Akurat w tych ostatnich dniach Okresu Wielkanocy w Kościele czytamy fragmenty modlitwy Pana Jezusa w Wieczerniku, tak zwanej „Modlitwy Arcykapłańskiej”, w której jednym z głównych próśb Jezusa do Ojca jest ta o jedność uczniów. „Aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, by świat uwierzył, że Ty Mnie posłałeś” (J 17, 21). To właśnie jedność i wzajemna miłość mają być znakami rozpoznawczymi uczniów Jezusa, których nazwano chrześcijanami. Niestety, pomimo upływu 2000 lat wciąż tej jedności bardzo brakuje, a jej brak osłabia wspólnotę chrześcijan, osłabia Kościół.
Jest to widoczne niemal na każdym kroku. Mam czasami wrażenie, że to, czego słuchamy w czasie mszy św., słowa Ewangelii i nauczanie Kościoła „idzie sobie”, a życie biegnie w swoim kierunku. Jest to bardzo często duża rozbieżność i szczególnie martwiący jest fakt, kiedy się już tego nie chce się zauważać, i taki stan rzeczy staje się normą. Brak jedności widoczny jest nie tylko w relacjach między narodami, w tych ogólnoświatowych. Trwająca światowa „wojna w kawałkach”, o czym często mówił papież Franciszek, a teraz Leon XIV, powtarzając te słowa i przywołując gorzki scenariusz tejże sytuacji mówi od pierwszych dni pontyfikatu: „Nigdy więcej wojny!”.
Brak jedności jest faktem także w życiu samych narodów. Wybory prezydenta tak w USA, jak i ostatnie w Polsce pokazują, jak bardzo jesteśmy podzieleni. W tym my, Polacy, dalecy jesteśmy od silnej jedności, co niestety jest jak woda na młyn dla przeciwników, nie tylko tych ideologicznych. Czy można czuć się dobrze i komfortowo w takiej sytuacji? Nie sądzę. Sam czuję na sobie, jak te narodowe podziały nie tylko mnie bolą, ale także wpływają na codzienne życie. Jak bardzo trzeba tej jedności, w której jednak wyciągnięta ręka i gotowość do dialogu z przeciwnikiem nie będzie czymś heroicznym, ale bardzo zwyczajnym! Jak trzeba głębszego patrzenia na rzeczywistość, żeby dostrzegać bezsens kłótni i sporów, udowadniania sobie, kto jest lepszy, kto ma więcej, kto wie lepiej. Kłótnie i spory ostatniej kampanii prezydenckiej w Polsce nie tylko wzmocniły bardzo podział w narodzie, ale także spowodowały wylew nienawiści i złości. I czemu to służy? Wojnie wewnętrznej tylko i wyłącznie. To nie ma sensu! Nam, katolikom, bardzo brakuje formacji nie tylko życia według Ewangelii, ale także znajomości czegoś, co nazywa się katolicką nauką społeczną. Potrzebna jest zatem także formacja intelektualna. Zdolność dyskusji, rozmowy, zadawania pytań i słuchania. Jednak nie w oparciu o swoje tylko wyssane z palca poglądy, ale przede wszystkim te na bazie konkretnej wiedzy. Bardzo mi tego brakuje w naszych kościołach i wspólnotach. Brak takiej wiedzy prowadzi do tego, że jej źródłem jest nie zawsze czysty przekaz medialny, a efektem: chaos i kłótnie.
Francuski dominikanin, Jacques-Benoît Rauscher pisze we wstępie do swojej książki „Zanim pójdziesz głosować. Poznaj społeczną naukę Kościoła”: „Poznanie nauki społecznej Kościoła to nie tylko znajomość kilku ważnych tekstów i pojęć. To także refleksja nad wprowadzeniem tej nauki w życie, nad tym, jak być chrześcijaninem w wymiarze ekonomicznym i politycznym. Szczególnym sposobem stosowania nauki społecznej Kościoła w praktyce jest dostrzeganie, pod jakim względem może ona kształtować nasze wybory w szeroko rozumianej dziedzinie polityki”. Tego nie można się bać! Trzeba chcieć rzeczowo dyskutować także na tematy polityczne, ogólnonarodowe i ogólnoświatowe. Warto poznawać katolicką naukę społeczną, czytając choćby papieskie wypowiedzi i dokumenty. To wbrew pozorom nie jest trudne!
Papież Leon XIV, którego zawołaniem umieszonym w herbie są słowa: „„In Illo uno unum” – „W Nim stanowimy jedno”, mówił w homilii inaugurującej pontyfikat 18 maja 2025 roku: „A my chcemy być, w tym cieście, małym zaczynem jedności, komunii, braterstwa. Z pokorą i radością chcemy powiedzieć światu: spójrzcie na Chrystusa! Zbliżcie się do Niego! Przyjmijcie Jego Słowo, które oświeca i pociesza! Posłuchajcie Jego propozycji miłości, aby stać się Jego jedyną rodziną: w jedynym Chrystusie jesteśmy jedno”. Jedność – to jest wyzwanie i droga, którą dzisiaj trzeba iść i która jest i będzie mocnym świadectwem dla świata.
ks. Łukasz Kleczka SDS

Salwatorianin, ksiądz od 1999 roku. Ukończył studia w Bagnie koło Wrocławia, Krakowie i Rzymie. Pracował jako kierownik duchowy i rekolekcjonista w Centrum Formacji Duchowej w Krakowie, duszpasterz i katecheta. W latach 2011-2018 przełożony i kustosz Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Merrillville w stanie Indiana. Aktualnie jest przełożonym wspólnoty zakonnej salwatorianów w Veronie, New Jersey.