W krótkim, niepodpisanym orzeczeniu konserwatywna większość składu Sądu Najwyższego wstrzymała wykonanie orzeczenia federalnego sędziego okręgowego z Bostonu, Briana Murphy’ego, który stwierdził, że imigranci zasługują na „poważną możliwość” przedstawienia argumentów, że w przypadku deportacji do kraju pochodzenia, będą narażeni na ryzyko tortur, prześladowań, a nawet śmierci.
Administracja nie ukrywa satysfakcji. Rzeczniczka Białego Domu Abigail Jackson powiedziała: „Wstrzymanie przez Sąd Najwyższy nakazu wydanego przez lewicowego sędziego okręgowego potwierdza uprawnienia prezydenta do wydalania z naszego kraju nielegalnych imigrantów popełniających przestępstwa i przywracania bezpieczeństwa Ameryce”.
Departament Bezpieczeństwa Krajowego także uznał tę decyzję za „zwycięstwo bezpieczeństwa narodu amerykańskiego”. „DHS może teraz wypełniać swoje prawne zobowiązania i usuwać nielegalnych imigrantów do kraju, który jest skłonny ich przyjąć. Uruchamiajcie samoloty deportacyjne” – powiedziała rzeczniczka Tricia McLaughlin w oświadczeniu.
W efekcie poniedziałkowego orzeczenia z 23 czerwca administracja będzie teraz mogła szybko deportować imigrantów do tzw. „krajów trzecich”, w tym grupę mężczyzn przetrzymywanych w amerykańskiej bazie wojskowej w Dżibuti, których administracja próbowała odesłać do Sudanu Południowego. Zatrzymani pochodzą z krajów z całego świata – Kuby, Meksyku, Laosu, Wietnamu, Mjanmy. Tylko jeden ma obywatelstwo Sudanu Południowego. Urzędnicy imigracyjni stwierdzili, że nie byli w stanie szybko odesłać mężczyzn do ich krajów ojczystych. Agencja Reuters poinformowała również, że urzędnicy USA rozważali wysłanie migrantów do Libii – kolejnego politycznie niestabilnego kraju, który wcześniej był krytykowany przez Waszyngton za brutalne traktowanie zatrzymanych.
Bez uzasadnienia
Sąd Najwyższy nie przedstawił żadnego wyjaśnienia swojej decyzji i nakazał wstrzymanie orzeczenia sędziego okręgowego do czasu zakończenia procesu apelacyjnego. Orzeczenie w sprawie Department of Homeland Security v. DVD nie zawiera więc argumentacji większości. Po drugiej stronie ideologicznego podziału sędzia Sonia Sotomayor odpowiedziała 19-stronicowym głosem przeciwnym, do którego dołączyło dwoje sędziów uważanych za liberalnych. W opinii odrębnej oskarżyła sąd o „nagradzanie bezprawia” poprzez umożliwienie rządowi naruszanie praw do rzetelnego procesu imigrantów zagrożonych deportacją. Sotomayor oskarżyła konserwatywną większość, że ta bardziej niepokoi się „nikłą możliwością”, iż sędzia federalny przekroczył swoje uprawnienia, niż „pomysłem, że tysiące osób doświadczy przemocy”. „W sprawach życia i śmierci najlepiej postępować ostrożnie. W tym przypadku rząd przyjął odwrotne podejście” – napisała.
Wojna z sędzią Murphym
Sprawę wszczęły grupy obrońców praw imigrantów, które złożyły pozew zbiorowy w imieniu grupy migrantów, którzy chcieli zapobiec szybkiej deportacji do krajów trzecich – miejsc, w których nie posiadali obywatelstwa i z którymi nie mieli żadnych powiązań. Batalia prawna o deportacje do krajów trzecich doprowadziła już do kilku głośnych starć między administracją Trumpa a Murphym, a Biały Dom w oficjalnym oświadczeniu nazwał go „skrajnie lewicowym sędzią-aktywistą”.
W marcu administracja wydała wytyczne stanowiące, że jeśli państwo trzecie udzieliło wiarygodnych zapewnień, że nie będzie prześladować ani torturować migrantów, osoby te mogą zostać tam deportowane „bez konieczności przeprowadzania dalszych procedur”. Zgodnie z tymi przepisami, jeśli bez takiego zapewnienia migrant wyrazi obawę przed deportacją do danego kraju, władze USA ocenią prawdopodobieństwo prześladowań lub tortur, a w razie potrzeby skierują osobę do sądu imigracyjnego.
