Spełnia się właśnie kolejne z moich marzeń. Przyleciałem na kilka dni do Meksyku. Nie do kurortu, nie nad ocean, ale do stolicy i do stanu obok, Morelos, gdzie żyją i pracują moi zakonni współbracia salwatorianie. Pierwszym moim pragnieniem była pielgrzymka do sanktuarium Matki Bożej z Guadalupe. Zakochałem się w Jej latynoamerykańskim wizerunku i historii w Chicago. Na terenie dawnej parafii św. Błażeja w Summit mieszka sporo Meksykanów. Przez kilka lat uczestniczyłem w grudniowym świętowaniu Guadalupany oraz w innych celebracjach. Były dla mnie szczególnym doświadczeniem żywego Kościoła z pobożnością ludową, która, nie ukrywam, zawsze do mnie głęboko przemawia. W sanktuarium Matki z Guadalupe w Des Plaines zakupiłem jednego roku w czasie odpustu Jej obraz, który od tego czasu towarzyszy mi na co dzień wisząc nad moim łóżkiem. Nazywają Ją Matką Życia, a w świecie, w którym wiele jest cywilizacji śmierci, życie i jego obrona jest kwestią priorytetową. Nie tylko jednak to. Także ewangelizacja. Dotarło do mnie, że św. Jan Paweł II aż pięć razy odwiedził Meksyk i tyle samo razy modlił się w Guadalupe. Już w czasie pierwszej pielgrzymki w 1979 roku uczynił Matkę Bożą z Guadalupe patronką ewangelizacji dla wszystkich ludzi na świecie. Wskazał na wiarę Maryi jako wzór wiary dla każdego wierzącego i wezwał Jej pomocy tytułem „Gwiazdy Ewangelizacji”. To Ona według polskiego papieża była pierwszą ewangelizatorką Ameryki. Papież mówił, że Maryja jest wzorem w zdobywaniu ludzi dla Chrystusa przez budowanie, a nie burzenie, przez inkulturację, a nie eksterminację zastanej kultury. To bardzo ważne i odważne wskazania.
Pokochałem to spokojne spojrzenie Maryi, która podobnie jak w ikonie na Jasnej Górze ma ciemny kolor skóry. Dzięki moim zakonnym współbraciom realizuję moje marzenie. Czas cichej modlitwy w ogromnej bazylice, która jest przedłużona o plac przed świątynią, kolejne przejazdy na taśmie pod obrazem, co jest naprawdę świetnym i nowoczesnym rozwiązaniem, dzięki któremu nie ma tłoku, a każdy ma tyle samo czasu na spojrzenie w oczy Maryi. W końcu osobista spowiedź i msza święta, którą mogłem koncelebrować przy głównym ołtarzu. W Roku Jubileuszowym to był dla mnie wielki dar i szczęście!
Zwiedzając Guadalupe byliśmy na wzgórzu Tepeyac, gdzie w 1531 roku objawiła się Maryja Juanowi Diego. Przechodząc obok miejsc z napisem „Juramento”, czyli „ślubowanie” zauważyłem kolejki ludzi, którzy postanowili podjąć walkę z nałogami. W parafialnym kościele wisi bardzo duży obraz Jezusa Miłosiernego z napisem w języku polskim: Jezu ufam Tobie! A dopiero pod nim napis w języku hiszpańskim: „Señor de la Misericordia”. W ogóle na każdym niemal kroku wiszą portrety św. Jana Pawła II, a Meksykanie bardzo i szczerze go szanują i są mu wdzięczni za jego bliskość z ich narodem. W ogóle jest tak, że Meksyk można poznać dopiero wtedy, kiedy pojedzie się poza granice metropolii i nie do wakacyjnych kurortów. Trzeba przypatrzeć się codziennemu życiu tubylców, ich ciężkiej pracy, zmaganiom z upałami bez możliwości załączenia klimatyzacji i schowania się w bezpiecznym mieszkaniu. Tutaj naprawdę czuć, jak bieda generuje przemoc i sieje zagrożenie śmierci. Tu śmierć przechadza się po każdej wsi i mieście. Tablice zapełnione zdjęciami ludzi, którzy w tajemniczy sposób zaginęli, a prawdopodobnie nie ma ich już na tym świecie. Bieda, wyzysk, korupcja, narkotyki, przemoc seksualna, kradzieże. Tego jest naprawdę bardzo dużo. Za dużo!
