Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama KD Market

Witaj, śliczna!

Potrzeba miłości i bliskości jest uniwersalna. Szukamy jej wśród znajomych, w pracy. Coraz częściej zaglądamy też do Internetu – na portale randkowe czy media społecznościowe – nie zdając sobie sprawy, jak łatwo jest paść ofiarą wyrafinowanego oszustwa. Dziś manipulacja uczuciami przeniosła się na zupełnie nowy, niemal profesjonalny poziom. To już nie pojedyncze przypadki naciągaczy, lecz dobrze zorganizowane grupy przestępcze, które żerują na ludzkiej samotności i potrzebie bliskości, wykorzystując finansowo na ogromną skalę niczego nie spodziewających się ludzi...
Reklama
Witaj, śliczna!

Autor: Adobe Stock

 

ReklamaUbezpieczenie zdrowotne dla seniorów Medicare

Roxy

Roxy, mężatka z ponad pięćdziesięcioletnim stażem, coraz częściej czuła, że jej życie ugrzęzło w rutynie. Pewnego dnia koleżanka pokazała jej portal z grami online – niewinną rozrywkę, która szybko stała się dla Roxy odskocznią od codzienności. Wieczorami, gdy mąż zasypiał, sięgała po telefon i grała w scrabble z nieznajomymi z całego świata. Po raz pierwszy od dawna miała coś tylko dla siebie – namiastkę ekscytacji, kontakt z ludźmi, którzy pytali, jak minął jej dzień. 

Wkrótce zaczęła korespondować z nowym graczem – Scottem Hallem. Jako jeden z nielicznych miał zdjęcie profilowe: przystojny, z ujmującym uśmiechem i nienagannymi manierami. Ich rozmowy szybko przeniosły się na WhatsApp. Scott pisał regularnie, z czułością i troską. Pytał o jej dzień, wspominał o wspólnej przyszłości. Z czasem zaczął nazywać ją „swoją jedyną”. Dla Roxy, która od lat nie słyszała takich słów, to wystarczyło, by się zakochać.

Gdy Scott poprosił o tysiąc dolarów na czesne dla córki, bez wahania przelała pieniądze. Wkrótce przysłał czek na cztery tysiące, rzekomo jako zwrot z nadwyżką. Jednak kiedy zaniosła go do banku, okazało się, że był fałszywy a bank zamknął wspólne konto Roxy i jej męża. To właśnie wtedy mąż dowiedział się o jej internetowym romansie i o tym, że padli ofiarą oszustwa.

 

Annette

Kanadyjka Annette poznała Marka da Silvę na portalu randkowym, gdy przechodziła trudny rozwód po wieloletnim, nieudanym małżeństwie. Mark wydawał się ideałem – przystojny, czarujący nowojorczyk, wdowiec z synem, właściciel firmy wydobywczej. Ze wszystkich zawartych na portalu znajomości ta wydawała się najbardziej obiecująca. Kiedy po kilku miesiącach wyznał jej miłość, Annette była przeszczęśliwa.

Mark miał jeszcze tylko wyjechać na pół roku na kontrakt do Norwegii, gdzie jego firma rzekomo prowadziła odwierty, a potem już na zawsze mieli być razem. Jednak po kilku tygodniach od wyjazdu poinformował ją, że z jakiegoś powodu bank zablokował mu konto a on potrzebuje 10 tysięcy dolarów na zatankowanie statku.

A kiedy Annette przelała pieniądze, pojawiły się kolejne dramatyczne prośby – wybuch na statku, ranni członkowie załogi, pilne naprawy. Przez dwa lata kobieta przekazała mu łącznie około 400 tysięcy dolarów, wierząc, że inwestuje w ich przyszłość. Jednak pewnego dnia Mark zniknął bez śladu.

 

Gaby

Gaby, bizneswoman z Frankfurtu, poznała Michaela Silvera na LinkedIn. Z jego profilu wynikało, że mieszka w Londynie i zajmuje się handlem kamieniami szlachetnymi. Był wdowcem – jego żona zmarła kilka lat wcześniej na raka. Ich początkowo niezobowiązująca znajomość z czasem zaczęła przeradzać się w coś więcej. Michael wniósł ekscytację i czułość do jej monotonnego życia. Wydawało się, że naprawdę mu na niej zależy.

Po około trzech miesiącach znajomości zaplanowali spotkanie w Berlinie, gdzie Michael miał przyjechać służbowo. Jednak gdy Gaby dotarła na miejsce, otrzymała wiadomość, że musiał niespodziewanie wyjechać do Wietnamu, aby sfinalizować dużą transakcję. Kilka tygodni później poprosił ją o pomoc – potrzebował pieniędzy na zapłacenie cła, bo jego konto zostało tymczasowo zablokowane. Przesłał jej nawet kopię wyciągu bankowego, aby potwierdzić, że dysponuje znacznymi pieniędzmi i będzie w stanie oddać pożyczkę.

Kobieta przelała mu 5 tysięcy dolarów. Z czasem prosił o więcej i więcej, najpierw na kolejne opłaty celne, później leczenie, bowiem miał trafić do szpitala z powodu problemów kardiologicznych. Kiedy zmarli rodzice Gaby, pod wpływem „ukochanego” sprzedała rodzinny dom i całą kwotę – niemal milion dolarów – wysłała mu na rzekomą operację serca.

