Opodatkowanie przekazów pieniężnych było jednym z priorytetów Republikanów w ciągu ostatnich 15 lat. Uzasadniano to różnymi względami, od zwiększenia dochodów finansowych po ograniczenie migracji czy walkę z kartelami narkotykowymi.
Na celowniku Republikanów
W 2009 roku Oklahoma stała się pierwszym stanem USA, który wprowadził opłatę za przekazy pieniężne poza stan. Obejmowała ona opłatę w wysokości 5 dol. za każdy przelew bankowy poniżej 500 dol. i 1 proc. od każdej kwoty powyżej tej kwoty (kwota ta została podniesiona odpowiednio do 7,5 dol. i 1,5 proc. w 2017 roku ). Oceny skuteczności stanowej daniny od przekazów bankowych są różne: w latach 2023-24 wygenerowała ona co prawda 13 milionów dol. przychodu, ale według krytyków zachęca do nielegalnych przepływów finansowych, korzystania z instrumentów finansowych, które są mniej regulowane, takich jak kryptowaluty i nakłada nadmierne obciążenia regulacyjne.
Od tego czasu podjęto cztery próby wprowadzenia podatku od przekazów pieniężnych na szczeblu federalnym: w 2015, 2017, 2022 i 2023 roku. Propozycja z 2015 roku przewidywała 7-procentowy podatek od międzynarodowych przekazów pieniężnych wysyłanych przez osoby, które nie mogły potwierdzić swojego statusu imigracyjnego. Projekt ustawy z 2017 roku koncentrował się na 2-procentowej opłacie za przekazy pieniężne wysyłane do osób fizycznych w 42 krajach Ameryki Łacińskiej i Karaibów przez wszystkich mieszkańców USA, niezależnie od ich statusu. Propozycje z 2022 i 2023 roku przypominały ustawodawstwo Oklahomy, w tym opłatę w wysokości odpowiednio 5 proc. i 10 proc., którą obywatele USA mogliby odzyskać jako ulgę podatkową. Jednym ze współautorów ostatniej próby był ówczesny senator J.D. Vance.
Zapłaci każdy, ale nie od wszystkiego
„Przekaz pieniężny” to elektroniczny transfer środków pieniężnych wysyłany przez osobę fizyczną — a nie podmiot gospodarczy — na „cele osobiste, rodzinne lub domowe”. Definicja obejmuje szeroki zakres transferów finansowych, w tym pieniądze wysyłane na uniwersytet za granicą w celu opłacenia czesnego dziecka, na rzecz zagranicznej organizacji charytatywnej lub na zagraniczne konto bankowe nadawcy.
Nowy podatek ma charakter powszechny — będzie obowiązywał niezależnie od obywatelstwa lub statusu imigracyjnego nadawcy. To o tyle ważne, że poprzednie wersje umieszczone w projekcie OBBBA przewidywały aż 5-procentowy podatek od przekazów pieniężnych, ale tylko dla osób bez amerykańskiego obywatelstwa. W drodze negocjacji w Kongresie podatek został najpierw obniżony do 3,5 proc., a następnie do 1 proc. Ostateczna wersja obejmuje jednak wszystkich nadawców przekazów, co oznacza, że dotyczy ona znacznie większej liczby osób. Według przecieków, do obniżenia stopy podatku od przelewów przyczyniła się presja ze strony takich państw jak Meksyk, a lobbing sektora bankowego doprowadził do wprowadzenia zwolnienia dla pieniędzy przesyłanych przelewem bankowym.
Podatek będzie więc dotyczył wyłącznie przekazów pieniężnych opłacanych gotówką, przekazem pieniężnym, czekiem kasowym (casher’s check) lub „innym podobnym instrumentem pieniężnym” wskazanym przez Urząd Skarbowy (IRS). Przekazy pieniężne opłacane w inny sposób będą zwolnione z podatku. Ustawa stanowi również, że podatek nie będzie dotyczył przekazów opłacanych amerykańską kartą debetową lub kredytową lub środkami pobranymi z niektórych amerykańskich instytucji finansowych. Na więcej szczegółów trzeba będzie poczekać do momentu ogłoszenia rozporządzeń wykonawczych przez IRS i instytucje regulujące rynek finansowy.
Polacy w USA przestali już masowo przesyłać dolary do starego kraju, ale wciąż jest spora grupa ludzi zainteresowanych transferami, choćby przy dopełnianiu obowiązków alimentacyjnych. Ale w skali globu transfery zagraniczne to ogromne pieniądze.
Prawie co siódma osoba na świecie jest nadawcą lub odbiorcą przekazów pieniężnych, wysyłanych przez migrantów do osób lub społeczności, z którymi mają powiązania. Bank Światowy szacuje, że w 2024 r. globalne przekazy pieniężne wysłane formalnymi kanałami wyniosły łącznie ponad 904 mld dolarów. Są one ważnym źródłem finansowania zewnętrznego dla krajów o niskich i średnich dochodach, którego wartość szacuje się na 685 mld USD w 2024 r. To więcej niż bezpośrednie inwestycje zagraniczne i pomoc rozwojowa razem wzięte.
