Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 11 grudnia 2025 16:55
Reklama KD Market

Szczęściarze

Jeśli Izba Reprezentantów i Senat dojdą do porozumienia w sprawie wykupu złych inwestycji Wall Street, to wszyscy podatnicy staną się współwłaścicielami instytucji finansowych, którym przymusowo podarują $700 miliardów.

Pieniądze, wyciągnięte od podatników strachem przed całkowitą ruiną ekonomiczną Stanów Zjednoczonych dajemy w ciemno. Nawet proponenci ratowania gospodarki poprzez obciążenie społeczeństwa bezprecedensowo wysokim długiem i odpowiedzialnością za błędy "ekspertów" nie udają, że ten olbrzymi zastrzyk finansowy przyniesie pożądany skutek. Tak więc, finansową wspólnotę przeciętnych Amerykanów z Wall Street porównać można wyłącznie z czasami komunistycznymi, kiedy wszystkie fabryki należały do narodu i nic z tego nie wynikało. Tam przynajmniej zbuntowany naród od czasu do czasu wywoził szefów na taczkach. Tu szefowie firm stojących na progu bankructwa stawiają wymagania, a za odejście żądają wielomilionowych bonusów.

Przeciwnicy planu czują się jak ktoś, komu złodziej w obecności policjanta bezkarnie sięga do kieszeni. Jednym z nich jest sen. Bernie Sanders.
Senator zwraca uwagę, że plan, który już dziś może zostać zatwierdzony, będzie nieefektywny, ponieważ nie zajmuje się tak ważnymi sprawami, jak kontrola wydatków z $700-miliardowej puli, gdyż w skład rady kontrolnej wchodzą ludzie wybrani przez administrację Busha. Plan niedostatecznie zajmuje się problemem foreclosures, rekompensatami dla szefów firm finansowych, którzy z odrobiną imaginacji mogą kombinować tak, jak dotychczas.

"Ustawa nie wyjaśnia, jak doszło do kryzysu, nie mówi o potrzebie odwołania deregulacji, która umoczyła biliony dolarów w skomplikowanych i nieregulowanych instrumentach finansowych, jak credit default swaps czy hedge funds. Nie zajmuje się kwestiami, które doprowadziły nas do dzisiejszej sytuacji, jak koncept, że firma jest zbyt duża, by dopuścić do jej bankructwa. W rzeczywistości w ostatnich tygodniach siedzieliśmy bezczynnie, obserwując finansowe giganty, jak Bank of America, gdy pochłaniały inne gigantyczne instytucje finansowe, jak Countrywide czy Merril Lynch. Kto wykupi Bank of America, kiedy ta firma zacznie upadać? Ustawa nie bierze pod uwagę absurdalności wpuszczania lisa do kurnika. Może jestem jedyną osobą, która tak myśli, ale nie mogę zrozumieć, dlaczego powierzamy $700 miliardów sekretarzowi skarbu Henryemu Paulsonowi, byłemu CEO Goldman Sachs, który wspólnie z innymi instytucjami finansowymi wprowadził nas w obecny kryzys.

Ustawa nie porusza głównych problemów ekonomicznych, jak: rosnące bezrobocie, niskie płace, konieczność stworzenia nowych, dobrze płatnych stanowisk pracy, odbudowa infrastruktury oraz zwiększenie wydajności i rozbudowa alternatywnych źródeł energetycznych".

Amerykanie są wściekli. Dlaczego mają płacić za chciwość i bezmyślność Wall Street, która w ostatnich latach zarobiła miliardy dolarów? Dziś jesteśmy szantażowani. Słyszymy, że bez wykupienia złych inwestycji dojdzie do upadku gospodarki, gdyż bankom zabraknie funduszy na kredyty dla osób indywidualnych i przedsiębiorstw, co doprowadzi do spowolnienia produkcji i usług, a co za tym idzie, do zwolnień z pracy.

Sen. Sanders przypomina, że od dnia, w którym prezydent Bush objął urząd, 6 milionów Amerykanów zeszło z poziomu klasy średniej do ubogiej. Średnie zarobki rodzin spadły o $2,000 rocznie. Ponad 7 milionów ludzi straciło ubezpieczenia medyczne, a 4 miliony emerytury pracownicze. Zadłużenie konsumentów wzrosło dwukrotnie. Rekordowo dużo ludzi straciło domy. Wzrosły ceny środków energetycznych, żywności, opieki medycznej i nauki w szkolnictwie wyższym.

Przez siedem lat urzędowania Busha majątek 400 najbogatszych Amerykanów wzrósł o $670 miliardów. Pod koniec 2007 roku ich majątek szacowano na $1.5 biliona. 1% Amerykanów posiada więcej niż 90% pozostałych podatników licząc od dołu.

Szefowie pięciu największych firm finansowych z Wall Street za ubiegły rok otrzymali w bonusach $39 miliardów. Bonusy, jak wiadomo, przyznaje się za dobre wyniki. Jeśli stworzony przez nich kryzys uchodził za dobrą robotę, to jak wygląda zła? Strach pomyśleć, jakimi sumami rząd musiałby obciążyć każdego podatnika, gdyby 2007 był dla Wall Street złym rokiem. Rzec można, udało nam się. Tak, jak się sprawy mają dzisiaj, każdy z nas, łącznie z dziećmi, zapłaci za ekscesy amerykańskiej finansjery "jedynie" $2,200. Szczęściarze.
Elżbieta Glinka
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

ReklamaDazzling Dentistry Inc; Małgorzata Radziszewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama