Żeby zdrowym być
Do niedawna o andropauzie, czyli męskim przekwitaniu, nie mówiło się wcale. Wraz z wydłużeniem średniej życia mężczyzny – w ostatnich pięćdziesięciu latach wzrosła ona w Europie o mniej więcej dwadzieścia lat – pojęcie to nabrało niesłychanej popularności. Problem polega na tym, że często jest ono mylnie interpretowane. O wyjaśnienie istoty zagadnienia poprosiliśmy prof. Ewę Radwańską, która jest znanym i cenionym endokrynologiem.
– Wielu panów twierdzi, że nie ma czegoś takiego jak andropauza, że całą sprawę wymyśliły kobiety – feministki.
Ależ o andropauzie jako pierwsi zaczęli mówić mężczyźni, którzy zajmowali się tzw. andrologią. W Polsce andrologia jest jak gdyby podspecjalnością endokrynologii. Tutaj w Stanach nauka ta praktycznie nie istnieje, gdyż wszystkimi hormonalnymi zaburzeniami zajmują się urolodzy.
– Czym w istocie rzeczy jest andropauza?
Andropauza, czyli męskie przekwitanie, jest pojęciem, które zostało ukute celowo, by kojarzyło się z menopauzą. I tu pragnę sprostować pierwszą nieścisłość – nie jest to, jak u kobiet, żadna "pauza", gdzie dochodzi do nagłego i całkowitego zatrzymania się funkcji hormonalnych. U mężczyzn zjawisko to przebiega stopniowo, nieraz całymi latami. W związku z tym wszystkie objawy, w porównaniu do menopauzy, są łagodniejsze i nie u wszystkich mężczyzn występują w tym samym czasie. Są panowie, u których wysoki poziom męskich hormonów utrzymuje się do późnych lat, ale są też i tacy, którzy już po przekroczeniu 30 czy 40 mają ich duży niedobór.
– W okresie andropauzy dochodzi do zaburzenia gospodarki hormonalnej jąder, co w rezultacie może spowodować niedobór testosteronu. Jak konkretnie objawia się u panów obniżenie poziomu tego hormonu?
W przypadku obniżenia poziomu testosteronu może spaść potencja seksualna. Badania na poziomie DNA pokazują, że w takiej sytuacji maleje ilość produkowanych plemników, ich ruchliwość i jakość. Należy pamiętać, że niedobór testosteronu rzutuje nie tylko na funkcjonowanie seksualne, ale również i na całe zdrowie. W jego wyniku może dojść do spadku masy mięśniowej i, co jest z tym związane, obniżenia sprawności fizycznej, a także pewnego spowolnienia, jeżeli chodzi o poziom energii. Jak wskazuje wiele nowych badań, andropauza rzutuje również na procesy starzenia związane głównie z tkanką łączną występującą w naczyniach krwionośnych. Elastyczność tych naczyń u mężczyzn, podobnie zresztą jak u kobiet, uzależniona jest w dużej mierze od hormonów. Zarówno estrogeny, jak i testosteron działają rozszerzająco na naczynia, co jest wpływem dobroczynnym. Spadek poziomu testosteronu wpływa niekorzystnie na elastyczność tych naczyń.
U niemal wszystkich panów dochodzi do redystrybucji tkanki tłuszczowej, która w okresie andropauzy gromadzi się głównie w okolicy brzucha.
– Dlaczego właśnie w okolicy brzucha?
Prawdopodobnie jest to częściowo podyktowane wpływami hormonalnymi. Między nadwagą, insuliną i niskim poziomem testosteronu istnieją zależności, które się do tego przyczyniają.
– W okrese andropauzy mogą pojawić się i objawy natury psychicznej.
To prawda. Są mężczyźni, którzy doświadczają objawów dosłownie takich samych jak kobiety w menopauzie – robią się drażliwi, miewają nocne poty, a nawet obserwują u siebie symptomy natury psychicznej, jakim jest np. nadmierna płaczliwość.
– Dużo mówi się o testosteronie, a przecież są jeszcze inne hormony, stężenie których spada w okresie andropauzy.
Przyczyna jest prosta – testosteron, ponieważ jest najbardziej czynny, jeżeli chodzi o funkcje płciowe, zawsze był uważany za męski hormon i jako taki wzbudzał zainteresowanie. Jest on jak gdyby końcowym produktem pozostałych androgenów (hormony płciowe o budowie sterydowej o działaniu maskulinizującym – przyp. aut.), które się wytwarzają w większej ilości i po części są jego prekursorami, po części zaś mają swoje własne działanie. Oczywiście, w okresie andropauzy spada stężenie i innych hormonów. Androstendion, tj. bezpośredni prekursor testosteronu, choć jest "słabszy", to również jest anaboliczny i ma wpływ np. na masę mięśniową. Podobnie sprawa wygląda z androgenami wytwarzanymi w korze nadnerczy. Np. obniżenie poziomu DHEA (dehydroepiandrosteron), wpływa na zmniejszenie elastyczności naczyń krwionośnych.
Spadek hormonów płciowych jednocześnie ma jak gdyby wpływ na przysadkę mózgową, bo przysadka pozostaje w tzw. sprzężeniu zwrotnym z gonadami, zarówno u kobiet, jak i u mężczyzn. Znaczy to, że poziomy hormonalne w przysadce i gonadach się nawzajem regulują. Z tego powodu, gdy spada stopniowo testosteron, spada i stopniowo hormon wzrostu (GH – częściowo jego poziom obniża się sam z siebie). A ponieważ hormon ten jest sam z siebie też anaboliczny, wpływa na masę mięśniową (u młodych osób powoduje on przyrost tej masy).
Melatonina (hormon produkowany w nadwzgórzu przez szyszynkę oraz w mniejszych ilościach przez siatkówkę oka oraz układ pokarmowy – przyp. aut.), jak i wszystkie inne hormony, też nie pozostają obojętne na zmiany w poziomach hormonów płciowych. W okresie andropauzy zostaje zaburzony cały układ hormonalny. Spadek melatoniny powoduje zaburzenie wewnętrznej synchronizacji cyklu dobowego i zegara biologicznego. Stąd biorą się trudności w zasypianiu.
– Mówiąc o menopauzie u pań podkreśla się niebezpieczeństwo, jakie niesie osteoporoza. Czy w okresie andropauzy na zanik masy kostnej narażeni są i mężczyźni?
Osteoporoza u mężczyzn jest dziś bardzo dużym problemem, ponieważ średnia życia panów uległa znacznemu wydłużeniu. U kobiet proces ten zaczyna się wcześniej, bezpośrednio po menopauzie, i przebiega szybciej. U mężczyzn zaczyna się później i spadek jest powolniejszy. U panów, którzy przekroczą 80 rok życia, dochodzi do prawie takiego samego ubytku masy kostnej, jak u kobiet ze zdiagnozowaną osteoporozą. Ubytek ten prowadzi do złamań, szczególnie kości udowej, które są praktycznie rzecz biorąc w 50 proc. przypadków śmiertelne. W starszej grupie wiekowej, kiedy ludzie przeszli już zagrożenie zachorowań na raka, osteoporoza jest największym problemem.
– Andropauza objawia się nie tylko symptomami fizycznymi. Istnieje i aspekt psychiczny – panowie miewają problemy z koncentracją i pamięcią, często zapadają na depresję. Czy na taki stan rzeczy również wpływają hormony?
Oczywiście, wszystko w organizmie jest ze sobą powiązane. Depresję powodują m.in. niedobory hormonów, w tym estrogenów i testosteronu, wpływających na nastrój i aktywność życiową. Trudno jednak powiedzieć, że mężczyźnie wystarczy podać trochę testosteronu i wszystko będzie dobrze. Podobnie, że wystarczy przepisać leki antydepresyjne. Funkcjonowanie organizmu jest skomplikowane i uwarunkowane różnymi czynnikami.
– Jak diagnozować andropauzę?
Markerem, który można przyjąć za wskazówkę, jest oczywiście poziom testosteronu. Ale należy pamiętać, że obniżenie poziomu tego hormonu niekoniecznie związane musi być z andropauzą. Mogą do tego doprowadzić konkretne stany chorobowe, np. niedoczynność tarczycy czy guzy przysadki mózgowej.
– Czy istnieje jakiś poziom testosteronu, poniżej którego mówimy o niedoborze tego hormonu u mężczyzny?
Tak. Oczywiście, nie jest to jakaś jedna granica, ale ogólnie rzecz biorąc o niedoborze testosteronu u dorosłego mężczyzny na pewno można mówić, gdy jego poziom spadnie poniżej 300 nanogramów na decyliter. Wtedy, gdy poziom ten mieści się w przedziale od 300 do 500 ng/dc, można mówić o pewnym spadku, zwłaszcza jeżeli się zna wartość poziomu testosteronu u danego osobnika w młodszym wieku. U wielu mężczyzn poziom testosteronu wynosi 800-900 ng/dc, więc jeżeli nagle poziom ten sięga 500 ng/dc, to istnieje prawdopodobieństwo, że doszło do spadku tego hormonu. Natomiast osobnik, u którego poziom ten zawsze wynosił 600 ng/dc i w pewnym momencie obniżył się do 550 ng/dc, nie odczuje żadnej różnicy. Trudno jednak podawać konkretne granice, bowiem do dziś nie przeprowadzono w tym temacie badań na większą skalę. Laboratoria, w których rejestruje się poziomy testosteronu, podają tylko ogólny przedział – od 250 do 1200 ng/dc – bez wyszczególniania przedziałów. Analogicznie zresztą rzecz się ma z poziomem hormonów tarczycy.
– Dolegliwości związane z andropauzą niewątpliwie mogą przyczynić się do obniżenia jakości życia. Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że w takich sytuacjach może pomóc substytucja hormonalna.
Podobnie jak kobietom podaje się estrogen, tak mężczyznom można podawać testosteron. Hormon ten jest dostępny w formie tabletek, naklejek na skórę, kremów, podskórnych paletek i zastrzyków. Ta ostatnia forma wydaje się najbardziej efektywna i wygodna. W tym miejscu trzeba jednak podkreślić, że preparaty testosteronu mogą niekorzystnie stymulować rozwój niekorzystnych zmian chorobowych, zwłaszcza w gruczole krokowym u panów, a także np. podnosić poziom "złego" cholesterolu. Tu pragnę jednak zaznaczyć, że nie jest to oczywista zależność. Istotna jest dawka testosteronu. Dlatego, podobnie jak w przypadku kobiet, substytucja hormonalna powinna być dobierana indywidualnie. I oczywiście, jak przed każdą terapią, należy się najpierw gruntownie przebadać.
– A jakie rozwiązanie proponuje pani profesor mężczyznom, którzy nie chcą poddawać się terapii hormonalnej?
Rada jest oczywista: by jak najdłużej cieszyć się dobrym zdrowiem, nie należy palić papierosów ani pić alkoholu w nadmiarze, a za to stosować wartościową dietę, z dużą ilością owoców i warzyw. Proszę nie zapominać też o umiarkowanym wysiłku fizycznym i okresowych badaniach kontrolnych.
– Dziękuję za rozmowę.
Dorota Feluś