Ich internetowa relacja trwała ponad rok. Zakończyła się, gdy Gaby zaczęła dostrzegać nieścisłości w opowieściach Michaela. Zaczęła szukać informacji na jego temat i tak natrafiła na jego profil na Instagramie. Nie nazywał się jednak Michael Silver a Brian Haugen…

Na ten sam profil trafiły również Roxy i Annette, próbując odnaleźć oszustów, którzy wyłudzili od nich pieniądze.

 

Nieświadomy wspólnik

Brian Haugen był całkowicie nieświadomy, że stał się twarzą jednego z najbardziej rozpowszechnionych oszustw miłosnych na świecie. Ten wizażysta, model i aktor oraz właściciel niewielkiej marki kosmetycznej z Kalifornii prowadził normalne życie, publikując w sieci swoje profesjonalne i prywatne zdjęcia. W 2018 roku zaczął otrzymywać setki wiadomości od obcych, zdesperowanych i wściekłych kobiet. Oskarżały go o kradzież pieniędzy, złamane serce, zdradę. 

Brian nie rozumiał, o co chodzi, dopóki nie odkrył, że jego twarz jest używana w setkach fałszywych kont na Facebooku, Instagramie i portalach randkowych. Stał się ofiarą kradzieży tożsamości na niewyobrażalną skalę. Kobiety z całego świata oddawały oszczędności całego życia, brały kredyty i przekazywały pieniądze osobom, które się pod niego podszywały. Przynajmniej jedna z nich, Kathy, kiedy zorientowała się, że nie tylko sama padła ofiarą oszustwa, ale również posłużyła do oszukiwania innych kobiet, wpadła w głęboką depresję i zmarła w listopadzie 2023 roku. 

Ze wszystkich kobiet, które z nim się skontaktowały, Annette, Roxy, Gaby oraz siostra Kathy – Sandy, były najbardziej zdesperowane, by zdemaskować przestępców. Razem z Brianem wynajęli Paula Raffile, śledczego ds. cyberprzestępczości. Paul dzięki zgromadzonym dowodom doszedł do wniosku, że wszyscy padli ofiarą tzw. Yahoo Boys. 

 

Afrykańscy kochankowie

Termin „Yahoo Boys” odnosi się do młodych Nigeryjczyków, którzy trudnią się internetowymi oszustwami. Nazwa wywodzi się z okresu, kiedy w początkach swojej działalności do kontaktu z ofiarami wykorzystywali popularną wtedy pocztę Yahoo. Dziś jednak ich metody są znacznie bardziej wyrafinowane. Działają na portalach randkowych, w mediach społecznościowych i przez komunikatory takie jak WhatsApp czy Hangouts.

Korzystają z fałszywych profili opartych na zdjęciach wykradzionych z Internetu i wsparcia sztucznej inteligencji, umożliwiającej prowadzenie rozmów wideo z użyciem podmienionego wizerunku. To już nie pojedynczy oszuści, lecz zorganizowane grupy przestępcze z podziałem ról, bazami danych ofiar i sprawdzonymi metodami manipulacji emocjonalnej.

Proceder jest skrupulatnie zaplanowany i może trwać miesiącami. Yahoo Boys wybierają na ofiary kobiety w średnim lub starszym wieku. Na podstawie informacji z Facebooka czy Instagramu tworzą „idealnego partnera”, zazwyczaj przystojnego wdowca z dzieckiem, żołnierza na misji, lekarza pracującego w strefie wojny lub inżyniera na kontrakcie za granicą.

Kontakt zaczyna się od niewinnej wiadomości typu „Cześć, piękna”, potem następuje intensywna komunikacja. Proces „urabiania” ofiary może trwać kilka miesięcy do nawet kilku lat. Kiedy zaufanie jest już silne, pojawia się pierwsza prośba o pomoc finansową: na zaległe cło, bilet lotniczy, leczenie. Początkowo niewielkie kwoty stają się coraz większe i większe. Gdy pieniądze się kończą lub ofiara zaczyna mieć wątpliwości, kontakt nagle się urywa. Zostaje złamane serce, puste konto i często gigantyczne długi.

 

Bierność portali

W wyniku szczegółowego śledztwa Paul był w stanie zidentyfikować jednego z przestępców. Swoje ustalenia przekazał FBI i wystąpił do administratorów portali społecznościowych o zamknięcie kont oszustów. Niestety, współpraca z nimi okazała się niemal niemożliwa. Na 130 fałszywych profili wykorzystujących wizerunek Briana udało się zablokować zaledwie osiemnaście. W ich miejsce natychmiast pojawiło się dziesięć nowych.

Mimo że media społecznościowe są zobowiązane do reagowania w takich sytuacjach, często ignorują zgłoszenia, pozostawiając ofiary samym sobie. Dlatego w czasach, w których coraz więcej relacji zaczyna się online, kluczowa staje się świadomość i ostrożność. Bowiem nie każde „cześć, piękna” to komplement. Czasami to początek wyrachowanego planu, który może zniszczyć komuś życie.

Maggie Sawicka

Reklama

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama