"WP" cytuje m.in. byłego prezesa jednego ze stowarzyszeń prawniczych stanu Massachusetts z blisko 30-letnią praktyką, Derege'a Demissie. "Nie pamiętam sytuacji, w której członkowie rodziny, którzy nie są powiązani z żadną działalnością przestępczą, stają się obiektem działań Urzędu do spraw Imigracji i Egzekwowania Ceł (ICE) tylko dlatego, że członek rodziny ma status oskarżonego" - powiedział prawnik.
Gazeta podkreśliła, że przedstawiciele administracji zaczęli mówić o deportacji najbliższych krewnych Solimana mimo że ci współpracowali z prowadzącymi śledztwo. Według WP sytuację zaognił wpis na platformie X szefa amerykańskiej dyplomacji Marka Rubio, w którym stwierdził, że "wszyscy terroryści, członkowie ich rodzin i sympatycy terrorystów, którzy mają wizę powinni wiedzieć, że za administracji Trumpa znajdziemy was, unieważnimy waszą wizę i deportujemy". W tym kontekście przywołano opinię profesora prawa na Uniwersytecie Stanforda Lucasa Guttentaga, zgodnie z którą osoby, które posiadają wizy, co do zasady nie są podlegają procedurze przyspieszonego wydalenia, "ponieważ przybyły z ważnymi dokumentami prawnymi".
45-letni Soliman został oskarżony o federalne przestępstwo z nienawiści; postawiono mu też stanowe zarzuty usiłowania zabójstwa. Mężczyzna miał od roku planować atak na żydowską grupę, która zorganizowała marsz w ub. niedzielę, a jego celem było "zabicie wszystkich syjonistów". Podczas śledztwa miał też zeznać, że czekał, aż jego córka ukończy szkołę średnią, by dokonać ataku. "WP" przywołał też zeznania samego Solimana, który miał oświadczyć, że "nikt nie wiedział o jego planach i nigdy nie rozmawiał o nich z żoną ani rodziną".
Gazeta przypomniała również, że w pierwszych reakcjach po zamachu prezydent Donald Trump stwierdził m.in., że przyjazd Solimana do USA ułatwiła "absurdalna polityka otwartej granicy Bidena (poprzedniego prezydenta USA - PAP)". Wielu urzędników amerykańskiej administracji zaczęło określać pochodzącego z Egiptu mężczyznę mianem "nielegalnego migranta". "Niemal natychmiast - podkreślił "WP" - część ekspertów stwierdziła, że status imigracyjny Solimana i to, czy kwalifikuje się do deportacji, są znacznie bardziej złożone.
W niedzielę wieczorem 12 osób odniosło obrażenia po tym, jak Soliman obrzucił butelkami z benzyną uczestników proizraelskiego wiecu. Mężczyźnie grozi kara dożywotniego pozbawienia wolności. (PAP)