Kalifornijski sen
Równo 50 lat temu dołączyła do zespołu Fleetwood Mac, ale swoją muzyczną karierę zaczęła niemal dekadę wcześniej. Jeszcze w szkole średniej była członkiem zespołu The Changing Times (1966 rok). Potem, w 1973 roku, wraz ze swoim chłopakiem Lindseyem Buckinghamem wydali album „Buckingham Nicks”. Wprawdzie wydawnictwo nie odniosło komercyjnego sukcesu, ale zwrócił na nich uwagę Mick Fleetwood. W 1975 roku oboje dołączyli do jego zespołu Fleetwood Mac i tak kariera Stevie nabrała rozpędu.
Pod koniec maja artystka świętowała swoje 77. urodziny. Naprawdę nazywa się Stephanie Lynn Nicks. Jako dziecko piosenkarka wymawiała swoje imię jako „tee-dee”, co później stało się podstawą do jej pseudonimu „Stevie”. Ojciec artystki, Jess Seth, był menadżerem w korporacji, a matka, Barbara, zajmowała się domem i dziećmi (Stevie i jej młodszym bratem, Christopherem). W świat muzyki przyszłą gwiazdę wprowadził dziadek, Aaron Jess „A.J.” Nicks Sr., który był wokalistą country. Już jako czterolatka Stevie śpiewała z nim duety.
Ze względu na pracę ojca rodzina Nicksów często się przeprowadzała. Stevie mieszkała m.in.: w Phoenix, El Paso, Salt Lake City, Los Angeles i San Francisco. W Kalifornii uczęszczała do Arcadia High School, gdzie poznała swoją najlepszą przyjaciółkę, Robin Snyder. Później, kiedy uczyła się w Menlo-Atherton High School w Atherton, poznała Lindseya Buckinghama, swojego pierwszego chłopaka.
Podczas jednego ze spotkań młodzieżowych zaśpiewali razem „California Dreamin’ ”, co zapoczątkowało ich muzyczną współpracę. Jeszcze wtedy Nicks nie myślała na serio o karierze muzycznej. Chciała być nauczycielką i rozpoczęła studia na Uniwersytecie Stanowym w San Jose. Pasja jednak wygrała, choć żeby się utrzymać, musiała dorabiać jako sprzątaczka i kelnerka.
Bella Donna
W 1967 roku piosenkarka dołączyła do zespołu Fritz, w którym grał jej chłopak. Grupa ta otwierała koncerty legend rocka, m.in. Janis Joplin i Jimiego Hendrixa. Potem Stevie i Lindsey wydali solowy album a dwa lata później zostali członkami Fletwood Mac. To oni zmienili brzmienie zespołu. Zaznaczyli swoją obecność w albumie „Rumours”, który odniósł gigantyczny sukces i jest jednym z najlepiej sprzedających się albumów wszech czasów.
Jako solistka Nicks zadebiutowała w 1981 roku albumem „Bella Donna”. Płyta odniosła ogromny sukces, osiągając pierwsze miejsce na amerykańskiej liście Billboard 200 i zdobywając w Stanach Zjednoczonych status poczwórnej platyny. Hity takie jak „Edge of Seventeen”, „Stop Druggin’ My Heart Around” (w duecie z Tomem Pettym) i „Leather and Lace” (zaśpiewanym z Donem Henleyem) ugruntowały jej pozycję niezależnej artystki.
Oficjalnie Nicks nie opuściła Fleetwood Mac, choć pojawiły się już wtedy pierwsze napięcia i pytania o lojalność. Koledzy bali się, że przez nią zespół się rozpadnie. Na szczęście tak się nie stało. Stevie po prostu czuła, że wiele jej utworów nie pasuje do estetyki grupy a ona nie chciała się ograniczać. „W Fleetwood Mac zawsze trzeba było dzielić się przestrzenią, a ja miałam tyle do powiedzenia” – wyznała po latach.
Życiowe dramaty
Życie prywatne Nicks było burzliwe, pełne namiętności, dramatów i pragnienia niezależności. Jej najbardziej znany związek, zarówno osobisty, jak i artystyczny, to ten z Lindseyem Buckinghamem. Choć rozstali się tuż przed nagraniem ich pierwszej wspólnej płyty z Fleetwood Mac – pozostali przyjaciółmi, bo po prostu świetnie im się razem pracuje i spędza czas.