Stany Zjednoczone od dawna są największym krajem wysyłającym przekazy pieniężne na świecie, z całkowitym oficjalnym odpływem netto w wysokości 98 miliardów dol. w 2024 r. Większość tych pieniędzy trafia do Meksyku i krajów Ameryki Środkowej, tuż za nimi znajdują się Indie i Chiny. Takie kraje jak Honduras, Gwatemala i Salwador generują 20-25 proc. swojego PKB z przekazów pieniężnych z USA. Szybko eskalująca polityka imigracyjnego dokręcania śruby obecnej administracji USA nie zmniejszyła wartości przekazów pieniężnych wysyłanych w ciągu ostatnich sześciu miesięcy. Wręcz przeciwnie, szacuje się, że transfery, w szczególności do krajów Ameryki Środkowej, wzrosną w tym roku o ok. 15-20 proc.
Dopłata do opłaty
Przekazy pieniężne to także poważne źródło dochodu dla instytucji finansowych. To tłumaczy międzynarodowy konsensus, który wykrystalizował się wokół potrzeby utrzymania niskich kosztów transakcji przekazów pieniężnych. W trzecim kwartale 2024 roku globalny średni koszt transakcji przekazów pieniężnych wyniósł prawie 7 proc. Oznacza to, że nadawcy przekazów pieniężnych tracili średnio prawie 7 dolarów na każde 100 dolarów wysłanych do kraju. Teraz amerykański fiskus dołoży do tych kosztów kolejny, 1-proc. podatek.
Konsekwencje tego podatku, choć niewielkie, w połączeniu z opłatami transakcyjnymi, które i tak płacą migranci, mogą przynieść negatywne skutki pod kilkoma względami.
Po pierwsze, podatek może zmniejszyć kwotę przekazów pieniężnych. Ponieważ przelewy bankowe i kartą debetową są zwolnione, podatek dotknie w szczególności tych, którzy nie mają dostępu do infrastruktury bankowej. Oznacza to, że przekazy pieniężne do Indii lub Meksyku mogą pozostać stosunkowo niezagrożone, podczas gdy Ameryka Środkowa, Karaiby i niektóre kraje afrykańskie, takie jak Nigeria i Gambia, mogą odczuć mocniej nowe obostrzenia. Dla krajów Ameryki Środkowej, takich jak Honduras, Salwador, Nikaragua i Gwatemala, które są uzależnione gospodarczo od przekazów pieniężnych z USA, nawet podatek w wysokości 1 proc. będzie miał skutki makroekonomiczne. Podatek najprawdopodobniej zwiększy głód i ubóstwo, a paradoksalnie doprowadzi nawet do większej nielegalnej migracji, ponieważ ludzie będą zmuszeni szukać pracy za granicą.
Po drugie, podatek wpłynie na Stany Zjednoczone i ich interesy w bezpiecznym, stabilnym i wydajnym globalnym systemie przekazów pieniężnych. Podatek w wysokości 1 proc. podniesie koszty i obciążenia regulacyjne, np. poprzez nałożenie dodatkowych mechanizmów weryfikacji tożsamości i raportowania na wiodących amerykańskich dostawców przekazów pieniężnych, takich jak Western Union i MoneyGram. Dostawcy ci mogą nakładać dodatkowe opłaty na nadawców przekazów, aby odzyskać poniesione koszty przestrzegania przepisów. Aby uniknąć podatku, nadawcy przekazów będą szukać nieprzejrzystych i nieformalnych kanałów, w tym przekazywania gotówki i portfeli kryptowalutowych. Obniży to skuteczność przepisów dotyczących prania pieniędzy.
Dużo fatygi za miliard dolarów rocznie
Pozostaje jeszcze pytanie o rzeczywiste korzyści dla amerykańskich podatników. Według prognoz ma on przynieść 10 miliardów dol. dochodu w ciągu następnej dekady, czyli około miliard dolarów rocznie. To kropla w morzu federalnego budżetu. Stosunkowo mała podstawa opodatkowania połączona jest z dużym obciążeniem związanym z zaostrzeniem przepisów – głównym skutkiem będzie znacznie więcej papierkowej roboty, a nie wzrost przychodów.
Podatek nałoży dodatkowe ograniczenia w zakresie weryfikacji tożsamości i zbierania informacji o obywatelach amerykańskich i innych mieszkańcach USA i instytucjach finansowych, a nie tylko na osoby będące na celowniku Republikanów – a są nimi nadawcy przekazów pieniężnych bez obywatelstwa.
Jedną z najprostszych metod unikania podatku jest gotówka, która w pełni omija każdy system podatkowy i może być przewożona przez granice przez zwykłych ludzi. Sama pamiętam, że w czasach licznej obecności nieudokumentowanych pracowników z Polski, pieniądze do starego kraju przesyłało się przez znajomych lub znajomych znajomych wracających na Podlasie, czy Podhale. Zwyczajowa opłata „za fatygę” wynosiła 1 dolara od każdych 100. Czyli dokładnie 1 procent, który trafiał w prywatne ręce, a nie do Wuja Sama. Inne grupy etniczne także wypracowały podobne mechanizmy.
Jolanta Telega
[email protected]









