Dwaj chicagowscy strażacy zginęli, a 14 innych odniosło rany, gdy zawaliły się dach i ściana opuszczonego parterowego budynku, w którym niegdyś mieściła się pralnia Sing Way Laundry.
Budynek znajduje się w pobliżu liceum South Shore.
Strażacy, łącznie z komisarzem Robertem Hoffem, gorączkowo poszukiwali kolegów przygniecionych zgliszczami. Po wydobyciu rannych błyskawicznie wyniesiono ich na zewnątrz i przewieziono do szpitali.
Jeden strażak zmarł w Advocate Christ Medical Center w Oak Lawn, drugi w szpitalu Northwestern Memorial.
Dziesiątki strażaków salutowało, gdy ciało 34-letniego Corey Ankuma wyprowadzano ze szpitala do kostnicy. Maurice Matthew z trudem powstrzymywał łzy mówiąc, że jego brat Steven Ellerson odniósł poważne obrażenia próbując ratować swego partnera, Ankuma.
Ankum, były policjant, zaciągnął się do straży pożarnej niewiele ponad rok temu. Był ojcem trojga dzieci. Najmłodsze ma zaledwie rok. Jego brat, Gerald Glover, pracował na innej zmianie w tej samej remizie. Twierdzi, że Ankum zmienił pracę, ponieważ uważał, że policjanci nie cieszą się już szacunkiem społeczeństwa.
Nazwiska drugiej śmiertelnej ofiary pożaru na razie nie podano.
(CST – eg)