W latach 70. artystka była związana z Donem Henleyem, perkusistą The Eagles. Twierdził on, że piosenka „Leather and Lace” była dla nich utworem bardzo osobistym. Wyznał też, że w czasie, kiedy się spotykali, artystka zaszła w ciążę, ale ją usunęła. Zresztą Stevie to później potwierdziła. Artystka uważała, że nie mogłaby pogodzić intensywnej kariery z odpowiedzialnym wychowywaniem dziecka. W jednym z wywiadów powiedziała wręcz: „Gdybym miała dzieci, musiałabym przestać tworzyć. Moje piosenki to są moje dzieci”.
Miłością jej życia był inny muzyk The Eagles, Joe Walsh. Niestety oboje byli wówczas uzależnieni i związek nie przetrwał. Zaś jedynym mężem Nicks był Kim Anderson, wdowiec po jej najbliższej przyjaciółce, Robin, która zmarła na białaczkę, krótko po urodzeniu dziecka. Stevie, chcąc podjąć się roli zastępczej matki, zdecydowała się na ślub. Był to emocjonalny i pochopny krok. Małżeństwo przetrwało zaledwie kilka miesięcy. Zarówno Kim, jak i Stevie uznali, że była to nieudana próba ucieczki przed żalem i stratą.
Narkotyki i powrót na szczyt
W szczycie kariery piosenkarka zmagała się z uzależnieniem od kokainy, co bardzo wpłynęło na jej zdrowie i głos. Artystka przyznała, że wydała fortunę na narkotyki. „Każdy wmawiał mi, że wyglądam pięknie, bo wszyscy byli na
pani. A ja nie wyglądałam pięknie, ja byłam na haju” – wyznała po latach.
W 1986 roku Stevie przeszła terapię odwykową w Betty Ford Center. Niestety przepisane później środki psychotropowe (klonopin) uzależniły ją na nowo. Przez niemal dekadę artystka czuła się stłumiona emocjonalnie i twórczo. Nowa epoka nastała w 1997 roku, kiedy Fleetwood Mac wrócił w klasycznym składzie z trasą i albumem koncertowym „The Dance”. W tym czasie Nicks opanowała uzależnienie, a także wróciła do pisania i śpiewania. Występowała z zespołem aż do odejścia Lindseya w 2018 roku.
Rok później jako pierwsza kobieta w historii została dwukrotnie wprowadzona do Rock and Roll Hall of Fame: jako członkini Fleetwood Mac (1998) i teraz jako solistka. Jej wpływ na muzykę jest nie do przecenienia. Słychać ją w stylistyce takich artystek jak Florence Welch, Taylor Swift czy Lana Del Rey.
Czary po północy
Jest ikoną nie tylko muzyki, ale też kobiecej niezależności i artystycznej siły. Mimo że występuje na wielkich scenach, Stevie ma naturę introwertyczną. Ceni spokój, samotność i rutynę. Codziennie pisze pamiętnik, zapala świece. Ma zwyczaj spać do późna i pracować nocą, gdyż – jak mówi – „najlepsze pomysły przychodzą po północy”.
Od początku Stevie pielęgnuje swój mistyczny styl: czarne koronki, welony, kapelusze, frędzle. Artystka powiedziała kiedyś: „Chciałam wyglądać jak czarodziejka, która wyszła z książki fantasy. To był mój sposób, by ukryć swoją nieśmiałość”. Ale ten wizerunek nie ma tylko wymiaru modowego. Wokalistka interesuje się symboliką, astrologią i duchowością. Jej fani nazywają ją „Białą Czarownicą”. Ona sama nigdy nie utożsamiała się z żadną religią. „Nigdy nie uprawiałam magii, ale wiem, że mam w sobie jakąś siłę i szanuję ją” – wyznała.
Dzięki tej sile artystka mimo wieku wciąż jest aktywna, łącząc intensywną trasę koncertową z pracą nad nowym albumem. Swój muzyczny tour rozpocznie w sierpniu w TD Garden w Bostonie. Nowy album „The Ghost Record” prawdopodobnie ukaże się w drugiej połowie tego roku. To będzie jej pierwsza solowa płyta od czasu „In Your Dreams” z 2011 roku.
Na początku tego roku Stevie spędziła trzy miesiące w jednym z hoteli w Los Angeles. Jej dom w dzielnicy Pacific Palisades znajdował się bowiem w strefie zagrożonej pożarami, które opanowały część Miasta Aniołów. Artystka opisała ten czas jako duchowo poruszający, ale też twórczo inspirujący: „Byłam uwięziona razem z duchami moich wspomnień. I one zaczęły do mnie mówić”. W tym okresie artystka stworzyła siedem autobiograficznych utworów, które opisuje jako „prawdziwe historie moich wspomnień o fantastycznych mężczyznach”. Nawiązuje tam m.in. do przyjaźni z Prince’em i związku z Tomem Pettym. Jest na co czekać.
Małgorzata Matuszewska