Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama KD Market

Strach przed nalotami

Liczne miejscowości w Kalifornii, w których przebywa wielu imigrantów, przypominają ostatnio miasta-widma. Dzieje się tak, ponieważ lokalnych mieszkańców ogarnął przemożny strach przed powtarzającymi się nalotami agentów ICE. W restauracji Hector’s Mariscos w mieście Santa Ana, w którym mieszka wielu Latynosów, sprzedaż meksykańskich dań drastycznie spadła. Zwykle zajęte są tam wszystkie stoliki, ale teraz goście siedzą tylko przy dwóch...
Reklama
Strach przed nalotami

Autor: AA/ABACA / Abaca Press / Forum

Imigranci a ekonomia

ReklamaUbezpieczenie zdrowotne dla seniorów Medicare

„Nie widziałam czegoś takiego od czasu pandemii Covid-19” – twierdzi menedżerka Lorena Marin. Jest ona obywatelką USA i wysyłała nawet SMS-y do zaprzyjaźnionych klientów, zachęcając ich do wizyty w restauracji. Jednak coraz więcej aresztowań w Kalifornii zaczęło uderzać w gospodarkę i portfele rodzin imigrantów i nie tylko. W niektórych przypadkach imigranci z legalnym statusem, a nawet obywatele USA, zostali „zgarnięci” z ulic przez agentów imigracyjnych.

Film z 2004 roku pt. „A Day Without a Mexican”, opowiadający o tym, co stałoby się z Kalifornią, gdyby zniknęli meksykańscy imigranci, szybko staje się rzeczywistością, a implikacje ostatnich zjawisk są poważne dla wielu, zarówno pod względem ekonomicznym, jak i osobistym. „Obecnie obserwujemy bardzo znaczącą zmianę w kierunku egzekwowania prawa w miejscach pracy, w których ludzie są zatrudnieni” – twierdzi Andrew Selee, prezes apolitycznego Migration Policy Institute. „Nie koncentrujemy się na ludziach z przeszłością kryminalną, ale na osobach, które są głęboko zintegrowane z amerykańską gospodarką”.

W Kalifornii pracownicy-imigranci stanowią większą część niektórych branż. Według American Immigration Council osoby urodzone za granicą stanowią 62 proc. pracowników w rolnictwie i 42 proc. pracowników budowlanych. Około 85 proc. operatorów maszyn do szycia w fabrykach odzieżowych to osoby urodzone za granicą. Aż 40 proc. przedsiębiorców to osoby spoza Stanów Zjednoczonych.

W skali kraju około jedna czwarta pracowników w rolnictwie i budownictwie to osoby urodzone za granicą. Ponad połowa monterów płyt gipsowych, tynkarzy i kamieniarzy sztukatorskich to imigranci. A w nauce, technologii, inżynierii i matematyce prawie jedna czwarta pracowników wywodzi się z kręgów ludności napływowej.

Obecny trend egzekwowania prawa, jak twierdzi Selee, „doprowadzi do strategii, która będzie miała duże implikacje ekonomiczne, jeśli będą nadal ścigać osoby aktywne w sile roboczej, a nie te, które mają przeszłość kryminalną”. Zarówno w Kalifornii, jak i w całym kraju, około połowa osób urodzonych za granicą to naturalizowani obywatele USA, zatem teoretycznie nie powinni obawiać się agentów ICE. Selee uważa, że obecna strategia została uruchomiona z chwilą, gdy administracja Donalda Trumpa zdała sobie sprawę, że nie aresztuje i deportuje dużej liczby osób, jeśli będzie stosować tradycyjne podejście do ścigania ludzi, którzy są priorytetowymi celami deportacji.

 

Poczucie zagrożenia

Teraz zagrożenie i mrożący efekt nalotów imigracyjnych można odczuć w różnych społecznościach od Dallas po El Paso i wiejskie Wisconsin – wśród migrantów, a w niektórych przypadkach pracodawców, którzy ich zatrudniają. W małym miasteczku Waumandee w Wisconsin hodowca bydła mlecznego John Rosenow mówi, że nie może znaleźć obywateli USA, którzy wytrzymaliby trudy pracy w jego hodowli: „Faktem jest, że jeśli chcesz jeść lub pić mleko, będziesz potrzebować pracowników imigrantów. Ludzie, których znam, ludzie, którzy pracują w gospodarstwach mlecznych, to po prostu ciężko pracujące osoby, które wykonują pracę, jakiej Amerykanie nie chcą wykonywać”.

W Dolinie San Joaquin w Kalifornii farmer i plantator melonów Joe Del Bosque słyszał doniesienia o agentach ICE ścigających pracowników na polach truskawek na południe od jego gospodarstwa. Dolina San Joaquin, znana jako koszyk żywnościowy świata, jest w dużym stopniu zależna od pracowników urodzonych za granicą, co jest szczególnie oczywiste w czasie zbiorów. Obecnie pracuje dla niego 100 osób, a liczba ta podwoi się, gdy zbiory nabiorą tempa w nadchodzących tygodniach.

Ostatnio prezydent Trump zaskoczył wszystkich mówiąc, że nastąpi złagodzenie represji imigranckich w rolnictwie i branży hotelarskiej. Dziennik „The New York Times” jako pierwszy poinformował, że nowe wytyczne ICE wzywały do ​​„wstrzymania dochodzeń/operacji egzekwowania przepisów w miejscu pracy” w sektorze rolnictwa oraz w restauracjach i hotelach. Wytyczne te mówiły również, że agenci nie powinni dokonywać aresztowań „osób nieposiadających przeszłości kryminalnej”. Jest to kluczowy punkt dla tych, którzy zauważają, że wielu zatrzymanych imigrantów nie miało żadnej przeszłości przestępczej. Jednak Departament Bezpieczeństwa Krajowego poinformował personel, że cofa te wytyczne i że wszystko wraca do poprzedniego stanu rzeczy.

Naloty lub groźba ich wystąpienia odbijają się emocjonalnie na rodzinach i generują protesty w Chicago, Seattle, Spokane, Nowym Jorku, San Antonio, Dallas i innych miejscach. W El Paso protestujący odwrócili scenariusz Białego Domu, zgodnie z którym nieudokumentowani imigranci są „przestępcami”. Machali głównie flagami USA i krzyczeli: „Bez sprawiedliwości nie ma pokoju!”. Wśród protestujących była Alejandra, obywatelka Stanów Zjednoczonych i studentka trzeciego roku na University of Texas w El Paso. Powiedziała, że ​​wyszła na ulice tego przygranicznego miasta w hołdzie dla swoich dziadków, którzy wyemigrowali z Ciudad Juárez. 

W rejonie Dallas gwatemalski pracownik powiedział, że od kilku dni nie pojawiał się na placach budowy. 34-letni Gustavo jest zdania, że na razie jest za dużo obaw i ryzyka, by podjąć normalną pracę. W Santa Ana, mieście liczącym około 316 tysięcy mieszkańców, właścicielka sklepu Alexa Vargas powiedziała, że ​​ruch pieszy wokół jej sklepu Vibes Boutique zwolnił, a sprzedaż spadła o około 30 proc. w ostatnich dniach.

Surowe egzekwowanie przepisów imigracyjnych jest ostatnio jednym z głównych tematów sondaży dotyczących prezydentury Donalda Trumpa. Jego poparcie zaczyna spadać. Sondaż opublikowany przez Uniwersytet Quinnipiac wykazał, że prezydent ma 43 proc. poparcia i 54 proc. dezaprobaty, jeśli chodzi o politykę imigracyjną.

Krzysztof M. Kucharski

Reklama

Podziel się
Oceń

ReklamaDazzling Dentistry Inc; Małgorzata Radziszewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama