O przekazaniu do marszałka Sejmu liczącego 158 stron wniosku prokuratury o uchylenie immunitetu Ziobrze, a także o udzielenie zgody na jego zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie, poinformowała na konferencji prasowej rzeczniczka PG prok. Anna Adamiak, podając też, że Ziobro w czasie, gdy był ministrem, założył i kierował zorganizowaną grupą przestępczą, która przywłaszczyła ponad 150 mln zł z Funduszu Sprawiedliwości.
Jak mówiła Adamiak, Ziobro popełnił 26 przestępstw, a „czyny te pozostają w ścisłej relacji do pełnionej przez pana posła poprzednio funkcji ministra sprawiedliwości, będącego również dysponentem środków z Funduszu Sprawiedliwości (…), a także funkcji prokuratora generalnego”.
Z informacji przekazanej przez rzeczniczkę PG wynika też, że Ziobro miał działać po to, by zapewnić korzyści majątkowe innym osobom oraz zyskać dla siebie korzyści osobiste i polityczne. Według prokuratury robił to wspólnie z ustalonymi współpracownikami, w tym jego zastępcami Marcinem Romanowskim i Michałem Wosiem, także posłem PiS Dariuszem Mateckim; w ten sposób – jak przekazano – działał na szkodę państwa i interesu publicznego, a także ograniczał dostęp do środków funduszu tym podmiotom, które zgodnie z prawem mogły się o nie ubiegać.
Jak powiedziała rzeczniczka PG, maksymalny wymiar kary, który może być orzeczony w tej sprawie, to 25 lat pozbawienia wolności.
Podczas konferencji prasowej w KPRM minister Żurek ocenił, że to „sytuacja bez precedensu w skali europejskiej”.
Odnosząc się do przesłanek do stosowania tymczasowego aresztu, mówił o obawie matactwa, wysokiej grożącej karze, a także obawie ucieczki i ukrywania się. Na bazie doświadczeń związanych m.in. z niepojawianiem się przez Ziobrę na sejmowych komisjach śledczych, zdaniem szefa MS obawy prokuratorów są więc uzasadnione.
Żurek podkreślił, że gdyby w sprawie Ziobry „prokuratura nie miała pewności bardzo wysokiego prawdopodobieństwa popełnienia przestępstwa, nie składałaby tak obszernego wniosku i tak dobrze udokumentowanego”, a on sam wówczas takiego wniosku by nie podpisał.
Premier Donald Tusk, odnosząc się do sprawy zauważył, że pierwszy raz w historii Polski były minister sprawiedliwości podejrzany jest o takie przestępstwa, w tym o kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą.
Z kolei prezes PiS Jarosław Kaczyński ocenił, że „to wszystko, co jest zarzucone w tej chwili ministrowi Ziobrze, to musiałoby prowadzić do bardzo ciężkiego, wieloletniego wyroku”. – Tyle tylko, że z punktu widzenia prawnego to są po prostu brednie i bzdury – ocenił prezes PiS.
Szef PiS ocenił też, że decyzja prokuratury jest skandaliczna. Jego zdaniem obecna władza „kompletnie nie daje sobie rady z rządzeniem we wszystkich właściwie dziedzinach życia i w związku z tym podejmuje kolejną operację zmierzającą do tego, żeby przesunąć uwagę społeczną w stronę kwestii rzekomych zbrodni, przestępstw Prawa i Sprawiedliwości”. Jego zdaniem w sprawie tej chodzi o zemstę na Ziobrze.
Tak też widzą sprawę inni działacze PiS. Były wiceminister sprawiedliwości, poseł PiS Michał Wójcik, stwierdził we wpisie na platformie X, że to „bezczelny, pozbawiony podstaw atak za wspieranie strażaków, szpitali i innych ważnych inicjatyw środkami z Funduszu Sprawiedliwości”. Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak ocenił, że to „pokazówka mająca zastraszyć tych, którzy bronili suwerenności Polski”.
Do sprawy odnieśli się też niektórzy przedstawiciele rządu. Minister koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak stwierdził na X, że Ziobrze wydawało się, że może wszystko, lecz „wyszło na to, że się mylił”, a „państwo działa” i „nie ma świętych krów”. Szef MSWiA Marcin Kierwiński zaznaczył na X, że sprawa Funduszu Sprawiedliwości „domyka się”.
Według szefa prezydenckiej kancelarii Zbigniewa Boguckiego działania prokuratury mają charakter stricte polityczny, a rządzący „próbują ścigać ludzi, co do których nie mają żadnych podstaw faktycznych, żeby ich ścigać”.
W ostatnim czasie Ziobro wziął udział w Budapeszcie w dyskusji towarzyszącej pokazowi filmu dokumentalnego „Przejęcie” w reżyserii Marcina Tulickiego, który ma obrazować „demontaż rządów prawa i przejęcie instytucji państwa i mediów” przez rząd Donalda Tuska. W spotkaniu wziął udział także Gergely Gulyas, szef kancelarii premiera Węgier, który wspólnie z byłym ministrem sprawiedliwości komentował przyznanie na Węgrzech azylu politycznego byłemu wiceszefowi MS Marcinowi Romanowskiemu. Były polski minister sprawiedliwości ocenił, że Romanowski jest prześladowany politycznie za wspieranie konserwatywnych organizacji i nazwał Tuska „politykiem na brukselskiej smyczy” – podała agencja MTI.
Badaniem m.in. sprawy ustawiania konkursów na wielomilionowe dotacje z Funduszu Sprawiedliwości zajmuje się powołany w lutym 2024 r. specjalny zespół śledczy nr 2 Prokuratury Krajowej. Prowadzi on wielowątkowe i rozwojowe śledztwo, które toczy się m.in. w sprawie przekroczenia w ubiegłych latach uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez ministra sprawiedliwości oraz urzędników resortu, którzy byli odpowiedzialni za pieniądze z funduszu.
W śledztwie podejrzanymi są m.in. były wiceszef MS, poseł PiS Marcin Romanowski, wobec którego sąd w grudniu ub.r. wydał decyzję o aresztowaniu, lecz Romanowski otrzymał azyl polityczny na Węgrzech, a także poseł PiS Dariusz Matecki (w drugiej połowie kwietnia opuścił areszt za poręczeniem majątkowym).
Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej (Fundusz Sprawiedliwości) jest funduszem celowym, czyli jego środki muszą być wydatkowane wyłącznie na cele funduszu. Fundusz ten powstał w 1997 r., by pomagać ofiarom i świadkom przestępstw oraz osobom, które odbyły karę więzienia i wracają do uczciwego życia w społeczeństwie (to pomoc postpenitencjarna). Od 2017 r. fundusz ten otrzymał dodatkowy cel polegający na przeciwdziałaniu przestępczości. (PAP)









