Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
poniedziałek, 8 grudnia 2025 07:44
Reklama KD Market

Skubiszewski i łotry z emigracji

Minister spraw zagranicznych w trzech pierwszych rządach nowej Polski, od 1994 r. członek Trybunału Europejskiego w Hadze, doktor honoris causa kilku uniwersytetów, kawaler Krzyża Zasługi Republiki Federalnej Niemiec – to niektóre z zaszczytnych stanowisk i tytułów Skubiszewskiego. Gdy w 1992 r. były minister spraw zagranicznych w rządzie Mazowieckiego trafił na listę Macierewicza, podniosła się niebywała wrzawa.

W mediach zwolenników lustracji nazywano wówczas oszołomami. Oceny te formułowali najczęściej ci, którzy nie mieli pojęcia, co zawierają akta MSW. Dziś były minister urzęduje w Hadze, pracując w Trybunale Rozjemczym Iran – USA.
Sekretariat odmówił skontaktowania nas ze Skubiszewskim, a w warszawskim mieszkaniu poinformawał on nas przez domofon, że nie udziela żadnych wywiadów.

Politycznie
nie budzi zastrzeżeń
Od roku 1961 docent Krzysztof Skubiszewski pełnił funkcję prodziekana Wydziału Prawa Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Miał już wyrobioną pozycję w środowisku, podobnie jak jego ojciec – profesor wszechnauk lekarskich – czy brat Piotr – adiunkt Wydziału Filozoficzno-Historycznego UAM. Właśnie wtedy dochodzi do jego pierwszych kontaktów z SB. Status Skubiszewskiego i częste wyjazdy za granicę stały się powodem zainteresowania tajnych służb.

Początkowo kontakt ze Skubiszewskim utrzymywali funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa KWMO w Poznaniu. “Pod względem politycznym osoba doc. Skubiszewskiego K. nie budzi żadnych zastrzeżeń. W ostatnim okresie wymieniony ubiega się o przyjęcie do Partii” – zapisał por. Górny z Wydziału III SB w Poznaniu.

Dotychczasowa współpraca prodziekana z Oddziałową Organizacją Partyjną PZPR oceniana była pozytywnie. Przed wyjazdami zagranicznymi “K” uzyskiwał również poparcie sekretarza KW PZPR w Poznaniu, którym był wówczas Stefan Olszowski – późniejszy minister spraw zagranicznych PRL.

W sierpniu1963 r. Skubiszewskiego przejął wywiad PRL – wynika z mikrofilmu o sygnaturze 9669/1. Kapitan SB Zenon Drynda, po rozpatrzeniu materiałów zebranych przez bezpiekę na temat Krzysztofa Skubiszewskiego, syna Ludwika i Ireny (de domo) Leitgeber, wniósł o założenie teczki kontaktu społeczno-informacyjnego (k.s.i.) o pseudonimie “K”.

Jak wyjaśnia historyk Antoni Dudek, kontakt społeczno-informacyjny był świadomą formą współpracy. – Jako k.s.i. rejestrowane były osoby zajmujące wysokie stanowiska. Podejmowały one współpracę najczęściej w nadziei na docenianie jej zasług, które zaowocują awansami zawodowymi – mówi Dudek.
“Udziela chętnie
i wyczerpująco informacji”

Plan wykorzystania źródła obejmował między innymi uzyskiwanie informacji o pracownikach Instytutu Zachodniego w Poznaniu i polskich stypendystach. Współpraca ta miała również wspierać bezpiekę w rozpracowaniu jego krewnego, dziennikarza Radia BBC Sekcja Polska w Londynie, a dla bezpieki – figuranta Sprawy Operacyjnego Sprawdzenia o krypt. “Witold”.

Do spotkania Dryndy ze Skubiszewskim, prodziekanem wydziału prawa, doszło jednak już wcześniej, w związku z informacjami o niezadowoleniu wśród studentów UAM, które zgłosił uczelnianemu kierownictwu partii. Drynda na spotkaniu przedstawił się jako oficer Służby Bezpieczeństwa. W późniejszej notatce zapewniał, że jego rozmówca wyraził chęć przekazywania bezpiece informacji w poruszonej sprawie. Na kolejne spotkanie prodziekan zaprosił esbeka już do własnego mieszkania.

