Umowa z Abramowitzem, który krytykuje działania administracji prezydenta Donalda Trumpa zmierzające do likwidacji Agencji ds. Globalnych Mediów (USAGM), nadzorującej m.in. Głos Ameryki, ma wygasnąć z końcem sierpnia.
W lipcu Kari Lake, de facto szefowa USAGM, poleciła Abramowitzowi przyjąć stanowisko dyrektora zarządzającego w stacji nadawczej VoA w Karolinie Północnej, w przeciwnym razie zagroziła mu zwolnieniem.
Abramowitz odmówił przeniesienia i ocenił jej decyzję jako nielegalną. Argumentował, że zgodnie z prawem federalnym na usunięcie dyrektora VoA musi wydać zgodę Rada Doradcza ds. Międzynarodowych Mediów, którą rozwiązał prezydent Trump. W związku z tym, że rada przestała działać, Kari Lake nie mogła objąć stanowiska szefowej VoA, na którą mianował ją Trump.
Jak podkreślił w poniedziałek „Washington Post”, działania przeciwko Abramowitzowi „to najnowszy krok w stronę konsolidację władzy” w tej instytucji.
Prezydent oskarża VoA o „antyamerykańską” i stronniczą „propagandę” i ocenia, że jest to „głos radykalnej Ameryki”. Trump podpisał rozporządzenie nakazujące maksymalne ograniczenie działań i personelu USAGM. Niemal wszystkich dziennikarzy Głosu Ameryki skierowano na urlop, setki pracowników zwolniono. Po raz pierwszy od 1942 r. rozgłośnia, która była alternatywą dla mediów kontrolowanych przez autorytarne reżimy, przestała nadawać. Według Demokratów działania dotyczące VoA osłabią amerykańską soft power na świecie.
Z Waszyngtonu Natalia Dziurdzińska (PAP)









