Przewodnicząca Komisji Justyna Małgorzata Kośka-Latuszek powiedziała naszej gazecie, że „wybory przebiegają bez zakłóceń, cisza wyborcza jest respektowana. Procedura weryfikacji dokumentów i wydawania kart do głosowania przebiega sprawnie. Na godzinę chwilę obecną – (ok. 2: 00 pm, red.) swoje głosy oddało ok. 65% wyborców”.
Nasi rozmówcy, głosujący w I turze w komisji w Algonquin, prosili o nieujawnianie ich nazwisk. Pani Anna z Crystal Lake brała do tej pory udział we wszystkich wyborach parlamentarnych i prezydenckich organizowanych przez Konsulat RP w Chicago. Udział w nich to dla Pani Anny święty obowiązek i dotrzymanie obietnicy, którą złożyła członkom rodziny przed wyjazdem na stałe do Ameryki. Nasza rozmówczyni zna doskonale sytuację polityczną w Polsce dzięki środkom masowego przekazu, mediom społecznościowym i kontaktom osobistym. Pani Ania nie jest zadowolona z obrotu spraw w Polsce i według niej idą one w „niefajnym” kierunku. Z kolei pan Józef z Huntley oglądał wyborcze debaty telewizyjne, ale nie wpłynęły one na jego decyzję, na kogo będzie głosował. Widzi on dużo podobieństw między sytuacją polityczną w Polsce i USA: silne emocje, polaryzacja stanowisk i podziały ideowe wśród rodzin. I dlatego o polityce według niego, to najlepiej mądrze albo wcale. John z Schaumburga, który po raz pierwszy za namową żony brał udział w głosowaniu, lubi ciszę i nastrój powagi, jakie panują w polskich lokalach wyborczych w rezultacie ciszy wyborczej, w odróżnieniu od harmideru i hałasu, jaki obserwował w wyborach amerykańskich.
Wypowiedzi wyborców potwierdzają, że dla wielu z nich to ważny dzień, bo od wyników tego głosowania zależy, w jakim kierunku podąży Polska w najbliższych latach. Wszyscy podkreślają, że o ostatecznym rezultacie wyborów zadecyduje ich druga tura i oni zamierzają wziąć w niej udział. Niezależnie od preferencji politycznych, udział w głosowaniu to dla nich podstawowy element demokracji i wyraz poczucia odpowiedzialności za przyszłość rodzinnego kraju.
Tekst i zdjęcia: Andrzej Moniuszko