Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 24 lipca 2025 05:20
Reklama KD Market

Rewolucja w Jamestown

W 1619 roku kolonia Jamestown, pierwsza stała angielska osada w Ameryce Północnej, stanęła przed nietypowym wyzwaniem: zamieszkiwała ją niemal wyłącznie grupa samotnych mężczyzn, a kobiet było jak na lekarstwo. Mężczyźni przybyli tu z nadzieją na szybkie wzbogacenie się, ale brak życia rodzinnego sprawiał, że kolonia była pozbawiona stabilności i perspektyw na trwały rozwój. Szefowie Virginia Company, która zarządzała Jamestown, szybko zrozumieli, że aby osada mogła przetrwać, trzeba było przyciągnąć kobiety. I znaleźli rozwiązanie: w angielskich gazetach zamieszczono ogłoszenia o poszukiwaniu narzeczonych, oferując kobietom szansę na nowy początek w Nowym Świecie...
Reklama
Rewolucja w Jamestown

Autor: Wikipedia

Żony za tytoń

ReklamaUbezpieczenie zdrowotne dla seniorów Medicare

Inicjatywa Virginia Company rozpoczęła się w 1620 roku. Do Jamestown przybyło najpierw 90 kobiet, a już wkrótce, pod koniec 1621 i na początku 1622 roku, kolejne 56 postawiło stopę na nowym lądzie. Schemat był prosty, choć nieco kontrowersyjny: Virginia Company płaciła za ich podróż, a jeśli kobieta zdecydowała się poślubić jednego z osadników, świeżo upieczony mąż musiał zwrócić firmie koszty. Formą zapłaty były „dobre liście” tytoniu. 120 do 150 funtów tej cennej rośliny – to była cena za nową żonę, stąd też przydomek, jaki im nadano: „żony tytoniowe”.

Choć układ ten może wyglądać jak handel, różnica była zasadnicza. Te kobiety miały wybór. Nie były to „panny na sprzedaż”, jak czasem błędnie twierdzono. Nikt nie handlował nimi jak towarem. W przeciwieństwie do afrykańskich niewolników, którzy już od 1619 roku trafiali do Jamestown wbrew swojej woli, angielskie kobiety mogły decydować, czy chcą zostać, czy wracać do Anglii. A oferta była kusząca: nie tylko darmowa podróż, ale także odzież i działka ziemi. Dla wielu z nich była to szansa na życie, o jakim w ojczyźnie mogły tylko marzyć.

W XVII-wiecznej Anglii małżeństwo częściej wiązało się ze stabilnością ekonomiczną niż z romansem. Perspektywy zamążpójścia kobiety w dużej mierze zależały od jej posagu, więc te bez wystarczających środków miały trudności ze znalezieniem męża. Możliwość bycia żoną tytoniową stanowiła potencjalną ścieżkę do stabilnej przyszłości. Wiele kobiet, które zdecydowały się na podróż, miało ograniczone perspektywy u siebie w kraju – niektóre pochodziły z bardzo biednych rodzin, inne były sierotami, jeszcze inne pracowały jako służące, latami odkładając skromne grosze na posag. Wszystkie wiedziały, że w Anglii czeka je raczej bieda niż bajkowe małżeństwo.

Obietnica nowego początku w Nowym Świecie, połączona z możliwością poślubienia zamożnego kawalera, stanowiła silny bodziec. Reklamy Virginia Company podkreślały obfitość zamożnych mężczyzn w Jamestown i możliwości, jakie angielskie kobiety miały na stworzenie sobie tam nowego życia. 

 

Rosyjska ruletka

Decyzja o zostaniu żoną tytoniową mogła wydawać się kusząca, ale za obietnicą nowego życia kryły się też mroczne cienie. Jamestown wciąż bardziej przypominało dziką fortecę niż bezpieczną osadę. Choroby, głód i ciągłe zagrożenie ze strony rdzennych Amerykanów sprawiały, że życie tam przypominało rosyjską ruletkę.

Dla niektórych kobiet ta gra o przetrwanie zakończyła się tragicznie. W 1622 roku osada została brutalnie zaatakowana przez Indian. Część przybyłych „narzeczonych” zginęła w zamieszaniu, inne zostały porwane, a później z trudem wykupione z niewoli. Każdy dzień w Jamestown oznaczał balansowanie na krawędzi – między życiem a śmiercią, między nadzieją a rozpaczą.

