Wielki wstrząs
Rudi wyjaśnił synowi, że to, co mu zamierza powiedzieć, musi pozostać tajemnicą. Peter skinął głową, a Rudi zaczął: „Nie jestem tym, za kogo mnie uważasz. Nie jestem Niemcem i nie nazywam się Rudi. Jestem Czechem, nazywam się Dalibor Valoušek i pracuję dla ZSRR, dla KGB”. Dodał, że jego misją jako szpiega było „zaprowadzenie pokoju na świecie”.
Dwie myśli przemknęły Peterowi przez myśl. Przez lata czuł, że nie potrafi nawiązać kontaktu ze światem i ludźmi wokół. Ojciec czasami opowiadał mu o dziadkach, wujkach i kuzynach żyjących za żelazną kurtyną i teraz Peter zastanawiał się, czy wszystko się nagle zmieni. Jednocześnie wyznanie jego ojca było wielkim wstrząsem. Rosjanie! KGB! Słowa ojca uderzyły go niczym piorun.
Peter był świadkiem wielu nierówności i niesprawiedliwości w życiu Amerykanów. Czytał sporo o aferze Watergate i wojnie w Wietnamie. Mimo wszystko był przekonany, że to Rosjanie są wrogami. „Czy matka wie?” – zapytał cicho. „Ona także jest agentką KGB” – odpowiedział Rudi. Następnie przeszedł do najważniejszej części rozmowy. „Czy zgodziłbyś się zostać oficerem wywiadu, tak jak ja?” – zapytał. Peterowi kręciło się w głowie, jednak na zewnątrz zachował spokój i skinął głową na znak zgody.
Peter był utalentowanym i uprzejmym dzieckiem, ale miał problemy psychiczne. Miał niewielu przyjaciół i czuł się przytłoczony w domu. Rudi, ambitny niemiecko-kanadyjski filmowiec, był czarujący w stosunku do kolegów, ale wobec syna był trochę tyranem: nie agresywnym, ale dominującym psychicznie. Wyrażał pogardę wobec amerykańskiej kultury popularnej.
Problemy w dzieciństwie nie pomogły Peterowi w osiągnięciu stabilizacji. Po pierwsze, gdy miał cztery lata, jego rodzina przeprowadziła się z Niemiec do Kanady. Następnie, gdy w Toronto zaczął czuć się jak w domu, przeniesiono go z eleganckiej szkoły do Nowego Jorku, gdzie jego nowi koledzy z klasy ostro go atakowali. Jedyną rzeczą, która sprawiała Peterowi przyjemność, były częste podróże: wakacje w Europie i wycieczki samochodowe po Stanach Zjednoczonych, podczas których towarzyszył ojcu w realizacji zleceń filmowych.
Narodziny szpiega
Rudi był tzw. nielegalnym, czyli członkiem najbardziej prestiżowego i tajnego moskiewskiego programu szpiegowskiego. Agencja przez lata szkoliła obywateli bloku sowieckiego, by nauczyli się przekonująco podszywać się pod obywateli Zachodu, a następnie wysyłała ich za granicę na misje, które mogły trwać dziesiątki lat. KGB zwerbowało Rudiego w 1955 roku, gdy był 26-letnim studentem Uniwersytetu Karola w Pradze. Wysłali go do Halle w Niemczech Wschodnich, gdzie odbył intensywne szkolenie językowe, przygotowujące go do długiej misji zagranicznej, podczas której miał udawać Niemca.
Rudiemu dano tożsamość Rudolfa Herrmanna, żołnierza nazistowskiego, który w rzeczywistości zginął w ZSRR podczas wojny. W Halle nawiązał romans ze swoją nauczycielką języka niemieckiego, Inge, a po przeprowadzeniu oceny przez KGB ustalono, że parę można wysłać za granicę jako team. KGB zaczęło wtedy wysyłać „nielegalnych” parami, chociaż zawsze zakładano, że mężczyzna będzie dowódcą. Chodziło o to, by pary mogły wzajemnie się obserwować w terenie, a także zapewniać sobie obopólne wsparcie w przezwyciężaniu kryzysów psychologicznych.
Pod koniec 1957 roku Rudi, Inge i ich nowo narodzony syn Peter przekroczyli granicę z Niemcami Zachodnimi, gdzie podawali się za antykomunistycznych aktywistów ze Wschodu, zdecydowanych rozpocząć nowe życie. Wkrótce otrzymali paszporty RFN i w lutym 1962 roku rodzina wyjechała do Kanady. Osiedlili się na przedmieściach Toronto i kupili niemieckie delikatesy na Yonge Street, niedaleko siedziby Canadian Broadcasting Corporation (CBC).
Delikatesy szybko stały się popularne wśród niemieckiej społeczności imigrantów w Toronto, zwłaszcza wśród tych o poglądach prawicowych, których raczono opowieściami o rzekomych bohaterskich czynach Rudiego w czasie wojny. Czasami po godzinach odbywały się spotkania dla stałych bywalców, podczas których mężczyźni śpiewali nazistowskie pieśni wojenne. Ale byli też goście z centrali CBC, z którymi Rudi starał się zaprzyjaźnić. Był gawędziarzem i łatwo nawiązywał przyjaźnie. Niedługo potem dostał pracę jako technik dźwięku w CBC i w wolnym czasie studiował realizację filmów.
Para zapisała Petera do lokalnego przedszkola, a w 1963 roku Inge urodziła drugiego syna, Michaela. Herrmannowie stali się wzorową kanadyjską rodziną i w lutym 1967 roku otrzymali obywatelstwo kanadyjskie. Dziesięć dni później KGB nadało radiową wiadomość z nowymi rozkazami: należy poczynić wszelkie niezbędne przygotowania do podróży do Stanów Zjednoczonych.
Rodzina osiedliła się w Hartsdale, godzinę jazdy pociągiem na północ od Nowego Jorku. Po przeprowadzce Rudi nawiązał przyjaźnie z pracownikami firmy IBM, której siedziba w Armonk znajdowała się niedaleko jego nowego domu. Firma zleciła mu kręcenie filmów instruktażowych i akwizycyjnych, a także krótkometrażówek przeznaczonych do wyświetlania na konwencjach. Wyposażył swoją piwnicę w najnowocześniejszy sprzęt do ciemni, a koledzy z IBM pracowali z nim nad filmami czasem w jego domu.
W przypadku „nielegalnych”, ukrytych agentów osobiste spotkania z ich przełożonymi z KGB zdarzały się rzadko i zwykle odbywały się w państwach trzecich, by zmniejszyć ryzyko, że FBI podchwyci trop. Na jednym z takich spotkań w Paryżu Rudi dowiedział się, że jego zadaniem w Stanach Zjednoczonych będzie poszukiwanie ludzi o poglądach lewicowych i przeniknięcie do Hudson Institute, konserwatywnego think tanku, który KGB uważała za przykrywkę dla rządu USA.
Dziwny pomysł
Wielu „uśpionych” agentów nie wytrzymywało presji wynikających z przydzielanych im zadań: niektórzy dezerterowali, inni przeżywali załamania nerwowe. Rudi był przykładem sukcesu, ale był sfrustrowany swoimi opiekunami. Zastanawiał się, czy kiedykolwiek będzie w stanie przeniknąć do kręgów rządowych, tak jak sobie życzą.
To właśnie w tym czasie w umyśle Rudiego zaczął kształtować się zarys planu. Jeśli nie udało mu się spełnić żądań KGB, być może jego syn będzie mógł z powodzeniem kontynuować jego działalność. Dzieci zawsze stanowiły dylemat dla sowieckich agentów działających na Zachodzie. Powiedzenie im prawdy wiązało się z podjęciem ogromnego ryzyka operacyjnego. Często „nielegalni” ujawniali swoją tożsamość dzieciom dopiero po powrocie do ZSRR.
Rudi miał radykalny pomysł. Chciał wyjawić Peterowi całą prawdę i zwerbować go do szpiegowskiej roboty. Uważał, że uczynienie z jego syna „nielegalnego” drugiej generacji uratuje go przed tym, by został zwykłym amerykańskim kapitalistą, a KGB zyska nowego agenta, który będzie miał prawdziwie amerykańskie wychowanie i łatwiej mu będzie przechodzić rządowe kontrole bezpieczeństwa.
Rudi po raz pierwszy przedstawił swój plan KGB dwa lata przed tym, jak powiedział o nim Peterowi. Jego opiekunowie byli zaintrygowani pomysłem zwerbowania agenta drugiej generacji, ale obawiali się, że niewłaściwe potraktowanie sprawy może doprowadzić do naruszenia bezpieczeństwa. Rudiemu powiedziano, żeby poczekał kilka lat, zanim podejmie działania. Właśnie dlatego rozmowa ojca z synem odbyła się w Limie dopiero w 1974 roku. Po tej rozmowie podekscytowany Rudi wysłał swoim opiekunom wiadomość, że jego syn zgodził się zostać szpiegiem. Z Moskwy nadeszła odpowiedź, że rodzina powinna pojechać latem do ZSRR, by sformalizować wstąpienie Petera do KGB i rozpocząć jego szkolenie.
Na obcej planecie
Po powrocie do Nowego Jorku Rudi otrzymał szczegółowe instrukcje dotyczące rodzinnej podróży do Moskwy, która miała się odbyć latem 1974 roku. Peter i Rudi polecieli do Europy osobnymi samolotami, umówiwszy się, że spotkają się w Danii kilka dni później. Inge poleciała z młodszym bratem Petera, Michaelem, do Hiszpanii. Odwiozła go tam na obóz letni i powiedziała mu, że jedzie do Niemiec Zachodnich i zobaczy się z nim za kilka tygodni. Następnie udała się do Moskwy. Tam dołączyli do niej mąż i syn, których z Danii przewieziono do Leningradu statkiem.
Gdy Peter znalazł się w stolicy ZSRR, miał wrażenie, jakby postawił stopę na obcej planecie. Nie było żadnych billboardów, ulice były szerokie, a znaki niezrozumiałe. W moskiewskim mieszkaniu czekała na nich Inge. Pierwszego wieczoru stół nakryto dla ośmiu osób, podano talerze z lokalnymi przysmakami, a na osobę przypadały trzy kieliszki: woda mineralna, wino i wódka. Wkrótce na kolację przybyło kilku opiekunów z tzw. Dyrekcji S, która zarządzała programem „nielegalnych”.
Z Moskwy rodzina poleciała na kilka dni do Czechosłowacji i NRD. Peter poznał swoich dziadków, o których istnieniu wcześniej nie miał pojęcia. Wszyscy wydawali się przyjaźni i serdeczni, ale całe to doświadczenie było dla niego trudne. Moskiewscy opiekunowie wyznaczyli Peterowi na początek drobne zadania: miał wrócić do domu i rozpocząć studia na Uniwersytecie McGill w Montrealu, by wypatrywać studentów o lewicowych poglądach.
Raporty niewidzialnym atramentem
Po pewnym czasie Peter odbył swoją pierwszą samotną podróż do ZSRR. Na polecenie Rudiego poleciał najpierw do Wiednia, gdzie spotkał mężczyznę, który wręczył mu fałszywe dokumenty potwierdzające, że jest niemieckim turystą. Kiedy Peter wrócił do domu i opisał podróż rodzicom, Rudi wpadł we wściekłość. Zżymał się na opiekunów, ponieważ nie udzielili mu bardziej szczegółowych instrukcji na temat marksizmu-leninizmu.
Peter rozpoczął naukę w Georgetown University jesienią 1976 roku. Co jakiś czas pisał listy niewidzialnym atramentem, w którym przedstawiał sylwetki różnych kolegów ze studiów. Kilka tygodni później w czasie kolejnego spotkania ojca z synem okazało się, że FBI śledziło Rudiego od wielu miesięcy, a potem dało mu wybór: albo dożywocie w więzieniu, albo współpraca w charakterze podwójnego agenta. Rudi był oddanym komunistą, lecz przez lata frustrowały go nierealne wymagania i brak wdzięczności ze strony przełożonych.
Podwójny agent
Współpraca z FBI była dla niego sposobem na oszukanie ludzi w Moskwie, którzy jego zdaniem nie potrafili należycie wykorzystać jego talentów. Szybko podjął decyzję, mówiąc, że jest gotowy współpracować z FBI pod warunkiem, że nie będzie musiał wyrzec się swoich marksistowskich przekonań lub „zabijać dla Ameryki”. Peter został krótko przesłuchany, ale w Georgetown pozostawiono go samemu sobie. Dwóch opiekunów, jeden z FBI i jeden z CIA, spotykało się z nim raz w miesiącu.
W 1979 roku FBI uznało, że cała ta gra trwała już wystarczająco długo. Amerykanie przenieśli rodzinę do tymczasowego domu w Annapolis w stanie Maryland. Potem ponownie ich przeniesiono, tym razem na zachodnie wybrzeże. Herrmannowie stali się Holarami, a Peter był odtąd znany jako Elliot Holar. Poddanie się programowi ochrony świadków pod pewnymi względami przypominało życie „nielegalnego”: zaczynanie wszystkiego od nowa w nowym mieście, z nowym nazwiskiem i koniecznością posiadania zbioru zmyślonych, ale wiarygodnych opowieści o dzieciństwie i młodości, na wypadek, gdyby ktoś okazał się zbyt ciekawy.
Peter po uzyskaniu nowej tożsamości znalazł pracę w branży IT w firmie w San Diego i zaczął życie od nowa. Rodzice pozostali oddanymi komunistami i w 1986 roku próbowali sprowadzić całą rodzinę z powrotem do Czechosłowacji, jednak odmówiono im wydania wiz. Inge zmarła w 2004 roku, natomiast Dalibor Valoušek, alias Rudi Herrmann, alias Boris Holar, zmarł 13 lat później.
Chociaż przypadek Elliota jest niezwykły w stuletniej historii moskiewskiego programu „nielegalnych”, wszystkie badania wskazują, iż te długoterminowe misje szpiegowskie prawie zawsze były sprzeczne ze zdrowym życiem rodzinnym. Szpiedzy mogli utrzymywać swoje dzieci w niewiedzy lub próbować wciągnąć je do pracy. Żadna z tych opcji nie prowadziła do szczęśliwego zakończenia.
Andrzej Heyduk