Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama KD Market

Nie zgadzam się

Mogłoby być tak pięknie, gdyby wszyscy zgadzali się ze sobą. Mogłoby być tak pięknie, gdyby chociaż na własnej piersi rodzic nie chował buntowników, czających się w cieniu i atakujących znienacka, bez żadnego ostrzeżenia. I nawet jeżeli w tej chwili, Drogi Rodzicu, wydaje Ci się to zabawne, to jestem przekonana, że zdecydowanie więcej niż raz przeszło Ci przez głowę: „Gdyby ono chciało choć odrobinę współpracować i posłuchać tego, o co je proszę”.
Reklama
Nie zgadzam się

Autor: Adobe Stock

Pozornie tak niewiele chcemy od naszych dzieci, a w rzeczywistości okazuje się to ogromnym wysiłkiem, niekiedy nawet niemożliwym, bo czegoś brakuje, bo jesteśmy na różnych etapach Chcę Cię zachęcić, Drogi Rodzicu, do przyjrzenia się bliżej tej niezgodzie, tym konfliktom i ich otoczce.

ReklamaUbezpieczenie zdrowotne dla seniorów Medicare

Minidorosły

W każdym z nas jest coś z dziecka. Niekiedy mniej widoczne, kiedy indziej znacznie bardziej, najróżniejsze: zranienia, odrzucenia, tęsknoty, ale także marzenia czy radości. Choć jednak zdarza nam się z pewną tęsknotą czy też nostalgią wracać do niektórych wydarzeń z dzieciństwa, to nie ma najmniejszych szans, aby historia się powtórzyła, abyśmy dostali drugą szansę na przeżycie niektórych zdarzeń.

Kiedy jesteśmy dorośli, mamy trudność z jeszcze przynajmniej jedną rzeczą powiązaną z dzieciństwem, a mianowicie nie jesteśmy w stanie spojrzeć na otaczający nas świat tymi samymi (co kiedyś) niewinnymi i być może nieco naiwnymi oczami. Tym samym ciężko nam nawiązać rzeczywistą nić porozumienia z naszymi dziećmi, bo zwyczajnie wyrośliśmy już z ich spojrzenia na życie.

Niejednokrotnie staramy się traktować nasze dzieci jako miniaturowe wersje dorosłych, które doskonale rozumieją powody naszych decyzji, przyczyny naszych próśb, a także łez czy też złości. Zakładamy, że bez dyskusji powinny wysłuchać tego, o co je prosimy i zrealizować to. Zapominamy przy tym, że dzieci buntują się, bo mogą, a nawet powinny, bo taka jest ich norma rozwojowa, w drodze do dorosłości i pełnej niezależności. Bunty są potrzebne, aby na ich podstawie odkryć siebie, to, na czym dziecku zależy, co jest dla niego naprawdę ważne. Nie ma tu drogi na skróty.

Argumenty poproszę

Zdarza się, że dajemy sobie prawo do swego rodzaju górowania nad naszymi dziećmi, ze względu na wiek i doświadczenie. Staramy się narzucić swoją wolę, jako osoby zwyczajnie mądrzejszej, bardziej obeznanej. Wycieczki w te rejony nie należą do bezpiecznych, szczególnie że dostajemy tu pewne sygnały o braku argumentów, a stąd prosta droga do: niedomówień, sarkazmu, czy też próby przerzucenia odpowiedzialności. Nasze dzieci nie mają takich doświadczeń jak my, a im są młodsze, tym rozumieją świat znacznie bardziej dosłownie. Niezwykle ciężko jest im pojąć, o co nam tak naprawdę chodzi, szczególnie wtedy, gdy nie przedstawiamy żadnych rozsądnych argumentów.

To wszystko jest o tyle trudne, że niejako wprowadzamy dzieci w świat niedomówień, omijania niewygodnych tematów, a także skutecznego naprowadzania i celowanego ataku, które rzadko kiedy chybi. Znacznie łatwiej jest nam ratować się krzykiem i pretensjami, niż szukać porozumienia.

Nie ma innej drogi

Choć zwykle dróg i możliwości mamy przynajmniej kilka, jest jasne, że nie wszystkie zaprowadzą nas do założonego celu. Podobnie jest w relacji z naszymi dziećmi, w której również decydujemy się na określone działania, argumenty lub też ich brak.

Choć prawdopodobnie najłatwiejsza droga prowadzi poprzez narzucanie swojego zdania, wydawanie poleceń, a następnie ścisłe ich egzekwowanie, to warto wiedzieć, że nie jest to droga najskuteczniejsza. Krzyk, poniżanie, obrażanie, do niczego dobrego nas nie zaprowadzi. Znacznie lepsze efekty jesteśmy w stanie osiągnąć poprzez otwarcie się na argumenty drugiej osoby, na opowieść o jej prawdziwych potrzebach, tęsknotach, zranieniach. Warto bowiem pamiętać, że nasze dzieci również przeżywają niepowodzenia, odrzucenia – zarówno w życiu szkolnym, jak i domowym.

Kiedy po obu stronach mniejszego czy większego konfliktu stają osoby kochające, otwarte na wysłuchanie zdania drugiej strony, pojawia się szansa na prawdziwy dialog, dzięki któremu każda z osób może się czegoś dowiedzieć. Może poznać nie tylko otaczający świat z nieco innej strony, ale także własne dziecko czy rodzica. Nie warto mieć zawsze racji, choć niewątpliwie jest to przyjemne. Znacznie więcej daje różnica poglądów, która niejednokrotnie staje się siłą mobilizującą do drobnych zmian.

Mogłoby być tak pięknie, gdyby wszyscy zgadzali się ze sobą… ale zupełnie pięknie by wcale nie było, bo to właśnie w naszej różnorodności tkwi nasza największa siła, nasze bogactwo i przyszłość. To dzięki różnicom możemy rozwijać się i wzrastać, a wraz z nami, pojedynczymi jednostkami, rośnie cała ludzkość i warto o tym pamiętać, szczególnie w chwilach, kiedy mamy wielką ochotę przekabacić kogoś na naszą stronę.

Iwona Kozłowska

jestem pedagogiem, mediatorem, a także Praktykiem i Masterem Emotion NLP. Od 2006r. pracuję z dziećmi, młodzieżą, a także ich rodzicami, nieustannie poszerzając swój warsztat pracy.
Po godzinach natomiast jestem całkiem zwyczajną mamą, której również zdarza się nadepnąć na rozrzucone klocki, czy też mierzyć się z wyzwaniami pod tytułem: „Nie chcę jeszcze iść się myć!”, lub „Jeszcze tylko 5 minut…”
Moją wielką pasją jest odkrywanie i wspieranie potencjału jaki drzemie w każdym dziecku i w każdym rodzicu. Głęboko wierzę, bo widzę to na swoim przykładzie, że nawet mając dzieci u boku, można realizować swoje marzenia i cele. Jednocześnie, takim podejściem można „zarażać” swoje dziecko, następnie je wspierać, a później wzajemnie się motywować i czerpać ze swoich doświadczeń.
Prowadząc MamoKompas pomagam mamom sprawić, aby ich podróż wychowawcza była przyjemna, ciekawa i wzbogacająca!

Reklama
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama