Jakież jednak było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że ten człowiek, wcale nie jest reprezentantem tego słynnego „Gen Z”, a „zwykłym” Millenialsem. Tym samym przypomniałam sobie, jak łatwo można się pomylić, próbując ocenić kogoś po zaledwie pobieżnym kontakcie, a także, jak szybko mózg potrafi wpuścić nas w maliny.
Drogi Rodzicu, zapraszam Cię dziś do przyjrzenia się nieco uważniej podobnym sytuacjom, które niejednokrotnie przydarzają się nie tylko w pracy, ale również w domu i potrafią nas zwieść na tyle, że zaczynamy wątpić, czy my aby na pewno radzimy sobie z tą wymagającą rolą, jaką jest bycie rodzicem. Gotowa/gotowy? Zaczynamy!
Idealne dzieci
Jakiś czas temu zobaczyłam w dzienniku elektronicznym mojej córki uwagę. Ponieważ doskonale wiem, że moje dziecko jest dość temperamentne, mogłam spodziewać się wszystkiego. Jakież jednak było moje zdziwienie, gdy okazało się, że jest to uwaga pozytywna informująca, że moja królowa bałaganu w domu, sama z siebie postanowiła pomóc w porządkach na świetlicy szkolnej. Moje dziecko wyraźnie kontynuowało budowanie dobrej opinii i tworzenie „właściwego” wizerunku… I wcale nie mam tu na myśli tego, że nasze dzieci działają z premedytacją, pewnym wyrachowaniem nawet. Myślę o tym, że my – dorośli widząc jedno pożądane zachowanie, przekładają to na cały obraz jednostki.
To właśnie z tego powodu, kiedy na wakacjach widzimy obce dzieci współpracujące ze swoimi rodzicami, zbierające swoje zabawki, potrafiące zająć się sobą przez czas dłuższy niż pięć minut bez jęczenia: „Mamo, nudzi mi się!”, jesteśmy pod wrażeniem i niekiedy zaczynamy się zastanawiać, czy coś takiego w ogóle jest możliwe, czy to jawa, czy może jednak sen? Co ciekawe, znacznie łatwiej jest nam zwątpić w swoje możliwości, czy umiejętności rodzicielskie, niż zauważyć, że z jednej strony obce dzieci mogą się najzwyczajniej w świecie różnić od naszych, a z drugiej, kiedy widzimy zachowanie wyrwane z kontekstu, nie wiemy, co wydarzyło się wcześniej i co mogło nastąpić później. Cała otoczka jest wyłącznie naszym przypuszczeniem, które może nie mieć nic wspólnego z rzeczywistością.
Takie sytuacje można podsumować jednym zdaniem: „Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma”, bo u siebie i naszych bliskich doskonale wiemy i codziennie widzimy, jaka jest druga strona medalu, podczas, gdy u obcych, rzuca się w oczy przede wszystkim to, co piękne, zajmujące, przyjemne lub też zupełnie inne, niż to Twoje – już obeznane.
Walka trwa
Choć mogłoby się wydawać, że czas wakacji i urlopu, to najpiękniejszy czas w roku, kiedy w końcu można odetchnąć pełną piersią, nigdzie się nie śpieszyć i niczym się nie martwić, to z tego pięknego snu wybudza nas sama rzeczywistość. Dziecko zaczyna dzień od małej awanturki na rozgrzewkę: „Mamo, ja chcę loda!” i kończy całkiem podobnie: „Ja nie chcę jeszcze do domu”, szczególnie kiedy wyraźnie widać, że już ze zmęczenia przestaje kontaktować.
Sytuacje, które postrzegamy jako wyzwanie, w trakcie którego coś może wymknąć się spod kontroli, takie jak wspomniany urlop, rodzinne święta, kiedy nigdy nie wiadomo, jak nasze dziecko będzie się zachowywać, a także sklepy masowo przyciągające nieletnich i lodziarnie, sprawiają, że jeszcze nic się nie dzieje, a w nas budzą się emocje i jesteśmy gotowi do walki. Zawczasu próbujemy ustalić zasady, przygotować się na najgorszy kataklizm, który jest w stanie wywrócić naszą rodzinę do góry nogami. Szykujemy się na wojnę, więc ostrzegamy, mówimy podniesionym głosem, mamy wyostrzone wszelkie zmysły, które są w stanie wyłapać nawet najdrobniejsze skrzywienie na twarzy dziecka, a następnie w odpowiedzi na ten gest, wytoczyć najmocniejsze działa…
Bez różowych okularów
Choć może się wydawać, że wiele dzieci dookoła jest bardziej rozgarniętych niż nasze, być może lepiej wychowanych, a przynajmniej bardziej współpracujących i skupionych na celach, zamiast wyłącznie na rozrywkach, warto pamiętać, że najczęściej jest to wyłącznie iluzja. Nasz mózg z jednej strony skupia się na tym i wyłapuje rzeczy, które są wyjątkowe i ciekawe dla nas, a z drugiej kieruje się emocjami. Na szczęście jest szansa, aby przestać napominać własne dziecko, że wciąż ktoś jest od niego lepszy, że kolega to robi lepiej. Zamiast skupiać się na zachowaniu dzieci, dostrzeż to, co cię otacza i skup się choć przez chwilę na otoczeniu. Pamiętaj jednocześnie, że nasz mózg lubi generalizację, ale zachowanie naszych dzieci, nie jest w żadnym razie opowieścią o nas i naszych umiejętnościach rodzicielskich, jest to wyłącznie opowieść o ich aktualnym stanie fizycznym i psychicznym. Koniec.
Iwona Kozłowska

jestem pedagogiem, mediatorem, a także Praktykiem i Masterem Emotion NLP. Od 2006r. pracuję z dziećmi, młodzieżą, a także ich rodzicami, nieustannie poszerzając swój warsztat pracy.
Po godzinach natomiast jestem całkiem zwyczajną mamą, której również zdarza się nadepnąć na rozrzucone klocki, czy też mierzyć się z wyzwaniami pod tytułem: „Nie chcę jeszcze iść się myć!”, lub „Jeszcze tylko 5 minut…”
Moją wielką pasją jest odkrywanie i wspieranie potencjału jaki drzemie w każdym dziecku i w każdym rodzicu. Głęboko wierzę, bo widzę to na swoim przykładzie, że nawet mając dzieci u boku, można realizować swoje marzenia i cele. Jednocześnie, takim podejściem można „zarażać” swoje dziecko, następnie je wspierać, a później wzajemnie się motywować i czerpać ze swoich doświadczeń.
Prowadząc MamoKompas pomagam mamom sprawić, aby ich podróż wychowawcza była przyjemna, ciekawa i wzbogacająca!
