Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama KD Market

O powrocie do domu

O powrocie do domu

Autor: Adobe Stock/AI

Ostatnie 14 lat mojego życia w Stanach Zjednoczonych nie były emigracją, a raczej duchową służbą emigrantom, zwłaszcza Polonii, z czego jestem dumny. Obecnie wpisuję się w historię ludzi, którzy po bardzo wielu czasem latach zdecydowali się na powrót do ojczyzny. Nie wiedziałem, że to jest tak odczuwalne! Zupełnie inne uczucia towarzyszyły mi w jakby nie było częstych przyjazdach do Polski, na urlop lub służbowo, od tych, które towarzyszą mi teraz – ze świadomością, że zmieniam miejsce życia na dłużej. Mam jakąś świadomość, że przychodzi mi uczyć się Polski na nowo, że jest to jakiś nowy początek. Jest inaczej niż lata temu, gdy wyjeżdżałem najpierw na studia do Włoch, a później do Chicago. Zmieniło się tu wszystko, przede wszystkim ludzie i relacje, jakie są między nimi. Nie myślałem, że powrót łączy się z pokonaniem trudności wejścia na nowo w tę społeczność, która żyje tu nieprzerwanie. Może dlatego podświadomie szukam wokół siebie ludzi, którzy także otarli się o emigrację. Jakby łatwiej mi z nimi komunikować się, coś nas łączy, poczucie bycia emigracyjną rodziną.

ReklamaUbezpieczenie zdrowotne dla seniorów Medicare

Już nie jestem „księdzem z Ameryki”. W mojej miejscowości podobno ludzie plotkują, czy aby nie zostałem deportowany na mocy decyzji prezydenta. Jak to bywa w małych społecznościach – jest temat, trzeba o nim mówić. Oczywiście, że nie. W każdej chwili mogę wracać do Stanów, które stały się moją drugą ojczyzną. Przede wszystkim jednak do ludzi, którzy są moją duchową rodziną. Dzisiaj rozumiem tych wszystkich, którzy zmagają się z dylematami, czy wracać, czy nie. To nie są łatwe decyzje. Nie wystarczy mieć w Polsce dom lub mieszkanie. Tu trzeba się wraz z decyzją przesadzić jak roślinka i żyć. Tym jednak, co pomaga, to świadomość tego, że jesteśmy stąd i do ojczyzny mamy prawo jak do matki i ojca. W czasie ostatnich wyborów prezydenckich w Polsce znów dało się słyszeć ostre zarzuty, dlaczego Polacy na emigracji wybierają prezydenta. Także w USA wielu nie skorzystało z prawa głosu. Uważam, że to błąd. Mamy prawo wpływać na nasz rodzinny dom, który zresztą nam to prawo daje. Nigdy nie wiemy, kiedy tu wrócimy. Dobrze, że nikt nam tego prawa nie odebrał. Przede wszystkim jesteśmy Polakami. I w Polsce i poza jej granicami. Chyba, że sami się tego zrzekniemy.

Znam w Polsce ludzi, którzy są dziećmi emigrantów, urodzeni poza, a zdecydowali się przybyć tutaj i założyć domy. Cieszy mnie to, że tak mocno pokochali ziemię swoich przodków i chcą na niej żyć. Są dumni z bycia Polakami.

Powrót do domu, czy na długo, Bóg jeden to wie, jest pełen emocji. Mam jednak takie wrażenie, że wracam z bogactwem doświadczeń, ludzkich historii i spraw. Tym bogactwem chcę dzielić się tutaj i wszędzie, gdzie przyjdzie mi żyć. Jest to także pewien dystans do wielu spraw i jakby poszerzenie spojrzenia na wiele rzeczy, zwłaszcza na otaczający świat. Warto z takich lekcji korzystać. Kiedy przyjechałem do Chicago w lipcu 2011 roku, miałem wrażenie, że wśród Polaków czuję się jak w Polsce drugiej połowy lat 80’. Z roku na rok doświadczałem, jak to się zmienia. Stawaliśmy się inni, bardziej nowocześni, albo może bardziej współcześni. Czegoś jednak w tej zmianie mi brakowało. Chyba jednak ta zmiana następowała zbyt gwałtownie. Nie jest to jednak coś odosobnionego. Tak gwałtownie zmienia się cały świat, nie tylko Polacy. Dlatego warto jednak zachowywać tradycje, a zwłaszcza relacje z ludźmi. Warto podtrzymywać przyjaźnie i dzielić się z innymi własnym doświadczeniem. Warto być społeczeństwem myślącym i patrzącym do przodu, czerpiąc z bogactwa tradycji. Naprawdę warto! I być wdzięcznym za wszystko, za każde życiowe doświadczenie, które się niesie w sobie. To ono kształtuje życie i dzięki niemu można być kimś, bez względu na miejsce.

Św. Jan Paweł II jest dobrym przykładem miłości do Ojczyzny. Kiedy 19 sierpnia 2002 r. opuszczał swój kraj, powiedział: „Ojczyzno moja kochana, Polsko, […] Bóg Cię wywyższa i wyszczególnia, ale umiej być wdzięczna!”.

Dzisiaj czuję tę wdzięczność za Ojczyznę, której mogę doświadczać i w Polsce i poza jej granicami, wszędzie tam, gdzie nie boję się i nie wstydzę bycia Polakiem.

ks. Łukasz Kleczka SDS

Salwatorianin, ksiądz od 1999 roku. Ukończył studia w Bagnie koło Wrocławia, Krakowie i Rzymie. Pracował jako kierownik duchowy i rekolekcjonista w Centrum Formacji Duchowej w Krakowie, duszpasterz i katecheta. W latach 2011-2018 przełożony i kustosz Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Merrillville w stanie Indiana. Aktualnie jest przełożonym wspólnoty zakonnej salwatorianów w Veronie, New Jersey.

Reklama
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama