egzaminu ponad 350 tys. imigrantów. Suma dotacji to ponad 155 milionów dolarów podzielonych na 644 granty przyznane organizacjom w 41 stanach i Dystrykcie Kolumbii. Większość z nich została przyznana podmiotom w stanach najliczniej zamieszkanych przez imigrantów – Kalifornii, na Florydzie, w Nowym Jorku, Teksasie i Illinois. To dziesiątki grup społecznych i wyznaniowych, bibliotek publicznych oraz organizacji zajmujących się edukacją dorosłych. Wszystkie otrzymały powiadomienia informujące ich, że ich praca „nie wpływa już na cele programu i priorytety Departamentu [Bezpieczeństwa Krajowego – przyp. JT]”. Organizacje będą dochodzić swoich praw w sądach, argumentując, że administracja przekroczyła swoje uprawnienia wstrzymując fundusze przyznane przez Kongres, ale na razie musiały albo ograniczyć działalność, albo szukać innych źródeł finansowania.

Opłaty w górę, testy trudniejsze?
Lucia Martel Dow przewiduje na łamach „The Hill” kolejne przeszkody dla imigrantów pragnących ubiegać się o obywatelstwo. Rząd ma zanadrzu takie narzędzia jak zwiększenie opłat za procedury naturalizacyjne (dziś to 710-760 dolarów od osoby) czy zmianę testu na obywatelstwo, który można utrudnić tak, aby obniżyć odsetek osób zdających. Tego rodzaju próby podjęto podczas pierwszej kadencji Donalda Trumpa, zmian nie zdążono wprowadzić jednak w życie. „Tych zagrożeń nie wolno lekceważyć, ponieważ ponad 10 milionów legalnych stałych rezydentów w USA jest potencjalnie uprawnionych do ubiegania się o obywatelstwo. To 10 milionów ludzi, którzy są już częścią naszych społeczności. Pracują, wychowują rodziny i płacą podatki. Ci ludzie po prostu próbują ukończyć ostatni krok w procesie imigracyjnym, aby zostać obywatelami amerykańskimi” – pisze Dow.

Obywatelstwo bez gwarancji bezpieczeństwa
Ostatnie wydarzenia dowodzą, że posiadanie obywatelstwa zwiększa ochronę prawną, otwiera drzwi do lepszej pracy i chroni przed deportacją (choć prezydent Donald Trump wspomniał także o możliwości wyrzucania z kraju amerykańskich obywateli). Statystyki wykazują, że naturalizowani obywatele osiągają wyższe dochody niż pozostali imigranci. Przynoszą korzyści również obywatelom USA, poprzez wyższe wpływy podatkowe, stymulowanie wzrostu gospodarczego i zwiększone zaangażowanie w życie lokalnych społeczności.

Niepokojące są jednak sygnały dotyczące możliwości usuwania z USA amerykańskich obywateli. Sam prezydent Donald Trump powiedział, że bada, czy Amerykanie skazani za przestępstwa z użyciem przemocy mogą zostać deportowani do Salwadoru. „Mamy również rodzimych przestępców, którzy wpychają ludzi na tory metra, którzy uderzają starsze panie w tył głowy kijem baseballowym, to absolutne potwory” – powiedział Trump dziennikarzom w Gabinecie Owalnym, przyjmując prezydenta Salwadoru Nayiba Bukele. „Chciałbym dołączyć ich do grupy [deportowanych], aby pozbyć się ich z kraju”.
Trump nie podał żadnych szczegółów na temat tego, w jaki sposób jego administracja deportowałaby „domowych” przestępców lub czy odnosił się tylko do naturalizowanych obywateli, którzy urodzili się poza USA. Ale powiedział, że prokurator generalna Pam Bondi bada legalność takiej propozycji. Tu jednak zareagowały ostro mainstreamowe media. Eksperci konstytucyjni powiedzieli magazynowi „TIME”, że już samo sugerowanie usunięcia obywateli USA przekracza nienaruszalną granicę. „Jest to bardzo problematyczne, jeśli nie nielegalne z punktu widzenia konstytucji” – mówi Amanda Frost, ekspertka ds. prawa imigracyjnego i profesor prawa na Uniwersytecie Wirginii. „Możliwość pozostania w kraju to podstawowy przywilej obywatelstwa”.