Patrzę z podziwem i dumą na moich zakonnych współbraci i ich odwagę i poświęcenie w posłudze katolikom i w ogóle ludziom w Meksyku. Cieszę się kandydatami do zakonu i modlę się, żeby byli i dawali życie dla mojej zakonnej rodziny, prowadząc misję głoszenia Chrystusa Zbawiciela wszystkim i wszędzie. Między nimi czuję się jak w domu, gdzie jest rodzinnie, bratersko. Dzięki nim poznaję Meksyk, który jest zupełnie inny od wyobrażeń ludzi spoza jego granic, zwłaszcza żyjących w bogatym, wymyślnym i zmanierowanym świecie. Ten biedny i wykorzystywany świat i ludzi można pokochać, kiedy tylko chce się być wśród nich i z nimi.
Bardzo miłe było także to, kiedy nie wiedząc kim jesteśmy, ludzie mówią, że bardzo wielu turystów, którzy ich odwiedzają, zwiedzają piękne miejsca i dają ludziom zarobek, to Polacy! To także było dla mnie powodem do dumy.
Wizyta w Meksyku daje mi też zrozumienie słów papieża Franciszka, który w jednej z homilii w święto Maryi z Guadalupe mówił coś, co jako Latynos doskonale znał: „Jakże trudno jest chlubić się społeczeństwem dobrobytu, kiedy widzimy, że nasz umiłowany kontynent amerykański przyzwyczaił się do widoku całych tysięcy dzieci i młodzieży ulicy, które żebrzą i śpią na stacjach kolejowych, w podziemnych korytarzach metra czy tam, gdzie zdołają znaleźć jakieś miejsce. Dzieci i młodzieży wykorzystywanych w nielegalnych pracach lub zmuszanych zarabiać grosze na skrzyżowaniach ulic, czyszcząc szyby naszych samochodów, które czują, że w «pociągu życia» nie ma dla nich miejsca. A jak wiele rodzin wciąż naznaczonych jest bólem, widząc, że ich dzieci są ofiarami handlarzy śmierci. Jakże bolesny jest widok, że uczyniliśmy normalnością wykluczanie osób starszych, zmuszając je do życia w samotności, po prostu dlatego, że nie są produktywne; albo widok niepewnej sytuacji, która uderza w godność naszych kobiet. Niektóre jako dziewczynki i nastolatki doświadczają przemocy rozmaitego rodzaju w domu i poza nim”. I mówił jeszcze: „Sławienie Maryi to przede wszystkim pamiętanie o Matce, pamiętanie, że nie jesteśmy i nigdy nie będziemy ludem sierocym. Mamy Matkę! A tam gdzie jest matka, jest zawsze obecność i smak domu. Tam gdzie jest matka, bracia może będą się kłócić, ale zawsze zwycięży poczucie jedności. Tam gdzie jest matka, nie zabraknie walki na rzecz braterstwa”.
Tak, jestem szczęśliwy, że mogę tutaj być, zobaczyć i zrozumieć więcej!
ks. Łukasz Kleczka SDS

Salwatorianin, ksiądz od 1999 roku. Ukończył studia w Bagnie koło Wrocławia, Krakowie i Rzymie. Pracował jako kierownik duchowy i rekolekcjonista w Centrum Formacji Duchowej w Krakowie, duszpasterz i katecheta. W latach 2011-2018 przełożony i kustosz Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Merrillville w stanie Indiana. Aktualnie jest przełożonym wspólnoty zakonnej salwatorianów w Veronie, New Jersey.