Wiele z tych odważnych kobiet znalazło mężów już w ciągu zaledwie trzech miesięcy od przyjazdu, a tempo tych małżeństw mogłoby dziś wywołać zdumienie. Ale w świecie, gdzie miłość była luksusem, a przetrwanie priorytetem, małżeństwo przypominało bardziej transakcję biznesową niż romantyczną opowieść. Szybkość zawierania związków wynikała z brutalnej potrzeby – samotność była tu wyrokiem, a wspólny dach nad głową i para rąk do pracy mogły oznaczać różnicę między życiem a śmiercią.

Historia „żon za tytoń” z Jamestown nie jest wcale wyjątkowa. W różnych częściach świata potęgi kolonialne miały podobne pomysły na to, jak zasiedlać swoje nowe terytoria i tworzyć stabilne społeczności.

Tak było na przykład w Nowej Francji, czyli dzisiejszej Kanadzie. W latach 1663-1673 francuski król postanowił wysłać do kolonii grupę około 800 młodych kobiet, znanych jako „Filles du Roi” (Córki Króla). Ich zadaniem było poślubić osadników i pomóc w rozwoju populacji. Dzięki nim kultura francuska na dobre zakorzeniła się w Ameryce Północnej.

Podobny scenariusz miał miejsce w Australii w XIX wieku. Tamtejsze kolonie karne pełne były mężczyzn, więc brytyjski rząd postanowił sprowadzać kobiety jako „narzeczone”, by wyrównać proporcje płci. Wiele z tych kobiet pochodziło z Irlandii i Anglii, i miało pomóc w ucywilizowaniu kolonii oraz budowaniu trwałych rodzin.

Małżeństwo i rodzina odgrywały ważną rolę w kolonialnych planach. Dla europejskich władców była to sprawdzona metoda na wzmocnienie swoich wpływów, stabilizację osad oraz kształtowanie kultury i tożsamości nowych społeczeństw. Kobiety, które zdecydowały się na ryzykowną podróż i udział w tej rosyjskiej ruletce, nie tylko pomagały przetrwać mężczyznom w surowych warunkach, ale również odgrywały kluczową rolę w budowaniu nowego świata.

 

Na dzikiej ziemi

Przybycie żon tytoniowych do Jamestown okazało się prawdziwym punktem zwrotnym dla kolonii. Dzięki nim osada przestała być jedynie tymczasowym miejscem dla poszukiwaczy szybkiego zysku, a zaczęła przypominać prawdziwe, stabilne społeczeństwo. Małżeństwa zawarte z przybyłymi kobietami stworzyły silne więzi rodzinne, które przywiązały mężczyzn do tego nowego miejsca. Zmniejszyło się ryzyko, że osadnicy opuszczą Jamestown, wrócą do Anglii lub spróbują szczęścia wśród rdzennych Amerykanów.

Obecność kobiet pozwoliła na wprowadzenie bardziej tradycyjnej angielskiej struktury społecznej. To z kolei przygotowało grunt pod dalszą ekspansję Anglików w Ameryce Północnej. Wpływ kobiet był jednak znacznie szerszy niż tylko rodzinny. Wraz z nimi do Jamestown przybyły angielskie zwyczaje, religia i normy społeczne, które zaczęły dominować w kolonii. To ugruntowanie kulturowe wpłynęło na przyszły rozwój osady oraz jej relacje z rdzennymi mieszkańcami.

Kobiety wniosły także praktyczne umiejętności. Pracowały na roli, zajmowały się gospodarstwem domowym i wspierały rozwijającą się gospodarkę kolonii. Swoją pracą i determinacją pomogły przekształcić surową osadę w miejsce, które można było nazwać domem. Aby uciec od biedy w Anglii, wyruszyły w nieznane, wiedząc, że czeka je surowe życie na dzikiej ziemi. Choć ich historia często bywa pomijana w podręcznikach, wpływ tych pionierskich kobiet był ogromny. To dzięki nim Jamestown stało się fundamentem, na którym później zbudowano Stany Zjednoczone. 

Monika Pawlak

Reklama

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama