"Płyną różne wiadomości z różnych zakątków elity politycznej; tutaj w Waszyngtonie jesteśmy po kilku konsultacjach z obecną administracją i szczerze mówiąc, cieszymy się z wyników tych konsultacji. Ponieważ zarówno z Departamentu Stanu, jak i z Departamentu Obrony my - kiedy mówię my, mam na myśli polską dyplomację - otrzymujemy ten sam komunikat: że obecność potęgi militarnej Stanów Zjednoczonych w Europie zostanie utrzymana" - powiedział Klich podczas dyskusji panelowej z ambasadorami Wielkiej Brytanii i UE na konferencji Center for New American Security (CNAS) w Waszyngtonie.
Jak zaznaczył, Polska bardzo uważnie śledzi dokonujący się w USA proces budżetowy oraz przegląd globalnego rozmieszczenia sił USA.
"To jest ważne nie tylko dla odstraszania wschodniej flanki. To jest ważne dla Europy jako całości. I pozwólcie, że przypomnę wam słynne sformułowanie z początku NATO, mówiące: trzymajmy Amerykanów w środku, Rosjan na zewnątrz. I teraz dodałbym: sprawmy, by Unia Europejska była silniejsza. Więc ta wiadomość od administracji jest dla nas satysfakcjonująca" - powiedział. Jak stwierdził później, ma nadzieję, że amerykańska obecność zostanie podtrzymana przynajmniej w Europie Środkowej.
Podczas dyskusji Klich odniósł się też do niedawnych ukraińskich ataków na rosyjskie bazy lotnictwa strategicznego, gratulując Ukrainie i wskazując to jako powód do optymizmu, jeśli chodzi o sprawę bezpieczeństwa Europy.
Brytyjski ambasador lord Peter Mandelson również komentował sprawę wojny w Ukrainie, przekonując, że poniedziałkowe rozmowy delegacji Rosji i Ukrainy tylko potwierdziły, że Rosja nie jest zainteresowana poważnymi rozmowami pokojowymi.
"Co robimy w takich okolicznościach, kiedy Putin nie jest zainteresowany? Myślę, że musimy zrobić dwie rzeczy. Musimy zwiększyć presję na Putina, aby zdegradować rosyjską machinę wojenną. A po drugie, musimy zwiększyć nasze dostawy dla Ukraińców wszystkiego, czego potrzebują, aby zmienić równowagę sił na polu bitwy" - wezwał. Zadeklarował jednocześnie, że zarówno Londyn, jak i państwa Unii są gotowe, by to zrobić - nawet przy wycofaniu się USA z procesu - bo Rosja stanowi coraz większe zagrożenie dla całego kontynentu.
Ambasador UE Jovita Neliupsiene podkreślała, że gospodarki UE i USA są ze sobą bardzo blisko zintegrowane i że ewentualne tarcia handlowe mają wpływ również na współpracę przemysłów obronnych. Zaznaczyła też, że Donald Trump miał rację w dwóch kwestiach: konieczności ponoszenia większych wydatków na obronę przez UE, a także uniezależnienia się od rosyjskich źródeł energii. Jak stwierdziła, w tej drugiej kwestii Unia poczyniła ogromne postępy i w ciągu 2 lat planuje całkowicie odejść do rosyjskich surowców.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)