Wisłoka, która przygotowuje się do inauguracji sezonu jesiennego UPSL, wykorzystała sytuację i do meczu z Wisłą posłała swój najsilniejszy skład. Dlatego końcowy wynik nie jest zaskoczeniem. Wisła dotrzymywała kroku tylko w pierwszej połowie, w drugiej oddała inicjatywę, co wykorzystał zespół trenera Wojciecha Piotrowskiego, wygrywając 3:0. Patryk Knap był autorem dwóch goli, a trzeciego dorzucił Maciej Rzadkosz.
„W ostatnich meczach mieliśmy problemy ze skompletowaniem składu, co było naszą dużą bolączką” – mówi trener Wisły Artur Kurzyński. „Tym razem miałem do dyspozycji 14 piłkarzy, wśród których było siedmiu naszych wychowanków. W pierwszej połowie spisywali się oni bardzo dobrze. Mieliśmy nawet trzy sytuacje, po których mogliśmy zdobyć prowadzenie. Niestety nie udało się, a w drugiej odsłonie rządziła już tylko Wisłoka. Nie ustępowaliśmy jej wprawdzie piłkarskimi umiejętnościami, ale wydaje mi się, że im więcej się chciało i bardziej zależało na odniesieniu zwycięstwa i ten cel zrealizowali” – dodał szkoleniowiec Wisły.
Kurzyński zdradził również, że po zakończeniu sezonu odchodzi z Wisły, chcąc się koncentrować na uzupełnieniu trenerskiego wykształcenia, które pozwoli mu rozwijać się w roli szkoleniowca.
„W Wiśle grałem 16 lat. Później byłem jej trenerem. Odchodzę z wielkim bagażem doświadczeń i ogromem miłych wspomnień. To był naprawdę udany okres w moim życiu. Przez te lata spotkałem na swojej drodze wspaniałych ludzi, którzy budowali siłę tego najstarszego w USA polonijnego klubu. Teraz czas na nowe wyzwania, chociaż nie wykluczam gry w zespole Wisły over-30” – kończy Artur Kurzyński.
W drugim derbowym meczu Jagiellonia pokonała Eagles 5:2., a łupem bramkowym podzielili się Krzysztof Mariański, Chris Morys, Paweł Ściepuk, Mateusz Ślęczka i Michał Burzawa.
Zarówno Jagiellonia, jak i Eagles w poprzednim tygodniu zostały skarcone przez Schwaben. Pierwsza uległa aż 0:6, drudzy 5:7. „Jaga” zdołała się zrehabilitować, „Orły” takiej szansy nie będą już miały, bo był to ich ostatni mecz w Premier Soccer League.
„Jaga” szybko objęła prowadzenie 2:0, wykorzystując błędy piłkarzy Eagles. W pierwszej połowie zdobyła jeszcze trzecią bramkę, która dawała jej duży komfort w drugiej odsłonie. Strata gola, który zmniejszył deficyt, nie odebrała im wiary w końcowy sukces. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 5:2, dając piąte zwycięstwo Jagiellonii i szóstą porażką Eagles w tym sezonie.
„Nie chcę używać mocnych słów, ale tragicznie to wyglądało” – mówi trener Eagles Piotr Śliwa. Mieliśmy dobry skład, posiadaliśmy przewagę, stworzyliśmy kilka sytuacji strzeleckich, ale to nie my, tylko Jagiellonia zdobywała bramki. Często po naszych błędach. Nie tak wyobrażałem sobie zakończenie sezonu, bo był to nasz ostatni występ w tej lidze. Wprawdzie do końca rozgrywek pozostało jeszcze kilka meczów, ale w związku z tym, że uczniowie, na których oparty jest nasz skład, powracają do szkół, jesteśmy zmuszeni do przedwczesnego zakończenia sezonu. Już teraz myślimy o rozgrywkach halowych, a w przyszłym roku o grze w Midwest Premier Soccer League” – podsumował szkoleniowiec Eagles.
W lidze, w której zamierza rywalizować zespół Piotra Śliwy, występują Czarni Jasło Chicago. Ten sezon z pewnością nie zapisze się dobrze w klubowej historii, no bo jak może być inaczej, skoro kończy się go z zerowym dorobkiem. Światełkiem w tunelu są jednak trzy ostatnie mecze, m.in. z solidnymi Adrią i wspomnianym Chicago House, w których podopieczni trenera Macieja Orłowskiego grali jak równy z równym. Wspomnieć też należy sukces, który opisywaliśmy w ubiegłym tygodniu, w postaci zwycięstwa w Pucharze Stanowym U-23. Jest więc podstawą do ostrożnego optymizmu i wiary w to, że w przyszłym roku zarówno Eagles, jak i Czarni w niezmiernie silnej MPSL pokażą się z jak najlepszej strony.
Pisaliśmy również o Davidzie Molendzie, który udanie zadebiutował w drugim zespole Chicago Fire. W związku z tą publikacją dał głos Łukasz Dawid Maksymilian Szpara, czując się urażony informacją, że pierwszym trenerem utalentowanego wychowanka HDS Soccer Academy był Zbigniew Niemczyk, a nie on. Prawdą jest, że przez kilka miesięcy rzeczywiście Szpara był trenerem Molendy, ale drugą prawdą jest również to, że równocześnie trenował on w grupie prowadzonej przez Niemczyka. I to on, a nie Szpara, który szybko pożegnał się z HDS, miał bardzo duży wpływ na to, w jakim miejscu jest teraz Dawid Molenda.
Dariusz Cisowski









