Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
poniedziałek, 14 lipca 2025 19:34
Reklama KD Market

Superheroes w realu: wyznania polonijnych samotnych ojców

Nosili torby z pieluchami, zdrowo gotują, piorą i sprzątają, uprawiają ogródki, udzielają się w szkole i zajęciach pozalekcyjnych. Gdy trzeba, otrą łzę, przytulą i wysłuchają, i nie boją się powiedzieć synom „kocham cię”. Kuba i Norbert, polonijni samotni ojcowie z przedmieść Chicago, obalają stereotypowy obraz ojca – surowego wychowawcy, żywiciela rodziny z jasno przydzieloną rolą, twardziela, który nie zdradza emocji. W przeddzień amerykańskiego Dnia Ojca opowiedzieli nam o największych wyzwaniach samotnego ojcostwa.
Reklama
Superheroes w realu: wyznania polonijnych samotnych ojców
Z lewej: Norbert Barszczewski z Oliverem i Maxem. Z prawej: Krzysztof Madejczyk „Kuba” i Oskar

Autor: arch. rodz.

Krzysztof Madejczyk, na którego wszyscy mówią „Kuba”, samotnie wychowuje 10-letniego syna Oskara, odkąd matka chłopca została pozbawiona praw rodzicielskich, gdy miał około 3 lat. Kuba śmieje się, że Oskar był prezentem na 50. urodziny – 61-latek z Mount Prospect miał już troje dorosłych dzieci w Polsce.

ReklamaUbezpieczenie zdrowotne dla seniorów Medicare

– Modlę się tylko, żeby Stwórca dał mi tyle czasu na tym świecie, żebym mógł go wychować i zabezpieczyć finansowo – wyznaje Kuba.

50-letni Norbert Barszczewski jest ojcem 13-letnich bliźniaków, Olivera i Maxa. Choć prawa rodzicielskie dzieli po równo z matką chłopców, jak mówi, od rozstania w 2015 r. czuje się samotnym ojcem.

– Sprawuję 50 procent opieki nad dziećmi, ale czuję się w stu procentach odpowiedzialny za ich wychowanie. Nie mam pomocy rodziców, nie wynajmuję opiekunki, jestem tylko ja. Jestem na każdej wywiadówce, zebraniu w szkole, wizycie lekarskiej czy dentystycznej – mówi Norbert.

Pieluchy najgorsze

Dom Kuby jest przestronny, zadbany i pełny życia. Ściany zdobią rysunki Oskara. Na kuchennych blatach leżą świeże owoce. Za domem są ule, pomidory i drzewka owocowe. Na podwórku stoją dwa rowery. Kuba przyznaje, że choć w tygodniu nie ma czasu gotować, Oskar dostaje domowe posiłki z polskich delikatesów, tylko zdrowe przekąski, a codziennie rano witaminy i wodę z miodem z własnej pasieki. Biurko i półki w sypialni 10-latka zastawione są dziełami z klocków lego. Łóżko nienagannie pościelone, a ubrania w garderobie starannie poskładane i posortowane kolorami.

Kuba, postawny były ochroniarz, zamyśla się zapytany, jakie były początki jego samotnego ojcostwa. „Było ciężko” – wydusza wreszcie i ukradkiem ociera łzę. Momentów wzruszenia jest więcej: gdy opowiada o walce w sądzie o syna, sukcesach Oskara w karate, trosce o jego przyszłość i życzliwych ludziach, którzy pomagali w trudnych chwilach.

– Najgorsze były te pieluchy i to jedzenie, gdy był malutki. Dziecko na ręku, torba na ramieniu…nie mogłem się doczekać, jak już skończą się te pieluchy – śmieje się Kuba.

Rodzic dodatkowy

Nie każdy wierzy, że mężczyzna może sam wychowywać dziecko. Jedni dziwią się i niedowierzają, inni gratulują, jeszcze innym trzeba czasami przypominać o prawach ojca.

– My, ojcowie, jesteśmy często postrzegani jako ten ktoś dodatkowy, a nie jako główny – albo „równy” rodzic, zwłaszcza w sytuacjach „50/50 custody” – twierdzi Norbert, u którego synowie mieszkają od 2 do 5 dni w tygodniu. – Z tym stereotypem borykamy się w szkołach czy w trakcie wizyt lekarskich. Ludziom często się wydaje, że moje dzieci jedzą sam cukier na śniadanie i pizzę na obiad. Prawda jest taka, że od narodzin chłopców przygotowuję im zdrowe, świeże, gotowane w domu posiłki. Przez 2 lata byłem przewodniczącym szkolnego komitetu rodzicielskiego…

Norbert Barszczewski z Oliverem i Maxem fot. arch. rodz.
Norbert Barszczewski z Oliverem i Maxem fot. arch. rodz.

Czas – wielkie wyzwanie

Obaj ojcowie przyznają, że jednym z największych wyzwań samotnego ojcostwa jest wybór między czasem poświęconym dzieciom a pracą, która przekłada się przecież na finanse i domowy budżet.

– Praca, utrzymanie domu, dwie szkoły, świetlica po szkole, sporty, zajęcia pozalekcyjne – to wszystko pochłania mnóstwo wydatków i czasu – mówi Kuba.

– To jedno z moich największych osobistych wyzwań – dodaje Norbert. – Ten balans często jest niemożliwy do osiągnięcia, jeżeli szczerze chce się poświęcić jak najwięcej czasu dzieciom. Dzień ma tylko 24 godziny i bez względu na to, jak się go podzieli, coś musi być poświęcone dla dobra czegoś innego. Moim priorytetem są zawsze moi synowie. Ja osobiście podjąłem decyzję, że dam moim synom przede wszystkim czas, a w drugiej kolejności dobra materialne.

Rola przyjaciół

Gdy nie ma dalszej rodziny na miejscu i opcji odstawienia dzieci na kilka godzin do babci czy cioci, kluczem staje się strategiczne planowanie oraz nieoceniona rola przyjaciół i grona zaufanych osób.

– Lekarstwem na to jest zbudowanie sobie grona zaufanych przyjaciół i zaprzyjaźnienie się z innym rodzicami w bezpośredniej okolicy, na których można polegać – mówi Norbert. – Mamy dużo takich znajomych ojców, rodzin, z którymi spotykamy się ze względu na dzieci. Wtedy też wymieniamy się doświadczeniami – to jak wizyta u psychologa.

– Ja bardzo wiele zawdzięczam życzliwym ludziom – dodaje Kuba. – Są wśród nich moi pracodawcy, sąsiedzi, Polacy i Amerykanie, którzy wspierali i wspierają do dziś. Przyjaciele, którzy od początku znają naszą sytuację, powiedzieli, że nigdy nie pozwolą nam spędzić świąt samotnie. I tak właśnie jest. Na wszystkie święta jesteśmy gdzieś zapraszani.

Kocham cię, tato

Kuba mówi, że stara się wychować Oskara na grzecznego i uprzejmego człowieka, ale jednocześnie stanowczego, pewnego siebie i umiejącego się obronić. Stąd wzięło się zamiłowanie Oskara do karate, które uprawia już od kilku lat, odnosząc spore sukcesy. Udało się nawet wciągnąć w sport tatę.

– Tłumaczę Oskarowi, że zawsze musi być miły dla dziewczynek, ale też nie pozwolić innym chłopcom się atakować i umieć się obronić – mówi Kuba.

Mimo tego podejścia w kontaktach z ojcem zawsze jest miejsce na wyrażanie emocji.

– Nie ma dnia, żeby Oskar nie powiedział mi, że mnie bardzo kocha. Ja też często mu mówię, że go bardzo kocham i że jest dla mnie ważny. To coś, czego nigdy nie usłyszałem od własnego ojca, choć był bardzo dobrym i pracowitym człowiekiem – mówi Kuba.

Norbert mówi, że często powtarza synom, że mogą przyjść do niego z każdym tematem czy problemem. Uczy ich, że trzeba być silnym, ale nie oznacza to wcale, że nie można okazywać emocji.

– Dla mnie okazywanie uczuć jest oznaką siły, a nie emocjonalnej słabości, nawet jeżeli zdarzy się nam uronić łzy. Jeżeli nasze dzieci nie nauczą się tego od nas we wczesnym okresie swojego życia, to na pewno nie będzie im łatwo nauczyć się tego później. Umiejętność rozpoznania samego siebie, swoich słabych stron czy momentów, kiedy sami potrzebujemy pomocy jest bardzo przydatną cechą. Na pewno pomoże dzieciom w ich późniejszym, dorosłym życiu – stwierdza Norbert.

Krzysztof Madejczyk „Kuba”. W tle zdjęcie z Oskarem fot. Joanna Marszałek
Krzysztof Madejczyk „Kuba” i Oskar na zdjęciu fot. Joanna Marszałek

Wyjątkowa forma miłości

Według psycholog Katarzyny Pilewicz z Psychological Counseling Center ojcowie samotnie wychowujący dzieci mierzą się nie tylko z ogromem codziennych obowiązków, ale także z głęboko osadzonymi społecznymi stereotypami i oczekiwaniami.

– W kulturze, w której często kobiety postrzegane są jako „naturalne opiekunki”, samotny ojciec może zmagać się z niskim poczuciem kompetencji rodzicielskiej, a nawet wstydem wynikającym z poczucia „niewystarczalności”, Ojcowie są oceniani przez pryzmat porównań z matką – muszą „udowodnić”, że są równie troskliwi i zaangażowani. Społeczeństwo wymaga od ojców siły, stabilności i trzymania emocji na wodzy, nawet w bardzo trudnych sytuacjach jak śmierć partnerki lub rozwód. Brakuje pozwolenia na wyrażanie emocji czy szukanie wsparcia psychicznego.

Z mojego zawodowego doświadczenia, wielu ojców samotnie wychowujących dzieci boryka się z poczuciem izolacji, braku wsparcia emocjonalnego, a także niepewnością związaną z pełnieniem podwójnej roli – opiekuna i „emocjonalnej kotwicy” dla dziecka. Dlatego też ci ojcowie narażeni są na przewlekły stres, wynikający z codziennego obciążenia; doświadczają frustrację, gdy brakuje wsparcia lub zrozumienia; mają poczucie winy, gdy nie są w stanie spełnić potrzeb dziecka. Te emocje i inne okoliczności życiowe mogą doprowadzić nawet do depresji, zwłaszcza gdy nie ma systemowego wsparcia – rodziny, przyjaciół czy partnerki.

Mimo tych wyzwań, ojcowie, tak samo jak matki nawiązują głęboką więź z dzieckiem, która staje się źródłem sensu życia i siły. Samotne ojcostwo to nie tylko wyzwanie, ale i wyjątkowa forma miłości, która zasługuje na uznanie i empatię – podsumowuje psycholog.

Joanna Marszałek
j.marszalek@zwiazkowy.com

 

Reklama
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama