Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama KD Market

Dusiciel z Kapsztadu

Na przestrzeni ośmiu lat w dzielnicy Mitchells Plain w Kapsztadzie zamordowano 22 chłopców. Ich ciała znajdowano w płytkich „grobach” rozrzuconych na wydmach Cape Flats. Za każdym razem, gdy odkrywano kolejne zwłoki, lokalną społeczność ogarniała nowa fala przerażenia. Sparaliżowani strachem rodzice podejrzliwie przyglądali się obcym mijanym na ulicach przechodniom. Dopóki morderca krążył wśród nich, żadne dziecko w okolicy nie było bezpieczne...
Reklama
Dusiciel z Kapsztadu
Norman Afzal Simons

Autor: murderpedia.org

Zgwałceni i uduszeni

ReklamaUbezpieczenie zdrowotne dla seniorów Medicare

Od 1986 do 1994 roku Kapsztad, a właściwie całe RPA śledziło z przerażeniem, jak na terenie piaszczystych wydm policja odkrywa zakopane ciała chłopców. Najstarszy z nich miał 14 lat, najmłodszy – 9. Posiniaczone zwłoki zawsze ułożone były twarzą w dół, z rękami związanymi z tyłu, na plecach. Wszystkich zgwałcono i uduszono. Bielizna czasami była okręcona wokół ich szyi. Podejrzewano, że morderca używał jej zamiast kabla, by udusić. Ciała znajdowano w różnym stadium rozkładu. Przy niektórych znaleziono odręcznie napisane notatki. Jedna z nich to mrożące krew w żyłach zdanie: „Jeden więcej, a w zanadrzu wielu kolejnych”.

Ustalono, że morderca spotykał się z chłopcami na okolicznych stacjach kolejowych, skąd zwabiał ich do odosobnionych miejsc. Tam brutalnie gwałcił, dusił, a potem zakopywał ciała pośród piaszczystych wydm. Wkrótce zaczęto powszechnie nazywać go „dusicielem ze stacji”. Sporządzono i opublikowano kilka jego portretów pamięciowych. Do 1994 roku nie naprowadziły one jednak policji na żaden obiecujący ślad. Dopiero zaginięcie ostatniej ofiary – dziesięciolatka Elroya van Rooyena naprowadziło policję na właściwy trop. A dokładnie zeznanie jego kuzyna.

W 1994 roku Elroy wraz ze swoim kuzynem Ryno natknęli się na ulicy na mężczyznę, który poprosił ich o pomoc w przeniesieniu kilku książek z dworca pobliskiej stacji kolejowej. W zamian nieznajomy oferował pieniądze. Ryno miał złe przeczucia. Postanowił nie iść z kuzynem i nieznajomym. Pożegnał się i wrócił do domu. Był to ostatni raz, kiedy widział Elroya żywego. Kilka tygodni później ciało chłopca znaleziono na wydmach.

Ryno okazał się kluczowym świadkiem policji. Jako jedyny widział z bliska i rozmawiał z tajemniczym mężczyzną. Dzięki jego opisowi podejrzanego zidentyfikowano wkrótce jako Normana Simonsa, nauczyciela z lokalnej podstawówki.


Dwulicowy poliglota

Norman Afzal Simons był nauczycielem w lokalnej szkole podstawowej Alpine w Beacon Valley. Lubiany przez swoich uczniów, piątoklasistów, odwiedzał ich często w domach. Podziwiali go za inteligencję, miłość do muzyki klasycznej i biegłą znajomość siedmiu języków. Koledzy po fachu dodawali, że jest łagodnym człowiekiem. Dlatego nikomu nie mieściło się w głowie, że mógłby skrzywdzić dziecko, nie mówiąc o gwałcie i morderstwie.

Nawet po aresztowaniu Simonsa jego znajomi upierali się, że jest niewinny. Z czasem jednak na światło dzienne zaczęły wychodzić jego wady i dwulicowość. Okazało się, że w relacjach z różnymi ludźmi był diametralnie inną osobą. Zaczęto podejrzewać, że miał rozdwojoną osobowość. Gwoździem do trumny okazały się zeznania samego Simonsa. Powiedział policji, że gdy był małym chłopcem, jego przyszywany brat gwałcił go. I od tamtej pory słyszy w głowie jego głos, który każe mu zabijać.

Policja była przekonana, że ​​złapała mordercę. W obliczu zbliżających się wyborów powszechnych społeczeństwo oczekiwało zakończenia tego niepokojącego rozdziału i wskazania winnego. Nie tracono więc czasu. Simonsa oskarżono o 12 morderstw. Zanim sprawa trafiła do sądu, wycofano się jednak z 11 z braku wystarczających dowodów.

Ostatecznie Simons stanął przed sądem w 1995 r. oskarżony o jedno morderstwo i porwanie – Elroya Rooyena. Został uznany za winnego i skazano go na 35 lat więzienia.

 

Za późno na wyrok

Niektórzy do dziś uważają, że Simons jest niewinny. Ich zdaniem jego przyznanie się do popełnienia morderstwa zostało wymuszone przez policję torturami. Uznają, że niekompetencja ze strony władz pozwoliła prawdziwemu seryjnemu mordercy pozostać na wolności i wskazują na niedociągnięcia w śledztwie. Z drugiej strony większość społeczeństwa, łącznie z przedstawicielami wymiaru sprawiedliwości, jest przekonana, że złapano właściwego człowieka. A Simons odpowiedzialny jest nie za jedno, ale za wszystkie zabójstwa.

Po naciskach ze strony opinii publicznej, w 2005 r. wszczęto ponowne dochodzenie w sprawie śmierci pozostałych ofiar. Po trzech latach dalszej analizy bez odnalezienia nowych tropów trzeba było jednak zakończyć śledztwo z powodu przedawnienia. W grudniu 2008 r. sędzia okręgowy stwierdził, że choć przebadane dowody wskazują, iż Simons prawdopodobnie ponosi odpowiedzialność za śmierć co najmniej sześciu pozostałych ofiar, ze względu na upływ czasu wyklucza dalsze postępowanie w tej sprawie.

W 2010 r. policja ponownie zbadała próbki DNA pobrane z miejsc zbrodni. Żadne z odnalezionych tam DNA nie pasowało do Simonsa. Zaś on sam milczał na temat morderstw przez cały czas, kiedy przebywał w więzieniu.

 

Czy dusiciel powróci?

W 2023 roku, po 28 latach odbywania kary w Drakenstein Maximum Correctional Facility w Paarl, Simons warunkowo wyszedł na wolność. Stało się tak ku rozczarowaniu i przerażeniu większej części lokalnej społeczności. Władze obiecały jednak nie spuszczać z niego oka. Trafił do aresztu domowego, gdzie siedem dni w tygodniu przez 24 godziny na dobę jest monitorowany przez opiekuna. Regularnie spotyka się również z Departamentem Służby Więziennej. Podobno zachowuje się nienagannie i przestrzega wszystkich warunków zwolnienia.

Ale czy już taki pozostanie? Czy można mu zaufać? Odpowiedź brzmi: niekoniecznie. Kryminolog z Uniwersytetu w Pretorii, profesor Christiaan Bezuidenhout podkreślił po zwolnieniu Simonsa, że jest wysoce nieprawdopodobne, by jakikolwiek seryjny morderca całkowicie się zmienił. „To osoby psychopatyczne, wykazujące obsesyjnie powtarzające się zachowania. Nie można przewidzieć, czy i kiedy nastąpi u nich załamanie i nawrót zwyrodnienia. Pytanie, które społeczeństwo Kapsztadu zadaje dzisiaj, brzmi: czy dusiciel ze stacji powróci? Tego nie wiemy”. 

Joanna Tomaszewska

Reklama

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama