Makabryczna egzekucja
O godzinie 23.00 Jennifer i Eliza skończyły swoją zmianę. Jennifer jak zawsze zamknęła drzwi sklepu „Nie mogę uwierzyć, że to jogurt!”. W środku nadal siedziało kilku mężczyzn. Była też młodsza siostra Jennifer, Sarah, wraz ze swoją przyjaciółką, Amy. Czekały, by wrócić razem samochodem do domu. Czwórka dziewczyn zaczęła szykować się do powrotu. Szczęśliwe choć zmęczone, nieświadome horroru, który właśnie miał się wydarzyć.
Dochodziła północ. Uwagę patrolujących okolicę policjantów zwróciły języki ognia wydobywające się ze sklepu z jogurtami. Zawiadomili strażaków. Po ugaszeniu pożaru zastali w środku makabryczny widok. Pośród zgliszczy leżały częściowo zwęglone ciała nastolatek. Sarah, Eliza i Jennifer były nagie, zakneblowane i związane własną bielizną. Zwłoki Amy leżały w drugiej części sklepu. Poparzenia II i III stopnia pokrywały jedną trzecią jej ciała. Wokół szyi miała zwinięty materiał przypominający skarpetkę.
Wszystko wyglądało na egzekucję. Dziewczyny zginęły od strzału w tył głowy z pistoletu kalibru 22. Do Amy zabójca strzelił dwa razy. Pierwsza kula ominęła jej mózg. Druga przebiła się na wylot przez policzek i linię żuchwy.
Terminator z Meksyku
Wkrótce po tej zbrodni przy drogach Austin postawiono wielkie billboardy ze zdjęciami zamordowanych nastolatek, czerwonym napisem „Kto zabił te dziewczyny?” i ofertą 25 tysięcy dolarów za pomoc w ujęciu sprawcy. Po nagrodę zgłosiło się wielu. Na przestrzeni lat wskazano tysiące potencjalnych podejrzanych. Pochodzili ze wszystkich środowisk, od szanownych członków rodzin po włóczęgów.
Ponad 50 z nich dobrowolnie przyznało się do zbrodni. Wśród nich był seryjny morderca Kenneth McDuff skazany na karę śmierci. W dniu swojej egzekucji w 1998 roku stwierdził, iż to on zamordował nastolatki z Austin. Jednak zarówno McDuffa, jak i resztę wykluczono dość szybko, uznając ich zeznania za fałszywe.
Zgłosił się też meksykański rząd. W październiku 1992 roku aresztowano „Terminatora”, czyli Porfirio Villa Saavedra, szefa znanego gangu motocyklowego. „Terminator” pasował do opisu mężczyzny widzianego feralnej nocy przed sklepem z jogurtem. Do tego sam przyznał się do morderstw w Austin. Wkrótce okazało się jednak, że przyznanie wymuszono pod wpływem tortur stosowanych podczas przesłuchań.
Ostatecznie, po latach bezowocnych poszukiwań, funkcjonariusze wysunęli teorię, że mordercami była czwórka nastolatków – Robert Springsteen, Michael Scott, Maurice Pierce i Forrest Welborn. Ci sami, których śledczy przesłuchiwali zaledwie osiem dni po morderstwach. Wtedy ostatecznie zwolnili ich z powodu braku dowodów. Jednego z nich, Pierce’a, zatrzymano z pistoletem kalibru 22 już następnego dnia po tragedii. Chłopak przyznał się nawet do winy, jednak policja uznała, że to fałszywy trop i nie ma wystarczających dowodów. Potem ustalono też, że to nie jego pistolet był użyty podczas zbrodni.
Policjanci nie spuszczali jednak tej czwórki z oczu przez kolejne lata, wiele razy wzywając ich na kolejne przesłuchania. Czterech nastolatków aresztowano ponownie w 1999 roku. Tym razem to Scott i Springsteen przyznali się do morderstw. Nie było jednak świadków, nie znaleziono broni. Nastolatków oskarżono więc wyłącznie na podstawie ich własnych obciążających zeznań. Zostali uznani za winnych i skazani. Scott otrzymał wyrok kary śmierci. Springsteen dożywocie, gdyż w czasie zbrodni miał zaledwie 15 lat.
Wymuszone zeznania, mylne tropy
W 2006 roku Sąd Apelacyjny w Teksasie uchylił jednak wyrok skazujący. Sędziowie orzekli, że proces był niesprawiedliwy, ponieważ oskarżyciele wykorzystali fragmenty zeznań każdego z oskarżonych podczas procesu drugiego. Było to naruszenie Klauzuli Konfrontacyjnej. Mówi ona, że oskarżeni w sprawach karnych mają prawo do konfrontacji każdego świadka występującego przeciwko nim. W efekcie obydwa wyroki skazujące zostały uchylone. Scott i Springsteen zostali zwolnieni z więzienia w czerwcu 2009 roku. Przy okazji ujawniono też, że podczas kilkudniowego przesłuchania jeden z detektywów przystawił pistolet do głowy Scotta, wymuszając na nim zeznania.
Od tamtej pory śledztwo stanęło w miejscu. Nikogo nie aresztowano, przez długi czas nie było nowych śladów w sprawie zabójstwa czterech nastolatek. Wydawało się co prawda, że przełom w sprawie nastąpił, gdy w bazie danych FBI znaleziono odpowiednik chromosomu Y z DNA nieznanego mężczyzny. Odkryto go w ciele jednej zgwałconej nastolatki. FBI potwierdziło zgodność próbek i wynik.
W 2017 roku agencja odmówiła jednak przekazania śledczym z Austin informacji o tożsamości mężczyzny z ich bazy. Decyzję tłumaczono wymogiem dotyczącym prawa do zachowania anonimowości dawców DNA. Podkreślano też fragmentaryczność profilu genetycznego – identyczny Y mogli posiadać także inni męscy członkowie rodziny. Decyzja FBI w oczach wielu była kontrowersyjna.
Ostatecznie na początku 2020 roku FBI zgodziło się jednak podjąć współpracę z policją w Austin i przeprowadzić dalsze testy DNA z miejsca zbrodni. Niektóre z dodatkowych markerów nie pasowały do próbki FBI. Innymi słowy materiał DNA z bazy FBI nie należał do mordercy.
Po ponad trzech dekadach, jakie minęły od czasu zbrodni w Austin, sprawa zabójstwa czterech nastolatek ze sklepu z jogurtami nadal znajduje się szczycie długiej listy nierozwiązanych zagadek kryminalnych w Stanach Zjednoczonych. „To rodzaj niekończącej się tortury, ponieważ sprawa pozostaje nierozwiązana i ciągle trwa” – powiedziała dziennikarzom Sonora Thomas. Miała 13 lat, gdy zamordowano jej siostrę Elizę. Jej rodzina nigdy nie rozmawiała o niej po jej śmierci. Nigdy. To byłoby zbyt bolesne.
Joanna Tomaszewska