W maju sędzia Murphy orzekł, że Departament Bezpieczeństwa Krajowego (DHS) „bez wątpienia” naruszył wcześniejsze precedensy sądowe, próbując wysłać ośmiu mężczyzn, wszystkich skazanych za przestępstwa z użyciem przemocy w USA, do Sudanu Południowego, kraju, który Departament Stanu USA uznał za niebezpieczny dla podróżnych „z powodu przestępczości, porwań i konfliktów zbrojnych”. Zdaniem Murphy’ego, jest sprzeczna z konstytucją polityka administracji polegająca na „przeprowadzaniu deportacji do państw trzecich bez wcześniejszego powiadomienia i zapewnienia realnej możliwości przedstawienia argumentów”. Gdy sędzia wstrzymał deportację do Sudanu Południowego, jasno dał do zrozumienia, że administracja Trumpa powinna sprowadzić imigrantów z powrotem do USA, aby dać im szansę na konsultację z ich prawnikami i uszanować prawo do rzetelnego procesu.
Murphy zażądał również, aby administracja Trumpa sprowadziła z Gwatemali do USA pewnego Gwatemalczyka po tym, jak sędzia uznał, że mężczyzna został deportowany do Meksyku wbrew postanowieniu sądu. Władze po cichu zorganizowały powrót mężczyzny do USA na początku czerwca.
16 maja Sąd Apelacyjny Pierwszego Okręgu, także z siedzibą w Bostonie, odmówił wstrzymania decyzji Murphy’ego i sprawa trafiła do Sądu Najwyższego.
Decyzja Sądu Najwyższego ma charakter tymczasowy, ale pozwala prezydentowi Trumpowi wysyłać imigrantów do krajów, w których mogą być w różny sposób prześladowani. Ian Millhiser, doktor prawa na Duke University i autor dwóch książek o Sądzie Najwyższym, mówi wprost: Sąd Najwyższy utorował administracji Trumpa drogę do wznowienia deportacji imigrantów do krajów, z których nie pochodzą, w tym do miejsc ogarniętych konfliktami.
Jednak prawo federalne wciąż stanowi, że Stany Zjednoczone nie mogą „wydalać ani przeprowadzać ekstradycji, ani przyczyniać się w jakikolwiek inny sposób do przymusowego wyjazdu jakiejkolwiek osoby do kraju, co do którego istnieją poważne podstawy, że dana osoba byłaby narażona na prześladowania lub tortury”. To konsekwencja dołączenia USA do Konwencji przeciwko torturom, którą Stany Zjednoczone ratyfikowały ponad trzy dekady temu. Prawnicy Trumpa twierdzą jednak, że odkryli lukę prawną, która pozwala administracji ominąć te przepisy, przynajmniej w odniesieniu do niektórych imigrantów.
Zazwyczaj, zanim cudzoziemiec może zostać wydalony ze Stanów Zjednoczonych, ma prawo do przesłuchania przed sędzią imigracyjnym. Ten informuje wówczas osobę zagrożoną deportacją, do których krajów może zostać wysłana, pozwalając cudzoziemcowi zgłosić sprzeciw wobec krajów, co do których obawia się, że może być torturowany. Administracja twierdzi więc, że jeśli sędzia imigracyjny ustali, że sprzeciwy te są wystarczająco poważne, aby uruchomić ochronę Konwencji przeciwko torturom, sędzia może nadal wydać nakaz zezwalający na deportację imigranta — ale nie do kraju lub krajów, wobec których imigrant zgłosił sprzeciw.
Administracja utrzymuje, że jej procedury spełniają warunki należytego procesu. Decyzja Sądu Najwyższego daje urzędnikom większą elastyczność w realizacji planów prezydenta Donalda Trumpa dotyczących masowych deportacji, szczególnie w przypadkach dotyczących krajów, które sprzeciwiają się przyjmowaniu z powrotem swoich obywateli. Na ostateczną wykładnię w tej sprawie trzeba będzie poczekać do końca procesu apelacyjnego.
Jolanta Telega
redakcja@zwiazkowy.com