Eksperci prawni ostrzegają, że tego rodzaju komentarze mogą oswajać nas z pomysłem, że obywatelstwo USA może zostać cofnięte poprzez władzę wykonawczą, co samo w sobie może być potencjalnie niebezpiecznym precedensem. Stephen Yale-Loehr, ekspert ds. prawa imigracyjnego i emerytowany profesor Cornell Law School, nazwał propozycję próbą „siania chaosu i strachu, nawet jeśli działania administracji nie są legalne”. Ostrzegł, że przymusowe przekazywanie obywateli USA do aresztu zagranicznego może naruszać Ósmą Poprawkę, która zabrania okrutnych i nietypowych kar.

Kiedy można odebrać obywatelstwo
Prawnicy zgodnie twierdzą, że nie ma konstytucyjnego ani ustawowego uprawnienia do deportowania obywateli urodzonych w USA w żadnych okolicznościach. Podczas gdy prawo federalne zezwala na „denaturalizację” – cofnięcie obywatelstwa – może to mieć miejsce tylko w rzadkich przypadkach, zazwyczaj wiążących się z udowodnieniem oszustwa podczas procesu naturalizacji. Samo popełnienie przestępstwa, bez względu na to, jak poważne, nie jest podstawą do pozbawienia kogoś obywatelstwa.
Proces unieważniania naturalizacji usankcjonowała ustawa w 1906 roku, która przewiduje anulowanie obywatelstwa, jeśli zostało ono uzyskane poprzez złożenie fałszywych oświadczeń lub świadome nieudzielenie informacji. Korzystano z niego w XX wieku dość niekonsekwentnie, z okresami intensywnej aktywności podczas wojen światowych i zimnej wojny, a znacznie rzadziej w czasach spokojniejszych. Na początku XXI wieku próbowano pozbawiać obywatelstwa głównie oskarżonych terrorystów, zbrodniarzy wojennych i osób naruszających prawa człowieka, którzy ukryli fakty w swoich wnioskach o wizę i obywatelstwo. Na przykład podczas administracji Obamy wszczęto udaną sprawę o denaturalizację przeciwko Rasmei Odeh, która ukryła swoje wcześniejsze wyroki skazujące ją za zamach bombowy w supermarkecie w Izraelu, w którym zginęło dwóch studentów.

Podczas pierwszej administracji Trumpa Departament Sprawiedliwości zainicjował „Operację Drugie Spojrzenie” (Second Look), której zadaniem było zbadanie zasadności przyznania obywatelstwa tysiącom imigrantów podejrzanych o uzyskanie naturalizacji poprzez oszustwo lub wprowadzenie w błąd władz imigracyjnych. W 2017 roku Sąd Najwyższy ograniczył jednak kompetencje rządu do cofnięcia obywatelstwa, jednogłośnie utrzymując, że naturalizacja może zostać anulowana tylko za „istotnie” fałszywe oświadczenia, co oznacza celowe kłamstwo lub pominięcie faktów. Imigranci mają jednak prawo do obaw, że nowa administracja ruszy z nową operacją Drugie Spojrzenie i to na sterydach. Na szczęście „denaturalizacja” jest procesem sądowym, z prawem do przeprowadzenia procesu w sądzie federalnym. Niestety, w tego rodzaju sprawach nie wyznacza się adwokata z urzędu, więc każdy oskarżony będzie musiał ponosić koszty obrony prawnej.

Jolanta Telega
redakcja@zwiazkowy.com

 

Reklama
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama