W ub. piątek we wczesnych godzinach rannych koalicja republikanów i konserwatywnych demokratów zatwierdziła wcześniej przyjętą przez Senat umowę między Białym Domem a liderami obu izb Kongresu o przedłużeniu o kolejne 2 lata ulg podatkowych (wprowadzonych przez prez. Busha) dla wszystkich obywateli, bez względu na wysokość dochodów.
Ulgi miały wygasnąć z dniem 31 grudnia. Przedłużenie ich oznacza wzrost amerykańskiego długu publicznego o blisko bilion dolarów.
Wcześniej prezydent Barack Obama nosił się z zamiarem utrzymania niższych podatków dla małżeństw z zarobkami poniżej $250 tys. rocznie i dla osób indywidualnych z zarobkami nieprzekraczającymi $200 tys. rocznie.
Plan ten został zdecydowanie odrzucony przez republikanów, którzy stali na stanowisku "niższe podatki dla wszystkich lub dla nikogo". Z podatkami wiązano także kwestię przedłużenia świadczeń dla bezrobotnych Amerykanów, na co również nie było zgody ustawodawców GOP-u.
W wyniku negocjacji, w zamian za reautoryzację świadczeń na 2011 rok, ponad milion ludzi, którym wygasły świadczenia w tym miesiącu, dostanie w ciągu kilku tygodniu retroaktywne wypłaty.
Największe obiekcje przeciw- ników porozumienia wywołały takie punkty pakietu, jak: utrzymanie raty podatkowej od zysków kapitałowych i dywident na poziomie 15%, co pozbawi kasę państwa $53.2 miliarda, niższy podatek spadkowy, dzięki czemu pierwsze $10 milionów spadku nie będzie podlegać opodatkowaniu, od pozostałej części spadku spadkobierca będzie płacić 35%. Ten punkt umowy oznacza niższe wpływy do skarbu państwa o $68.1 mld.
W pakiecie znajdują się punkty korzystne dla średniej klasy, w tym kredyt podatkowy na jedno dziecko w wysokości $1tys. Podwyżka standardowych odpisów od podatków dla małżeństw, większe kredyty podatkowe dla rodzin o najniższych dochodach, ulgi dla studentów i ich rodzin, w tym odpisy z tytułu oprocentowania pożyczek studenckich, opłat za naukę i związane z tym wydatki.
Pakiet zawiera kredyty podatkowe dla biznesów od wydatków na badania i eksperymenty. Przyznaje ulgi podatkowe na remonty restauracji i innych budynków oraz dla osób inwestujących w firmy finansowe, ubezpieczeniowe i bezpieczeństwa z siedzibami za granicą. Zwiększa odpisy z tytułu zużycia sprzętu i inwestycji kapitałowych biznesów.
W opinii wielu demokratów ulgi dla milionerów w żaden sposób nie wpłyną na zwiększenie miejsc pracy. Ekonomiści są w tej sprawie podzieleni. Jedni wskazują, że w czasach George´a W. Busha ulgi dla najbogatszych nie przyczyniły się do wzrostu zatrudnienia, drudzy są zdania, że niższe podatki przyspieszą wzrost gospodarczy. Faktem jest, że za cenę utrzymania ulg podatkowych dla najbogatszych Amerykanów republikanie, którzy walczą rzekomo o ograniczenie deficytu, przyczynili się do powiększenia deficytu o kolejny bilion dolarów.
(AP, HP – eg)








