W momencie, gdy sztab wcześniejszego faworyta wyborów Rafała Trzaskowskiego prowadził kampanię, która niemalże odzwierciedlała tę sprzed pięciu lat – gdy popełniono szereg błędów prowadzących do porażki z Andrzejem Dudą – ludzie Nawrockiego zachowywali się tak, jak podczas zwycięskiej dla nich kampanii reelekcyjnej Dudy. Nie jest to zaskakujące, bo kluczową rolę w sztabie kandydata wskazanego przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego odgrywał Adam Bielan, główny twórca wyborczego sukcesu prezydenta Dudy. I podobnie jak przed pięciu laty sporo czasu spędzał w Waszyngtonie przecierając szlak do potencjalnego spotkania Nawrockiego i Trumpa.
Gdy na początku maja Karol Nawrocki przyleciał do USA – także na chicagowską paradę z okazji rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 Maja, swoją wizytę rozpoczął od Waszyngtonu i Białego Domu. Tam sztabowcy kandydata do samego końca zabiegali, aby doszło chociaż do krótkiego, nieformalnego spotkania z Trumpem, podczas którego uda się zrobić im obu zdjęcie w celu wykorzystania na kampanijnym szlaku. I do takiego spotkania doszło. Trump wyraził wsparcie dla Nawrockiego, mówiąc że jest przekonany, iż ten wygra wybory prezydenckie. I chociaż media koncentrowały się na nieudanej części wizyty w Chicago, gdzie Karol Nawrocki nie został potraktowany w sposób nadzwyczaj szczególny, to obrazki z Waszyngtonu poszły w świat, bo upubliczniły je wszystkie najważniejsze światowe agencje. I ważne było to, że zobaczyli je wyborcy w małych miejscowościach na Rzeszowszczyźnie, Zamojszczyźnie, Podhalu czy Podlasiu – czyli najbardziej newralgicznych dla PiS-u rejonach Polski.
Ludziom Nawrockiego nie udało się tylko jedno – wiedzieli, że nie uda się ściągnąć do Polski Trumpa, by pojawił się na odbywającej się w Rzeszowie konferencji amerykańskich konserwatystów CPAC, ale do samego końca starali się zaprosić wiceprezydenta JD Vance’a. Biały Dom oddelegował jednak zamiast niego sekretarz Departamentu Bezpieczeństwa Kraju, Kristi Noem – mało w Polsce znaną i słabo rozpoznawalną tam polityk. Karol Nawrocki idąc do drugiej tury wyborów mógł jednak czuć na swoich plecach dłoń amerykańskich sojuszników z Białego Domu.
Po wygranej Nawrockiego w drugiej turze Donald Trump opublikował bardzo oszczędny w treści wpis na portalu Truth Social: „Sojusznik Trumpa wygrał w Polsce, wywołując szok w całej Europie. Gratulacje dla Polski, wybraliście ZWYCIĘZCĘ!”. Nieco bardziej wylewny był sekretarz stanu Marco Rubio publikując obszerne gratulacje w komunikacie prasowym. Nie trudno więc o wniosek, że wybór nowego prezydenta w Polsce, spotkał się w USA z radością, ale już nie szalonym entuzjazmem.
Ale Trump może mieć powody do zadowolenia. W Nawrockim zyskuje ważnego sojusznika w bardzo ważnej strategicznie części Europy. Obejmując urząd nowy polski prezydent stanie się obok premiera Węgier Victora Orbana człowiekiem, który doskonale wpisuje się w nurt konserwatystów ruchu MAGA – sceptyczny wobec NATO, ostrożny w sprawie wsparcia dla Ukrainy, mocno wspierający tradycyjne wartości w kwestiach społecznych. Wiadomo, że w przypadku Sojuszu Północnoatlantyckiego Karol Nawrocki będzie kontynuował politykę presji na zwiększanie wydatków w celach obronnych. To Andrzej Duda zasugerował Donaldowi Trumpowi, by państwa NATO zwiększyły fundusze na obronność do 3% Produktu Krajowego Brutto – pomysł tak spodobał się amerykańskiemu prezydentowi, że sam zaproponował, by było to… 5 % PKB.
Podczas wizyty w Waszyngtonie Nawrocki spotkał się między innymi z przewodniczącym Izby Reprezentantów Mikem Johnsonem, wpływowym republikańskim kongresmenem Jimem Jordanem oraz szefową administracji Białego Domu Susie Wiles. To kluczowe postacie, bo bardzo bliskie samemu Trumpowi. Szczególnie ważną rolę odgrywa Wiles, bez której dotarcie do amerykańskiego prezydenta jest po prostu niemożliwe. Te kontakty mogą przyszłej administracji ułatwić pozyskiwanie nowych kontraktów – czy wojskowych, czy też technologicznych.
Dla nowego polskiego prezydenta sprawą kluczową może być podjęcie działań na rzecz pozyskiwania nowych amerykańskich inwestycji w Polsce. Jeśli zdobędzie w tej sprawie wsparcie Trumpa, który niejako uzależnił amerykańskie korporacje od siebie – to polski przywódca może okazać się tutaj bardzo skuteczny. Dla samego Nawrockiego ważne będzie też, kim otoczy się obejmując urząd. Wiadomo już, że szefem jego gabinetu będzie Paweł Szefernaker, główny strateg i twórca jego kampanii wyborczej. Ten polityk obecny był podczas waszyngtońskiej podróży i obok Adama Bielana odegrał kluczową rolę w zaplanowaniu majowych spotkań Karola Nawrockiego.
Na razie nie wiadomo, jaka będzie rola samego Bielana, który w kręgach waszyngtońskich porusza się równie dobrze, co obecny minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski (KO). Równie ważne dla przyszłego polskiego prezydenta będzie znalezienie pola do współpracy z rządem w sprawach zagranicznych. Prezydent nie ma władzy wykonawczej w ręku, a słowo „kohabitacja” było w polskiej polityce odmieniane przez przypadki już od czasów, gdy Aleksander Kwaśniewski musiał współpracować z rządem AWS, czy po latach, gdy Lech Kaczyński walczył o krzesło przy brukselskim stole z Donaldem Tuskiem.
Ciekawe, czy nowy prezydent zgodzi się na nominację Bogdana Klicha na stanowisko ambasadora w Waszyngtonie, bo jak na razie takiej zgody nie wydał Andrzej Duda, a polityk Koalicji Obywatelskiej pełni funkcję kierownika ambasady ze stanowiska chargé d’affaires, co znacznie obniża jego rangę.
Przed nowym prezydentem sporo wyzwań w polityce międzynarodowej – szczególnie w relacjach z Unią Europejską, wobec której Karol Nawrocki pozostaje sceptyczny. Ale w relacjach z USA polski przywódca znalazł się w bardzo uprzywilejowanej sytuacji, co w dużej mierze zawdzięcza swemu poprzednikowi. Dobre relacje prezydenta Andrzeja Dudy z prezydentem Donaldem Trumpem otworzyły Nawrockiemu wiele możliwości. Czy ten potencjał będzie potrafił wykorzystać? Odpowiedź na to pytanie może mieć kluczowe znaczenie dla rezultatu wyborów parlamentarnych w 2027 roku.
Daniel Bociąga
bociaga@wpna.fm
redakcja@zwiazkowy.com