W 1963 r. ‘‘K” wyjeżdżał do Anglii, co zaowocowało pisemnymi informacjami przekazanymi kpt. Dryndzie, a zawierającymi charakterystyki osób pochodzenia polskiego, z którymi k.s.i. zetknął się za granicą. Twierdził, że ma z nimi stały kontakt. Informator przedstawił też organizację studiów prawniczych na czołowych uniwersytetach brytyjskich. Utrzymywał, że z racji napiętego programu pobytu w Wielkiej Brytanii nie odbył spotkań z tamtejszą Polonią. “Ograniczyły się one jedynie do mojej dalszej rodziny w Londynie” – wynika z informacji pisemnej k.s.i. Autor notatki podał, że osoby te na stałe przebywają w Londynie i odwiedzają Polskę. Z kolei informacjami, dotyczącymi polskich stypendystów, uzyskanymi również od Skubiszewskiego zainteresował się wydział IX wywiadu PRL.

Oficer prowadzący stwierdził, że k.s.i. na stawiane mu pytania dotyczące znanych mu osób “udziela chętnie i wyczerpująco informacji, bez względu na to, czy osoby te są członkami rodziny, czy tylko znajomymi”. Na podstawie odbytych spotkań kapitan Drynda ocenił, że informator nie tylko “poważnie traktuje” kontakty z wywiadem PRL, ale że jest on “w pewnym sensie zadowolony” z możliwości udzielania pomocy bezpiece.

Późniejsze doniesienie k.s.i. z roku 1963 zawiera uzupełnienie informacji dotyczących rodziny k.s.i. przebywającej za granicą. Chodziło m. in. o Bolesława Leitgebera – jego wuja, który służył w dyplomacji II RP za czasów ministra Becka oraz w wojennym rządzie gen. Sikorskiego. Notatka wspomina też o kuzynie matki, Witoldzie Leitgeberze – dziennikarzu radia BBC – i innych krewnych z emigracji. “K’’ wskazał, którzy z nich przyjeżdżają do Polski. SB podjęła potem działanie, by wykorzystać dane dotyczące dziennikarza.

Na kolejnym spotkaniu w maju 1963 r. “K” przekazał oficerowi prowadzącemu informacje o swoich kontaktach z działaczami partii socjalistycznych RFN. “K” prosił też, aby zwolnić go z opracowywania na piśmie informacji takich, jak o Witoldzie Leitgeberze, gdy nie ma stuprocentowej pewności co do postawy politycznej i działalności danej osoby – odnotował esebek. “Takie informacje woli przekazywać ustnie. Natomiast pełne informacje chętnie nadal przekazywał będzie SB w formie pisemnej” – zapisał oficer wywiadu. Dodał, że rozmówca “aparat nasz traktuje poważnie i nie interesuje go, w jaki sposób są wykorzystywane informacje, które przekazuje, oraz że zawsze możemy liczyć na jego osobę, gdyż to, co przekazuje nam, uważa za swój obowiązek obywatelski (...) i do tego przywiązuje wielką wagę”. Wobec takiej deklaracji oficer zapowiedział, że odtąd informator będzie decydował, które doniesienia przekaże na piśmie, a które ustnie.

Łotry, wolę z nimi
nie rozmawiać
W roku 1963, tuż przed wy- jazdem na stypendium na Uniwersytet Columbia w Nowym Jorku, “K” spotkał się z funkcjonariuszem Babińskim z wywiadu PRL. Stypendium otrzymał, jak wynika z notatki, przy poparciu prof. Brzezińskiego i Uniwersytetu Harvarda, na którym przebywał poprzednio. W trakcie spotkania k.s.i. przedstawił swoje możliwości uzyskiwania dalszych informacji dotyczących swojej rodziny przebywającej za granicą oraz innych osób zapoznanych w trakcie poprzedniego stypendium na Harvardzie – wynika z akt IPN. “K” wyjaśnił, że wówczas unikał kontaktów z Polonią, gdyż “ludzie ci nie cieszą się najlepszą opinią i kontakty z nimi mogą być nie właściwie widziane przez władze w kraju. Oświadcza jednak, że o ile to jest nam potrzebne, może podjąć starania wejścia w to środowisko” – zapisał oficer Babiński. Zaznaczył, że “K” wyraził zgodę na “utrzymywanie kontaktu operacyjnego na terenie USA”. Dodał, że informator SB “jest zadowolony z kontaktów” z tajną służbą PRL i ‘‘uważa to za korzystne dla siebie”.

Esbek zwrócił uwagę na stwierdzenie ‘‘K”, iż “liczy on na pomoc SB w wykorzystaniu praktycznym jego wiadomości, co jest ambicją każdego naukowca”. Babiński na koniec ocenił “K” jako cenn
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama